„Spiegelneuronen. Neurony lustrzane” w reż. Stefana Kaegi zespołów Rimini Protokoll i Sasha Waltz & Guests na XVII Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie. Pisze Monika Oleksa w Teatrze Dla Wszystkich.
Odbijamy się w wielkim lustrze – ekranie, poza tym przestrzeń sceny jest pusta. Lustrzane odbicie i wpatrywanie się w nie… Trwające, dłużące się monotonią minuty. Ma to być i w pewnym momencie już staje się doświadczeniem trudnym, może nawet uciążliwym, bo widownia, po początkowych szeptach, gestykulacji, milknie. Ta cisza pokazuje istotę performansu – wyprowadzić ludzi z ich świata, życia, doświadczenia i zafundować coś innego. Coś, co jak w rytuale będzie miało swoją fazę przejścia, przekroczenia. Nie wiemy kto intonuje gesty, potem choreograficzne układy, głos z off’u prowokacyjnie mówi Myślę, że nie wszyscy się przyłączą… Zdecydowana większość wcześniej czy później to robi. Głos znowu informuje, że to neurobiologicznie uzasadnione, ale też, że Ci którzy się nie przyłączają (jakieś 10% widowni), to indywidualiści często kwestionujący zasady.
To performatywne doświadczenie przygotowali artyści legendarnego zespołu tanecznego Sasha Waltz & Guests wraz z Rimini Protokoll, grupą specjalizującą się w teatrze dokumentalnym. “Łączy ich więcej niż mogłoby się wydawać – znakiem rozpoznawczym obu zespołów jest tworzenie przedstawień w nietypowych miejscach i przestrzeniach. „Spiegelneuronen” („Neurony lustrzane”) to ich pierwszy wspólny projekt” – czytamy na stronie Festiwalu. Pierwszy pokaz był jednocześnie próbą otwartą. Kolejne odbyły się 14 i 15 grudnia.
W performansie musi nastąpić moment przemiany – uczestników, energii płynącej ze sceny, widowni. Performans może też w pierwszym etapie celowo wywoływać znudzenie i irytację, które należą raczej do dość nieprzyjemnych emocji, najczęściej jednak – jak w “Neuronach lustrzanych” – jest to celowe; potem następuje gwałtowna zmiana, warunkująca przemodelowanie naszych emocji – w spektaklu to scena, w której gestykulację zastępuje taniec, a wypuszczane balony są łapane i podbijane (lub nakłuwane) przez uczestników.
Wytrącenie z toru powszechności to coś jeszcze więcej niż wytrącenie ze strefy komfortu.Tak dzieje się w “Neuronach…” – chwile kiedy zaczynamy mieć wewnętrzną potrzebę dołączenia, albo przeciwnie – nasila się nasza irytacja.
Erika Fischer-Lichte stwierdziła, że “Przedstawienie wydarza się przez cielesną współobecność „aktorów” i „widzów” oraz dzięki niej. W przypadku “Neuronów lustrzanych” te słowa brzmią szczególnie mocno, bo aktorzy – tancerze ani przez moment nie znajdują się na scenie, cały czas są z nami na widowni. Chociaż tutaj słowo widownia nie jest najbardziej adekwatne. Warto doświadczyć performatywnych “Neuronów…”, a scenę finałową po prostu smakować, bo to grande finale! Głośno rozbrzmiewa w nim piosenka zespołu Radiohead “Creep” (smaczek: to z niej pochodzi przecież hasło tegorocznej Boskiej: “You’re so fuckin special!”), wybrane frazy w ciekawej grafice uwidaczniają się na ekranie. Jedna z uczestniczek wydarzenia mówi, że jej się ten spektakl nie podobał, odpowiadam stanowczo: bo performens nie jest od podobania, tylko od czucia, przeżywania. Teatr to “gra, w której wszyscy są uczestnikami i widzami” (Max Herrmann), a “You’re so fuckin special”!
PS. Dziękuję Uczniom IX Prywatnego LO aktorskiego LART za podzielenie się swoimi wrażeniami, otwartość na doświadczenie i piątkowy wieczór teatralny!