EN

27.03.2025, 14:49 Wersja do druku

Nie tylko Hermann Brunner

O książce Emila Karewicza „Moje trzy po trzy” wydanej przez Wydawnictwo Melanż pisze Krzysztof Krzak w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. Wydawnictwa Melanż

Niedawna piąta rocznica śmierci Emila Karewicza (aktor zmarł 18 marca 2020 roku, pięć dni po swoich 97. urodzinach) skłoniła mnie do sięgnięcia po jego książkę Moje trzy po trzy, wydaną już stosunkowo dawno przez Wydawnictwo Melanż. Wynurzenia artysty opracował literacko Paweł Oksanowicz, niejako moderując opowieść Karewicza.

Okolicznościowe publikacje wspomnieniowe towarzyszące tej smutnej rocznicy uświadomiły mi, że Emil Karewicz, aktor niezwykle popularny w czasach mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, tak naprawdę kojarzy się mnie, a zapewne i większości osób, przede wszystkim z dwiema, jak sam je nazywał, „granicznymi” rolami: Hermanna Brunnera w Stawce większej niż życie oraz króla Władysława Jagiełły w Krzyżakach. Ewentualnie niektórzy mogliby dodać jeszcze Tomasza Łęckiego, ojca Izabeli w serialu Lalka, tudzież gestapowca przesłuchującego „Grzegorza Brzęczyszczykiewicza” w filmie Jak rozpętałem drugą wojnę światową. Tymczasem ten wybitny aktor wystąpił w ponad stu filmach i stworzył wiele interesujących kreacji na deskach scenicznych teatrów w Sopocie, Gdyni, Gdańsku (Teatr Wybrzeże), Łodzi (Teatr im. Stefana Jaracza i Teatr Nowy) oraz w Warszawie (Ateneum, Dramatyczny, Ludowy, Nowy). Wszystkie te role zostały wymienione w spisie na końcu książki, obejmującym także jego występy w Teatrze Telewizji.

Emil Karewicz w sposób szczery i obiektywny odnosi się do swoich dokonań, nie wszystkie uważa za doskonałe, często z przyczyn od niego niezależnych. W jego opowieści o aktorskiej profesji przewija się żal, że nigdy nie dostał w filmie dużej roli komediowej.

Moje trzy po trzy (tytuł nawiązuje do faktu, że w dacie urodzenia Emila Karewicza występują trzy trójki) pokazują, jak wszechstronnym artystą był ten „na wieki wieków Brunner”. Poza aktorstwem teatralnym i filmowym świetnie radził sobie na estradzie, w kabarecie, pisał teksty i komponował muzykę do piosenek, które sam wykonywał. Oprócz tego znakomicie malował (mógł się pochwalić kilkoma wystawami) i rysował, tworząc m.in. karykatury kolegów po fachu. Książka pozwala również odkryć mało znane oblicze tego aktora, postrzeganego przez pryzmat ról czarnych charakterów jako twardziela. Tymczasem Karewicz uważał się za „miękkiego”, rodzinnego człowieka, który poza malowaniem uwielbiał wędkowanie.

Z wypowiedzi samego Karewicza oraz wspomnień osób takich jak Beata Tyszkiewicz, Małgorzata Potocka, Stanisław Mikulski czy Teresa Lipowska wyłania się obraz artysty „osobnego”. Karewicz uważał, że aktor jest od grania, a nie od angażowania się w sprawy społeczno-polityczne. Nie przyłączył się do historycznego bojkotu mediów w stanie wojennym, grał u „reżyserów wyklętych”, a także występował w reklamach, choć było to w środowisku aktorskim źle widziane.

Niezwykle wciągające są również wspomnienia Karewicza z czasów dzieciństwa w Wilnie, wojny oraz okresu powojennego, gdy robił wszystko, by spełnić marzenie o zostaniu aktorem. Jego opowieść jest barwna, okraszona licznymi „pierwszymi” wyznaniami i nierzadko humorem.

Książka, bogato ilustrowana archiwalnymi fotografiami, prawdopodobnie nie jest już dostępna w księgarniach (ja skorzystałem z biblioteki). Może jednak Wydawnictwo Melanż pokusi się o jej drugie wydanie, przy okazji poprawiając błędnie przypisane imiona Janowi Rybkowskiemu (na stronie 133 nazwany Tadeuszem) oraz Kazimierzowi Brusikiewiczowi (niecałe sto stron później nazwany Adamem).

Emil Karewicz, Moje trzy po trzy, Wydawnictwo Melanż, Warszawa 2013, s. 347

Tytuł oryginalny

Nie tylko Hermann Brunner

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Krzysztof Krzak

Data publikacji oryginału:

26.03.2025