„Cukry” Doroty Kotas w reż. Pameli Leończyk w Centrum Sztuki Włączającej / Teatrze 21. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
W Centrum Sztuki Włączającej wraz z Teatrem 21 zaadaptowano autobiograficzną książkę Doroty Kotas pod tytułem „Cukry”, mówiącą o funkcjonowaniu w życiu osoby z zespołem Aspergera. Adaptacji utworu literackiego dokonała reżyserka Pamela Leończyk i występująca w sztuce Helena Urbańska, która obrazowo dała wyraz całej rozpiętości przeżyć i odczuć związanych z neuroróżnorodnością.
Jako neuroróżnorodnych lub nieneurotypowych określa się ludzi, których system nerwowy funkcjonuje niestandardowo (inaczej niż u osób neurotypowych). Są to np. osoby z dysleksją, autyzmem, ADHD lub wysoką wrażliwością. Ich odmienność i niemożność dostosowania się do „większości”, często, oprócz nieprzyjemności związanej z anormatywną aktywnością mózgu, dodatkowo wywołuje poczucie wstydu, lęk i niską samoocenę.
Spektakl oparty na prozie Doroty Kotas przyjął formę performatywnej wypowiedzi. Aktorka grająca w spektaklu pokazywała i opowiadała co się dzieje w głowie osoby neuroróżnorodnej i jak bolesne jest życie osób „innych” i „nietypowych”.
Podczas całego przedstawienia wykonawczyni zachowywała się bardzo swobodnie. Wychodziła do ludzi, odtwarzała sytuacje z życia bohaterki książki. Niektóre historie były zabawne, jak ta o oblizywaniu świątecznego baranka z cukru, inne mniej – jak historie o odtrąceniu przez bliskich z powodu niea kceptacji jej odmienności.
Artystka, pokazując, co dzieje się w trudnych chwilach wrażliwości, czasami prosiła o pomoc publiczność, jednocześnie dając wolność i przestrzeń do reakcji takiej, na jaką widz był gotowy. Nie było żadnego przymusu i żądania konkretnego zachowania od widza. Była jasno określona prośba, otwartość, która jednocześnie była powiązana z gotowością na odmowę. W ten sposób zainspirowała do tego, jak wszyscy możemy uczyć się swoich inności – w zgodzie z aktualnymi przekonaniami i nie przekraczając siebie.
Była też mowa o tym, jak zareagować gdy ktoś wpada w atak paniki. Wszystko to pomogło odkodować lęk w sposobie reakcji na dziwne i nieczęsto spotykane zachowanie. To jednocześnie była informacja jak bardzo osoby neuroróżnorodne potrzebują wsparcia i akceptacji innych, np. autorka tekstu potrzebowała w trudnych momentach, by ktoś się na niej położył i przycisnął do ziemi, czyli potrzebowała uziemienia – dotknięcia ziemi i jednocześnie świadomego bycia kogoś obok.
Pod koniec performansu artystka przeczołgała się przed widzami i niespodziewanie, w oświetleniu i glorii, objawiła się w nowym, nabożnym wcieleniu. Jednocześnie opowiedziała poruszającą historię, jak rodzina, w imię dogmatów religijnych i górnolotnych haseł, odmawiała jej prawa do bycia sobą i do spełnionego życia.
Był to piękny spektakl o szacunku do jakiejkolwiek inności. Przekaz mówiący o tym, że nie musimy pomagać, jeżeli nie czujemy takiej potrzeby, ale szacunek do człowieka wymaga, by nie oceniać, nie pouczać i nie ingerować, bo nie wiemy, co naprawdę czuje druga osoba. I że warto otworzyć się na inność, ona nikomu nie zagraża. Różnorodność i odmienność może przynieść wiele twórczych korzyści temu światu.