- Jestem rozczarowany naszą, ludzi teatru, kondycją buntu. Okazuje się, że nie jesteśmy w stanie zrobić czegoś takiego, jak młodzi w sprawie ACTA. Pozostaje liczyć na to, że w przyszłości frustracja i tęsknota ludzi, którzy zostali z czegoś ograbieni, zaowocuje jakimś aktem odnowicielskim - rozmowa z Krystianem Lupą.
Aneta Kyzioł: - Po 30 latach odszedł pan z etatu w Starym Teatrze w Krakowie. To kolejny wyraz sprzeciwu wobec sposobu powołania przez ministra nowego dyrektora? Krystian Lupa: - Odejście na emeryturę byłoby dużo łagodniejszym krokiem niż odejście z etatu, mniej spektakularnym. Mikołaj Grabowski, który właśnie został emerytem, proponował mi to samo. Ale ja nie wiem, co się robi na emeryturze, umiera się chyba. Jestem puer aeternus i psychicznie nie ogarniam takiej możliwości. Nie wiem też, z czego ta emerytura by się naliczała? Z etatu, który wynosi 1800 zł? Jerzy Jarocki powiedział mi coś, co mnie zdumiało, bo to przecież reżyser wzięty, który tak wiele zrobił: że wciąż pracuje, bo inaczej nie miałby z czego żyć. To jedna ze specyfik zawodu reżysera. Można reżyserować nie będąc na etacie. - Ale etat to przynależność do pewnej wspólnoty dyskursu. W zeszłym roku okazało się, że dużo lepiej finansowo wyszedłbym na wyjazdach ze Star