Tego rodzaju rankingów dokonujemy bardziej lub mniej świadomie, patrząc w ekran telewizora albo siedząc na widowni i patrząc na scenę lub estradę czy w sali kinowej podczas seansu filmowego. Łatwo dostrzegając u kogoś umiejętności, urok osobisty, sposób bycia, urodę i opanowanie artystycznego rzemiosła, od czasu do czasu mimo woli wykrzykujemy: Ależ to talent!
Często czynię tak, obserwując pracę w serialu „Rodzinka" trójki telewizyjnych braci: Macieja Musiała (zadatek na wielką aktorską karierę), Adama Zdrójkowskiego (niepospolity talent komediowy) i kilkuletniego zaledwie Mateusza Pawłowskiego (w jego wieku podobnie byłem pyskatym, ale nie tak ładnym chłopcem). A poza tym nie było jeszcze telewizji.
Podobnie cudownym dzieckiem jest Antoni Tyszkiewicz, syn inspektora Możejki z „Ojca Mateusza". Oby nie podzielił losu Sergiusza Żymełki, który przez 10 lat urzekał nas w „Rodzinie zastępczej", a gdy wydoroślał, niemal zniknął z ekranu. A szkoda, bo utalentowany.