W tym roku nie dane nam było spotkać się z nominowanymi i zwycięzcami w redakcji, uścisnąć im dłoni, ugościć. Musieliśmy podziękować za świetne książki tylko na łamach tygodnika. Teraz pora oddać głos naszym laureatom.
Anna Kuligowska-Korzeniewska
Żona laureata i autorka opracowania
Pierwsze opowieści Bohdana Korzeniewskiego poznałam w latach 70. XX w., kiedy jako doktorantka Uniwersytetu Łódzkiego składałam swoje pierwsze prace w redakcji „Pamiętnika Teatralnego”, prowadzonego przez niego wespół z prof. Zbigniewem Raszewskim. Wiedziałam o jego przedwojennych zasługach w stworzeniu Działu Teatralnego w Bibliotece Narodowej (do naszych obowiązkowych lektur należała jego głośna rozprawa „Bezdomna nauka”), o działalności w Tajnej Radzie Teatralnej w czasie wojny, o jego obronie „Elektry” Jeana Giraudoux w reżyserii Edmunda Wiercińskiego i likwidacji przez władze Sceny Poetyckiej w Łodzi w 1946 r. I oczywiście o pierwszej powojennej „Nie-Boskiej komedii” Krasińskiego, którą Korzeniewski wystawił na zaproszenie Kazimierza Dejmka w łódzkim Teatrze Nowym w 1959 r. Ale przyznam szczerze – bardziej ciekawiła mnie współczesność, na przykład jak Korzeniewski uratował Teatr 13 Rzędów w Opolu, tłumacząc ówczesnemu sekretarzowi PZPR, że dzięki Jerzemu Grotowskiemu to miasto będzie kiedyś sławne na całym świecie! Dopiero kiedy zamieszkałam w Warszawie, biografia Korzeniewskiego uderzyła mnie z całą siłą. Wtedy dowiedziałam się, jak ratował książki wywiezione przez Niemców na Dolny Śląsk, a wcześniej z prof. Borowym strzegł Biblioteki Uniwersyteckiej przed radzieckimi żołnierzami, którzy bezbłędnie wyciągali najcenniejsze inkunabuły, aby zrobić z nich użytek w latrynie bądź skręcając papierosy. Ale największym moim przeżyciem – mam nadzieję, że również czytelników tomu wspomnień „Było, minęło…” – był opis pobytu Bohdana w Auschwitz. Dyptyk „Pagórek” i „Powrót” to po prostu – i nie jestem tu odosobniona – arcydzieło literackie! Różniące się tym od licznych wspomnień z Konzentrationslager, że nie epatuje martyrologią, ale wyrasta z tak charakterystycznej dla Korzeniewskiego chłonnej obserwacji świata. W tym wypadku odkrywania zasad działania zbrodniczego systemu.
Nie mogę nie przyznać, że – jak wielu – zazdrościłam Bohdanowi talentu pisarskiego, objawiającego się w konstrukcji opowiadania i odpowiedzialności za każde słowo. To nas połączyło z redaktorem Hubertem Musiałem z Państwowego Instytutu Wydawniczego, który z tak wielką starannością przygotował wspomnienia Bohdana Korzeniewskiego do druku.