EN

20.09.2024, 10:23 Wersja do druku

Na bazie śmierci nie da się budować

„Dziennik Anne Frank” w reż. Zbigniewa Brzozy w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w „Naszym Dzienniku”.

fot. Marta Ankiersztejn

Trzynaście lat w wieku dziewczynki wydaje się dopiero prologiem do pogłębionego rozumienia rzeczywistości zewnętrznej. Nastolatka nie zna jeszcze dorosłego życia, ale w ekstremalnych warunkach może nastąpić przyśpieszenie w postrzeganiu rzeczywistości niemal na sposób dorosły. Tak jest w przypadku Anne Frank, bohaterki przedstawienia „Dziennik Anne Frank" w reżyserii Zbigniewa Brzozy w warszawskim Teatrze Lalka.

Trwa druga wojna światowa. Holandia znajduje się pod niemiecką okupacją. Anne Frank ma trzynaście lat, jest Żydówką ukrywającą się wraz z rodziną i znajomymi w Amsterdamie w aneksie oficyny fabryki jej ojca. Pisze pamiętnik, to właśnie dzięki temu poznajemy losy jej i innych osób przebywających w ukryciu od 1942 do 1944 roku, kiedy to miejsce ich pobytu odkryli Niemcy. I tu kończy się regularne notowanie myśli, opisów zdarzeń i osób w „Dzienniku", Anne zaś i pozostali są deportowani do niemieckich obozów koncentracyjnych. Anne zmarła w obozie Bergen-Belsen najprawdopodobniej w 1945 r., ale jej „Dziennik" ocalał. Ojciec Anny zajął się opracowaniem zapisków i dzięki niemu tekst został opublikowany w 1947 roku. Od tego czasu wielokrotnie sięgali po niego twórcy, zarówno filmowi, jak i teatralni.

„Wciąż jeszcze wierzę w wewnętrzną dobroć ludzi. Niemożliwe jest budowanie na bazie śmierci, nędzy i chaosu", to najważniejsza myśl, którą Anne zapisała w swoim „Dzienniku". I trzeba powiedzieć, że w sytuacji, gdy trzeba było się ukrywać, gdy wokół groziła śmierć za cokolwiek, gdy w relacje międzyludzkie wdzierał się strach przed utratą życia czy wywiezieniem do obozu śmierci - owa refleksja nastolatki wybrzmiewa nadzwyczaj dojrzale. Świadczy o tym, iż ta kilkunastoletnia dziewczyna, która jeszcze całkowicie nie wyrosła z dzieciństwa, w szybkim tempie, w ciągu dwóch lat dojrzewa jako człowiek z jego mądrością życiową, intelektualną, emocjonalną, etyczną, i już zna wartość tego, co najcenniejsze, czyli życia.

„Dziennik Anne Frank" to przejmujące świadectwo dzieciństwa i dojrzewania w stanie wielkiego zagrożenia. Mimo tak trudnych i niebezpiecznych okoliczności, gdzie przecież tuż obok kryjówki, po ulicy amsterdamskiej przechadzali się uzbrojeni Niemcy, Anne w swoich notatkach spisywanych na bieżąco zawarła sporo nadziei na przyszłość, która otworzy się przed nią po zakończeniu wojny. Zbigniew Brzoza, autor adaptacji książki i reżyser, zrealizował spektakl skierowany nie tylko do dorosłych, ale także i do widzów nastoletnich, takich w wieku autorki dziennika. Zapytany przed premierą, jak postrzega postać Anny, odpowiada: „To jest niezwykle mądra dziewczyna, która w wieku 15 lat musiała rozstrzygać kwestie moralne, która musiała przeżywać doświadczenia straszne nawet dla dorosłych, a co dopiero dla wrażliwej nastolatki. Żeby się nie zagubić w tym okrutnym czasie, Anne musiała znajdować dla siebie odpowiedzi na podstawowe pytanie o to, czym jest dobro, czym jest solidarność międzyludzka i jak się przeciwstawiać przemocy".

W rolę Anny Frank wciela się z powodzeniem Hanna Turnau. Aktorka w sposób wyważony przechodzi z dość dziecinnego jeszcze zachowania w marzenia dorastającej już panienki z rodzącym się delikatnym uczuciem pierwszego zakochania w swoim rówieśniku Petrze (w tej roli Bartosz Krawczyk), który również ukrywa się z rodzicami. Anne w wykonaniu Hanny Turnau prócz tego, że jest autorefleksyjna, jest także skłonna do żartów, co jest niejako przypisanie do wieku nastoletniego. Toteż w scenach z udziałem obojga nastolatków, Anne i Petra, nie brak też sytuacji humorystycznych. W klimacie zbudowanym przez Hannę Turnau jako Anne harmonijnie mieści się reszta zespołu.

Zbigniew Brzoza w swojej adaptacji tekstu wyeksponował główne przesłanie „Dziennika" mówiące m.in. o tym, że jeśli nie wierzymy, że ludzie są dobrzy, to nasze życie traci sens. Potrzeba dobroci jest bowiem immanentnie wpisana w nasze życie. Aby pełniej wybrzmiał temat, reżyser wykorzystał w spektaklu multimedia. Myślę, że z części można by zrezygnować, zwłaszcza z owego nadmiernego migania ekranu, co rozprasza myśli widza i nie koncentruje uwagi na wypowiadanym słowie, zwłaszcza w przypadku młodej publiczności. 

***

„Dziennik Anne Frank”, adapt. i reż. Zbigniew Brzoza, scenog. Wojciech Żogata, kost. Paulina Araszkiewicz, muz. Mikołaj Trzaska, chór. Wioleta Fiuk. Teatr Lalka, Warszawa.

Tytuł oryginalny

NA BAZIE ŚMIERCI NIE DA SIĘ BUDOWAĆ

Źródło:

„Nasz Dziennik” nr 220

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data publikacji oryginału:

21.09.2024