„Dobra rodzina” Joanny Oparek w reżyserii autorki w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Pisze Paweł Kluszczyński w Nowej Sile Krytycznej.
„Dobra rodzina” to drugi autorski spektakl Joanny Oparek w Teatrze Miejskim w Gliwicach. Humor tej komedii polega na grze słów, a nie obśmianiu wybranej grupy społecznej czy jednostki, stąd wrażenie dobrego smaku. Oczywiście można by się doczepić, że część bohaterów to nie pogłębione typy ludzkie, ale wrażenie miło spędzonego wieczoru rekompensuje wszystko.
Akcja dzieje się w Gliwicach, co z pewnością dla mieszkańców miasta stanowi dodatkową zaletę. Często wspominane są (głównie za sprawą Jadwigi, granej gościnnie przez Marię Ciunelis) niegdyś popularne kawiarnie, modne ulice, czy rejony miasta, co wywołuje widoczne reakcje szczególnie starszej części publiczności. Seniorka przywykła do życia w centrum uwagi, w mieszczańskim luksusie. Przeszłość jest dla niej ważniejsza niż tu i teraz; zgorzkniała, nie szczędzi bliskim ciętego języka. Jest apodyktyczna dla dorosłej córki Małgorzaty (Aleksandra Wojtysiak), gloryfikuje miasto i rzekomo lepsze urodzenie ich rodziny, którą nazywa mianem dobrej, godnej uwagi.
Na relacji matka-córka autorka oparła większą część intrygi. Ich sprzeczki są pełne uszczypliwości, język balansuje na granicy potocznego, choć pozbawiony jest wulgaryzmów. Mimo że Jadwiga nie bacząc na nic, beszta córkę, a ta nie pozostaje dłużna, to słucha się ich dialogów z przyjemnością. Udało się Joannie Oparek zawrzeć w tej relacji zarówno rodzinne ciepło, jak i wzajemnie zmęczenie sobą osób, które nie potrafią żyć bez siebie, są sobie bliskie.
Ciunelis przez niemal cały spektakl siedzi, ale to właśnie ona rozdaje karty. Otacza się szemranym towarzystwem, które pomaga jej w codziennych sprawach. Nieporadnego lekarza, Wojtka Dudka (Maciej Piasny), byłego ucznia męża, traktuje jak najlepszego fachowca, mimo że jego zadanie ogranicza się do wypisywania recept. Przeciwnie zaś odnosi się do Kazi (Aleksandra Maj), pomocy domowej, która nie tylko dba o dom, robi zakupy, gotuje, ale jest na co dzień dla niej jedyną osobą do pomocy. Jest też dwójka pijaczków (Maciej Piasny i Lech Mackiewicz), którzy porządkują ogród. Obecność tych postaci bawi, choć bez skrępowania wykorzystują starszą kobietę, żądając zapłaty za wątpliwej jakości drobne usługi.
Wydaje się, że odmianą w życiu seniorki będzie odnowienie kontaktu z dawnym znajomy, Ksiądz Herman (Lech Mackiewicz) obdarza ją uczuciem godnym kochanka, choć jego intencje wydają się dwuznaczne – interesuje się głównie kosztownościami Jadwigi. Motyw ten, choć wyraźny, nie wyjaśnia w pełni, dlaczego duchowny pojawia się w życiu kobiety.
Gliwicka premiera to spektakl nie tylko o mieście, przemijaniu, ale przede wszystkim o towarzyszącym starości osamotnieniu. Brak uwagi innych może powodować zgorzknienie, ale i stać się pożywką dla osób liczących na łatwy zysk. Co jest siłą spektaklu? Nie wzbudza on niepokoju, bawi, sygnalizując między wierszami problem.
Paweł Kluszczyński – autor recenzji, opowiadań, poezji, bajek i bloga ijestemspelniony.pl oraz kolaży; finalista kilku edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.