Dyrektor Mieszkowski ma prawo do swojej wizji teatru, ale nie ma prawa dla jej realizacji sięgać samowolnie po pieniądze podatnika ponad przyznany mu demokratyczną decyzją budżet - list otwarty wicemarszałka Radosława Mołonia w sprawie Teatru Polskiego.
Dyskusja wokół Teatru Polskiego obrosła w ostatnich dniach w tyle emocji i niepotrzebnych słów, iż warto przypomnieć istotę tego konfliktu. To nie jest spór wrażliwego artysty z nieczułym na sztukę urzędnikiem. To raczej spór zapatrzonego w swoją wizję, kompletnie zaimpregnowanego na krytykę urzędnika z instytucjami lokalnej demokracji i społecznie uznanymi zasadami zarządzania publicznymi pieniędzmi. Urzędnikiem - o czym warto pamiętać - jest w tym sporze także dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, pan Krzysztof Mieszkowski. Przypominam o tym, gdyż Krzysztof Mieszkowski nie jest artystą, lecz pełni funkcję osoby zarządzającej, w praktyce jednoosobowo, dużą instytucją kultury o wielomilionowym budżecie. Wyjaśnijmy na wstępie jeszcze kilka spraw. To nie marszałek, a tym bardziej wicemarszałkowie województwa "dają" lub "nie dają" pieniądze na funkcjonowanie teatru. Taki, a nie inny budżet teatru jest wyrazem zbiorowej decyzji Sejmiku W