„Młody mężczyzna” wg Annie Ernaux w reż. Katarzyny Kalwat we Wrocławskim Teatrze Współczesnym na 64. Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalaturow.ski.
To rzecz stosunkowo odważna obyczajowo, która wszakże bez owej odwagi nie miałaby większego sensu. Oglądamy bowiem opowieść o – teatr pisze „intymnej” – ja zaryzykuję – erotycznej relacji dojrzałej kobiety, alter-ego autorki (Ewelina Paschke-Lowitz) z młodszym od niej o trzy dekady początkującym pisarzem A. (Dominik Smaruj).
Jednak ten spektakl wydał mi się przede wszystkim nie tyle historią skomplikowanego romansu, co opowieścią o łączliwości ludzi w (różne) relacje. O tym, czego szukamy w partnerze, a co zdarza nam się znaleźć, i o tym, że niekiedy znajdujemy coś zupełnie innego, niż szukaliśmy, i – że to może być wspaniałe doświadczenie. Jest także przejmującą opowieścią o przeszłości, o tym, że nasze doświadczenia zawsze są językiem, którym opisujemy teraźniejszość. Dotyczy to obojga naszych bohaterów, z których jedno sparzone toksycznym związkiem zakończonym aborcją - na nowy związek próbuje spojrzeć z pozycji siły i nadać mu swoją narrację, a drugie – nie jest w stanie (w każdym sensie) wyjechać z rodzinnej miejscowości.
Może ten płomienny romans ze starszą kobietą jakoś wypchnie chłopaka z tej prowincji? A ona - może choć przez chwilę poczuje się pożądana jak nigdy przedtem, i - szczęśliwa? Czy w ogóle mogła sobie pozwolić na zaangażowanie się w taką efemerydę? Czy ta relacja – ostatecznie jakoś ją zbudowała, wzbogaciła? A jeśli tak – czy to coś złego?
Spektakl jest wspaniale zagrany, przed obojgiem aktorów postawiono zadanie niesłychanie trudne zadanie (nie mam na myśli scen intymnych, może o tyle niełatwych, że oboje aktorzy byli do niedawna w relacji profesor-student) zbudowania bardzo wielowymiarowych postaci noszących jednak dokładnie namalowane maski; jej – „wyzwolonej dojrzałej”, jego – „bezczelnego, ale słodkiego”. I stworzyli te postaci fantastycznie, pozostawiając widzów (może lepiej powiedzieć w tym wypadku – obserwatorów?) w poczuciu, że w ich związku nic nie było tak bardzo oczywiste, jak się na początku wydawało.
Znakomita robota.