Kongres Kultury zwołany rok temu z inicjatywy ministra Bogdana Zdrojewskiego rozbudził wielkie nadzieje na systemową zmianę w polskiej kulturze. Co z tych oczekiwań i entuzjazmu pozostało po roku? - zastanawia się Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Wydawało się, że niedofinansowana, na ogół źle zarządzana dziedzina, traktowana przez polityków i ekonomistów jako balast stanie się wreszcie jednym z priorytetów w polityce rządu. Taką nadzieję dawało choćby wystąpienie Michała Boniego, szefa zespołu doradców strategicznych premiera, który na kongresie podkreślał, jak ważna jest kultura w budowaniu kapitału społecznego i pobudzaniu rozwoju gospodarczego. Kongres wywołał bezprecedensową mobilizację środowisk twórczych i kulturalnych: w kolejnych miesiącach zawiązywały się obywatelskie inicjatywy, komitety i fora, na których dyskutowano o reformie. Inicjatywa Obywatele Kultury zebrała ponad 70 tys. podpisów pod apelem o podwojenie wydatków na kulturę z budżetu państwa do 1 proc. Mobilizacji twórców towarzyszyła nadzwyczajna aktywność ministerstwa, które niemal co tydzień organizowało spotkania, konferencje czy prezentacje poświęcone projektowanym zmianom. Ile pozostało z ty