„Noc Helvera” Ingmara Villqista w reżyserii Jonasa Vaitkusa Polskiego Teatru Studio w Wilnie. Pisze Piotr Wyszomirski w „Gazeta Świętojańskiej”.
Premiera „Nocy Helvera” według Ingmara Villqista w reżyserii Jonasa Vaitkusa 25 kwietnia w gmachu Wileńskiego Teatru Starego (d. Teatr na Pohulance).
Geneza
– Kilka lat temu stanęliśmy przed zasadniczym pytaniem: co dalej z teatrem? Zastanawialiśmy się, w którym kierunku mamy podążać, jak rozwijać naszą działalność. Otwieraliśmy się na nowe propozycje, zacząłem reżyserować (m.in. przedstawienie „Zagubieni we mgłach” inspirowane filmem „Jeżyk we mgle” Norsztejna i Kozłowa). Nawiązaliśmy bliższy kontakt z Jonasem Vaitkusem i postanowiliśmy podjąć współpracę. Vaitkus zaproponował mi zagranie sceny w języku polskim w jego „Braciach Karamazow” według Dostojewskiego, po czym postanowiliśmy wspólnie wystawić w naszym teatrze „Moskwę – Pietuszki” Wieniedikta Jerofiejewa. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, zrezygnowaliśmy z rosyjskiego autora, a Vaitkus zaproponował „Noc Helvera”. Pracę nad dramatem Ingmara Villqista rozpoczęliśmy już wiosną 2022 r. – mówi Edward Kiejzik, odtwórca roli Helvera.
Wileńska „Noc Helvera”
Jest wierna tekstowi sztuki, nie ma uwspółcześnień, dopisków ani parafraz, oprócz jednego drobnego zabiegu inscenizacyjnego, zaskakująco ujawnionego w zakończeniu.
Rzecz dzieje się w dużym mieście na Północy i opowiada historię Klary i Helvera. Poznajemy ich już po wszystkim, co doprowadziło do spotkania tej nietypowej pary. Klara przeżyła już swoją miłość, którą opłaciła podwójnym odrzuceniem: by zatrzymać przy sobie ukochanego męża, pozbyła się kalekiego dziecka, którego nie mógł zaakceptować partner. Mąż po pewnym czasie zmienił zdanie i postanowił wrócić do żony, by wychowywać razem ich dziecko, którego, jak się okazało, już nie było. Klara została sama i próbując odkupić winę, wzięła na wychowanie upośledzonego umysłowo Helvera, poświęcając mu całe życie. Ta para żyła swoim regularnym życiem odliczanym tabletkami i corocznymi wizytami w zakładzie psychiatrycznym w Elmitt, podczas których sprawdzano, czy Helver może zostać z Klarą, czy musi wrócić do zakładu. Dzięki Klarze Helver przechodził coroczne testy pozytywnie i Klara mogła zagłuszać poczucie winy.
Przewidywalne jak pory zażywania tabletek życie nieszczęśliwej pary zakłóciły wydarzenia w mieście. Coraz gwałtowniejsi bojówkarze pod przewodnictwem niejakiego Gilberta terroryzują społeczność metropolii. Początkowo Helver staje się jednym z nich – dostaje nawet szturmówkę od Gilberta i jest zafascynowany porządkiem organizacji – ale fascynacja szybko się kończy. Bojówkarze wyłuskują „ścierwusów”, jak nazywają osoby z niepełnosprawnością, i Helver cudem ucieka przed wywózką w nieznane miejsce, z którego pewnie nie ma powrotu. Niebezpieczeństwo jednak nie znika, do drzwi dochodzi coraz większy hałas, Klara postanawia uwolnić siebie i Helvera od tragicznych konsekwencji nieuchronnych wydarzeń…
Wileńska „Noc Helvera” potwierdza uniwersalność i ponadczasowość sztuki polskiego dramatopisarza i reżysera teatralnego ukrywającego się pod pseudonimem artystycznym. Spektakl dziś rezonuje z aktualnymi wydarzeniami, wojna w Ukrainie potwierdza, że zagrożenie jest stałym elementem współczesnego świata.
Zdecydowanie na pierwszy plan w wileńskiej inscenizacji wybija się jednak osobisty dramat dwojga nieszczęśliwych osób. Nieszczęście Helvera jest spowodowane układem chromosomów, na co ich posiadacz nie miał wpływu. Helver jest ofiarą nieświadomą, jego dramat jest zamknięty w chorobie. Nieszczęście Klary jest wynikiem jej decyzji, podjętej pewnie w emocjach, ale przez osobę świadomą. Helver nie zdaje sobie sprawy ze swoich deficytów, choć są chwile, gdy wydaje się nam, że przebija się do niego świadomość stanu i sytuacji. Klara nosi brzemię podwójnego odrzucenia, jej cierpienie jest przytłaczające.
„Noc Helvera”, choć skromna inscenizacyjnie, zaprasza do refleksji na kilku poziomach. Często podkreślane przez autora zagrożenie radykalnymi ruchami społeczno-politycznymi jest aktualne zarówno w wymiarze międzynarodowym, jak i lokalnym. Mimo galopującej poprawności politycznej dyskryminacja i nietolerancja mają się dobrze. Dyskurs o eutanazji przez ostatnie ćwierćwiecze bardzo się rozwinął, w niektórych krajach są stosowane liberalne rozwiązania; w innych życie, bez względu na poziom cierpienia i świadomości, pozostaje wartością nadrzędną.
Pożegnanie Klary z Helverem w scenie z tabletkami jest najbardziej przeszywającą sceną całego spektaklu. Agnieszka Rawdo i Edward Kiejzik po mistrzowsku cyzelują ten moment, w którym groza miesza się z miłością, cierpienie z łatwowiernością, ból z ulgą. Wileńska „Noc Helvera” to spektakl bardzo aktorski. Scenografia jest skromna, muzyka pozostaje głównie tłem, tylko w scenie pożegnania znacząco buduje dramaturgię.
„Noc Helvera” jest dla aktorów zarówno szansą, jak i wyzwaniem – i to zarówno ze względu na tekst, który był wielokrotnie prezentowany, jak i ze względu na współpracę ze znanym ze specyficznego trybu pracy reżyserem. Bez wątpienia oboje aktorów wywiązało się ze swoich obowiązków bardzo dobrze. Agnieszka Rawdo przekonywująco przedstawiła aksjologiczne i etyczne zagubienie swojej postaci, wydobyła z Klary cierpienie i niepokój oszczędnymi środkami. Edward Kiejzik to aktor organiczny, znany wileńskiej publiczności z popisowych ról w „Szwejku” i „Zapiskach oficera Armii Czerwonej”. Jego Helver tryska energią, przez co potęguje dramat postaci. Mimo deficytów intelektualnych bucha z niego chęć życia, co sprawia, że paradoksalnie człowiek, który niewiele wie o złożoności życia, chce żyć zdecydowanie bardziej niż Klara. To najbardziej dynamiczny Helver z kilku obejrzanych przeze mnie w ostatnich latach.
Vaitkus
Jonas Vaitkus (ur. 1944) to jeden z największych reżyserów w historii litewskiego teatru, który zyskał bardzo dobrą markę w Europie. Był dyrektorem kilku teatrów, wykładał w wielu krajach, spod jego skrzydeł wyszli m.in. Oskaras Koršunovas i Gintaras Varnas. Vaitkus sięgnął po „Noc Helvera” po raz drugi, wcześniej wystawił ją w 2003 r. w Litewskim Narodowym Teatrze Dramatycznym w Wilnie i w najnowszej premierze wykorzystał nawet muzykę z pierwszej inscenizacji. Jerzy Jarocki powiedział kiedyś, że zawsze chciał zrozumieć, co napisał autor, i podobną dewizą kieruje się w swojej pracy reżyser wileńskiej premiery. Długa praca z tekstem, w sumie proces trwał ponad rok, była niecodziennym doświadczeniem dla aktorów, którzy musieli starannie szafować intensywnością i energią, by uniknąć wypalenia przed premierą.
Krok milowy
Premiera w dawnym Teatrze na Pohulance okazała się wydarzeniem. Wypełniona po brzegi widownia i owacyjne przyjęcie dobrze wróżą ambitnym planom Lilii i Edwarda Kiejzików kierujących Polskim Teatrem „Studio”. W planach jest wprowadzenie tytułu do repertuaru Wileńskiego Starego Teatru.
19 czerwca spektakl zostanie pokazany w Warszawie w ramach projektu „Teatr polski poza Polską w Polsce”, realizowanego przez Fundację Pomysłodalnia i dofinansowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP w partnerstwie z Instytutem Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.
Polski Teatr „Studio” w Wilnie: Ingmar Villqist, Noc Helvera. Reżyseria: Jonas Vaitkus. Scenografia/Kostiumy: Jonas Arčikauskas, Muzyka: Linas Rimša, Inspicjentka: Kinga Lewko. Plakat: Krzysztof Motyka. Obsada: Agnieszka Rawdo (Klara), Edward Kiejzik (Helver). Czas trwania: 85 min. bez przerwy. Premiera: Wileński Stary Teatr (d. Teatr na Pohulance), 25 kwietnia 2023 r. Spektakl w języku polskim z napisami w j. litewskim.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 19(55) 13-19/05/2023. Przedruk za zgodą Wydawcy KW.