EN

31.05.2023, 13:54 Wersja do druku

Miłość na przekór losowi

„Spartakus. Miłość w czasach zarazy” wg Janusza Schwertnera w reż. Jakuba Skrzywanka z Teatru Współczesnego w Szczecinie na 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Karolina Jóźwiak / mat. teatru

Teatr Współczesny w Szczecinie stworzył niezapomniane dzieło, które mierzy się z problematyką wykluczenia przez społeczeństwo nastolatków LGBTQ+ i z tragicznym wpływem, jakie to wykluczenie ma na ich życie. Drastyczność formy pokazała marazm i bezradność polskiego systemu edukacji i zdrowia, niegotowego na takie wyzwanie współczesności.

Scenariusz spektaklu powstał na podstawie prawdziwych zdarzeń opisanych w reportażach dziennikarza Onetu Janusza Schwertnera oraz rozmów z młodymi pacjentami szpitali psychiatrii dziecięcej w Polsce, z ich rodzicami i z personelem medycznym tych placówek. Spektakl opowiada, co się dzieje z wrażliwą psychiką dojrzewającego dziecka odrzuconego przez społeczeństwo, tylko dlatego, że uświadamia sobie inną seksualność niż jest akceptowalna przez większość lub niedobrze się czuje z płcią, z którą się urodził. Takie dzieci często podejmują próby samobójcze. Rodzice, żeby je chronić, zmuszeni są do oddania dzieci do zakładów opieki psychiatrycznej.

Przedstawienie zostało podzielone na dwie części: pierwszą, będącą raportem aktualnego stanu polskiej psychiatrii dziecięcej, oraz krótką częścią widowiskową, zakończoną pozytywnym przesłaniem – ceremonią weselną pary tej samej płci. Pierwszy akt to surowy, reporterski styl, opowiada autentyczne historie z kilku oddziałów psychiatrycznych dla dzieci. Drugi akt posługuje się szerszą gamą środków wyrazu – pojawia się w nim muzyka, śpiew i taniec. Pogłębiła się przestrzeń, scena stała się wielowymiarowa. Echo muzyki i wesołych piosenek niosło nadzieję. Radosna, ludowa ceremonia zaślubin nawiązywała do obrzędu dożynek. Grupa ludzi, wspólnie świętując, przyznała każdemu, bez względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową, prawo do szczęścia i spełnienia uczuciowego. Wesele było performatywnym fragmentem, w którym mogła wziąć udział każda nieheteronormatywna para, która się zgłosiła. Był to hołd dla dwóch bohaterów reportaży, Wiktora i Kacpra, których w szpitalu połączyło uczucie dające chęć do życia (mimo że ostatecznie Wiktor, nie wytrzymując presji wykluczenia rówieśników, popełnił samobójstwo).

Mocną stroną reżysera Jakuba Skrzywanka jest surowa, publicystyczna forma przekazu uświadamiająca brutalność zdarzeń i powagę sytuacji. Przestrzeń sceniczna pierwszego aktu nie była oddzielona od widowni kurtyną, redukując tym samym typowy podział na aktorów i biernych widzów. Oświetlenie widowni powodowało, że widz nie mógł się skryć, nie był chroniony zaciemnieniem. Oglądał przedstawienie, czując realność pokazywanych zdarzeń, niemal w nich bezpośrednio uczestnicząc.

W spektaklu został zastosowany ciekawy zabieg – dzieci-pacjenci zostali zagrani przez osoby w dojrzałym wieku, wizualnie starsze w stosunku do pozostałych aktorów (rodziców i personelu). Zinterpretowana przez dojrzałego człowieka dziecięca bezradność robiła piorunujące wrażenie. Dzieci w szpitalu były traktowane przez personel medyczny z wyższością i lekceważeniem, bez szacunku dla ich potrzeb. Znużony rutyną personel niechętny był do szukania nowych rozwiązań niewygodnych problemów. W szpitalu dochodziło do wielu patologii, m.in. do nagminnych okaleczeń, prób samobójczych, a nawet gwałtów (dla wygody medyków dzieci były faszerowane silnymi lekarstwami na schizofrenię, które otępiały ich przytomność).

Scenografia pierwszego aktu nawiązywała do obory lub chlewni, w której pakuje się zwierzęta przeznaczone do chowu – metalowe konstrukcje z wygrodzenia dla bydła (dzieło artysty sztuk wizualnych Daniela Rycharskiego) stanowiły symboliczny podział przestrzeni szpitalnej i jednocześnie sugerowały prawdziwe przeznaczenie tego miejsca. Słoma wyściełająca podłogę potęgowała wrażenie dezorganizacji i braku zadbania o podstawowe potrzeby człowieka. Odgłos otwierania drzwi-klatek każdorazowo był powielany i roznosił się po całym teatrze, echo tego dźwięku porażało swym przesłaniem. Izolatka, w którą pakowani byli ci bardziej „niegrzeczni”, była małą i wąską klatką, w której chorzy leżeli skuleni, bo nie mieli przestrzeni na wyprostowanie swojego ciała.

Realizacja szczecińskiego Teatru Współczesnego to gorzki obraz naszej zamkniętej polskiej mentalności. Zamkniętego umysłu, niezdolnego do szerszego spojrzenia na rzeczywistość, nietolerującego mniejszości seksualnych i wszelkich inności. Fascynujący i zarazem porażający swym przesłaniem spektakl, który głośno mówi o przemocy, jaka dzieje się na wrażliwych młodych ludziach, wykluczonych i nieakceptowanych przez społeczeństwo, tylko dlatego, że są w mniejszości.

Tytuł oryginalny

Miłość na przekór losowi

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Katarzyna Harłacz

Data publikacji oryginału:

31.05.2023