EN

29.10.2022, 10:17 Wersja do druku

Miłość i jakość. O „żONie”, premierze Sceny Teatralnej Mała Warszawa, rozmawiają Skrzydelski z Morozem

Skrzydelski: Nareszcie owacje na stojąco.

Moroz: Jak to nareszcie? To w teatrze świecki obyczaj od kilku dobrych lat. Przynajmniej tak jest po pokazach premierowych, kiedy to niemal wszyscy mają poczucie obowiązku okazania dziełu szacunku przez standing ovation. Ale ty chyba nie wstałeś do klaskania po obejrzeniu „żONy” na warszawskiej scenie Spektaklove? Przepraszam, dopytuję, bo siedziałeś w rzędzie daleko za mną, więc nie byłem w stanie ocenić, czy tak jak sto procent sali wyraziłeś szacunek Adamowi Sajnukowi za jego nowe przedstawienie.

Skrzydelski: To znaczy, chciałem powiedzieć: nareszcie znowu owacje na stojąco. Ponieważ się stęskniłem. Takie owacje to przecież dowód, że teatr porusza, wzrusza, niektórzy nawet powiadają, że się wtrąca. Czyli jest potrzebny. Ale reasumując: nie wstałem, bądź spokojny.

Moroz: Ja też nie. Zresztą przed tą premierą nie podejrzewałem, że może zajść taka potrzeba. Prawdę mówiąc, wiedzieliśmy, że tym razem będzie gatunkowo lżej.

Całość rozmowy - w Magazynie e-teatru

Źródło:

Materiał własny