EN

15.10.2024, 12:34 Wersja do druku

Męska opowieść z szelmostwami i tragedią w tle

„Historia Henryka IV z opisem bitwy pod Shrewsbury między księciem Henrykiem a lordem Henrykiem Percym wraz z szelmostwami sir Falstaffa” Williama Shakespeare'a w reż. Ivana Alexandre'a w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Karolina Jóźwiak

Adaptacje arcydzieł literatury światowej, w tym dawnej, nadal stanowią ciekawe, inspirujące wyzwanie dla reżyserów. Podatne na rozmaite interpretacje dramaty Williama Szekspira na zawsze pozostaną nieco zagadkowe, nasycone mnogością problemów natury psychologicznej, społecznej, historycznej i innych, które doskonale można uwspółcześnić. Z jednej strony głęboka analizy psychiki wybitnych jednostek, a z drugiej przyczynek do rozważań o istocie władzy, żądzy jej posiadania, obowiązkach państwowych i więzach rodzinnych pozwalało przez wieki tworzyć różnorakie, często doskonałe inscenizacje. Dramat „Henryk IV”, czyli część cyklu czterech kronik, tzw. drugiej tetralogii i dalszy ciąg „Ryszarda II”, nie należy obecnie do popularnych i rzadko się go wystawia. A przecież zawiera treści tak wiele, iż w zasadzie uważny widz i tak doceni niesamowitość geniuszu autora, nawet gdyby poprzestano na samych dialogach i monologach. Francuski reżyser Ivan Alexandre w każdym aspekcie pozostaje wierny Szekspirowi, a jego ingerencja w sceniczne dzieło jest prawie niewidoczna, choć konieczna, by znaleźć aktualny kontekst, uczynić sztukę bliską i zrozumiałą dla współczesnego widza. Nie skraca, nie przerabia długiego i niełatwego tekstu. Ivan Alexandre w 2011 roku zrealizował w Teatrze Polskim rewelacyjnego„Cyda” Corneille’a z Pawłem Kruczem w roli tytułowej. Tym razem również nie szuka nowatorskich rozwiązań „na czasie”, a jego spektakl pozostaje „klasyczny”, klarowny i czytelny dla każdego. W adaptacji dużą rolę odgrywa tłumaczenie autorstwa Piotra Kamińskiego, który na swoim koncie ma przekłady dzieł Samuela Becketta, Raymonda Chandlera, a na język francuski tłumaczył między innymi poezję Wisławy Szymborskiej. Piotr Kamiński – romanista, pasjonat opery i krytyk muzyczny – pozostaje w każdym momencie wyczulony na akcent i zaśpiew mowy. W jego tłumaczeniu walory językowe oryginału są zachowane, ponadto konkret, symbolika oraz brak nadmiernych ozdobników powodują, że Szekspir „dobrze brzmi na scenie”. Z największą starannością, hołdując zasadzie „wers za wers”, czyli zachowując rytm, prozodię, melodię wiersza, retorykę i styl oryginału przybliża genialny tekst nam, współczesnym i pomaga aktorom w interpretacji. Elementy komiczne w „Historii Henryka IV” dodatkowo czynią ją wielce pociągającą i wciągającą.

Losy króla Henryka IV, władającego Anglią w latach 1399–1413 i przedstawione przez Szekspira w dramacie – kronice dotyczą trzeciego i czwartego roku panowania władcy. Szlachta, niezadowolona z rządów monarchy i pragnąca większych przywilejów, praw oraz swobód – rzecz jasna kosztem władzy królewskiej, planuje bunt przeciwko Henrykowi IV. Przewodzi im rodzina Percy, z Lordem Henrykiem Hotspurem na czele, który chowa do władcy osobiste urazy i pragnie przejąć koronę. Bohater wielu pieśni ludowych, zwycięzca Szkotów pod wodzą Douglasa nie ugnie się przed niczym. Wspiera go ojciec, hrabia Northumberland i wuj, hrabia Worcester. Wobec zagrożenia król prosi swego syna, Henryka, o pomoc, ale nie spodziewa się po nim zbyt wiele – następca angielskiego tronu, książę Walii, spędza czas w tawernach, hulając z plebsem i pijakami, wydając pieniądze na kobiety i zabawę. Nad wszystko przedkłada kompanię sir Johna Falstaffa, dowcipnisia z głową pełną konceptów i  nagminnie stroi sobie z niego żarty (postać ta to z pewnością pierwowzór Onufrego Zagłoby). W połowie 1403 roku pod Shrewsbury dochodzi do decydującej bitwy…

Buta i namiętności ogółu tak samo od wieków dręczą ludzkie dusze. Szekspir tworzy rzeczywistość, którą rządzą chore ambicje rodzące nieład, a jeden bunt jest przyczyną kolejnego. Historia kołem się toczy i wiadomo, że budują ją jednostki. I na tych jednostkach skupia swą uwagę reżyser, podążając za myślą autora z wnikliwością i szacunkiem. Akcja dramatu rozwija się dość swobodnie, napięcie rośnie, faluje. Spektakl ożywiają sceny komiczne, w których jak w lustrze odbija się, czasem krzywi, duch rzeczywistości. Szekspirowskie mistrzostwo w konstruowaniu intrygi, różnorodność postaci, skomplikowanych osobowości silnie osadzonych w psychologii człowieka, na tle przełomowych wydarzeń z dziejów wciąż lśni nienagannym blaskiem.

fot. Karolina Jóźwiak

Dwudziestu aktorów mierzy się w Teatrze Polskim z zadaniem powierzonym im przez reżysera. Z powodzeniem. Z nieco archaicznego stylu gry potrafią wydobyć emocje, pokazać charakter i rozterki postaci. Swe kwestie wypowiadają z nienaganną dykcją, oszczędnie bądź szeroko grając gestem, ruchem, używając grymasu i mimiki. Z prawdziwą przyjemnością śledzę grę pierwszo- i drugoplanowych bohaterów – smakowitą, ostrą, przekonującą. Przyszłego króla Henryka V, syna Henryka IV zwanego Heniem, gra Paweł Krucz. Aktor z doskonałym wyczuciem – swobodnie, naturalnie, eksponuje charakter postaci, ale podkreśla też wszelkie ironiczne niuanse roli. Stopniując emocje, pokazuje ostateczną przemianę  początkowo niesfornego młodziana, który nabiera pewności siebie jako rycerz. Znika dziecięctwo i słabość, a pojawia się siła, która tkwi w konsekwencji. Jest w tej roli nieco ironii, maniery – celowo wprowadzonej i ożywczej. Starego, otyłego sir Johna Falstaffa, osobowość niezwykle barwną, rubaszną gra rewelacyjnie Szymon Kuśmider. Lubiący dobrze zjeść i wypić zubożały szlachcic bez grosza, gawędziarz i zawadiaka, to postać pełnokrwista, przekomiczna, stwarzająca niesamowite możliwości kreacyjne aktorowi. I Kuśmider to wykorzystuje aż z nawiązką!! Ten klaun w żołnierskich spodniach, czyli esencja pyszałkowatości skontrastowanej z tchórzem przedrzeźnia, parodiuje otoczenie i bohaterów, pozostając sympatycznie życzliwym.

Rola Henryka IV to klasyka klasyki Andrzeja Seweryna. W rozważaniu na temat honoru w polityce i życiu doświadczony aktor dba o siłę i subtelność dialogu, nie gubiąc przy tym rytmiki i płynności wypowiedzi. Umiejętnie korzysta z dawnego sposobu gry i zachowuje zwięzłość fraz bez niepotrzebnych uniesień. Jakże miło słucha się owej nieskażonej mowy, opartej na czystości słowa, ruchu, plastyce. A mimo to łatwo dostrzec targające królem namiętności, gdyż zarozumiały i ambitny władca ich nie ukrywa.

Percy zwany Hotspur to brawurowa kreacja Modesta Rucińskiego. Ruciński jak zwykle świetnie czuje klimat sztuki, wcielając się w postać bohatera gładko, nawet z konieczną figlarnością oraz lekkością. I choć porywczy, bez mała nieprzewidywalny, pozostaje na swój sposób szczery i dosłowny. Tryska żywiołową energią, z jednego uczucia płynnie przechodzi w drugie, zmienia się w ruchu, w krzyku. Wyczuwa i łączy w spójną całość porywy entuzjazmu, radość oraz smutek i ironię. Jest jeszcze kilka innych scenicznych perełek – „czarnoksiężnik”, rycerz z Walii Glendower Sławomira Grzymkowskiego (który gra też Szeryfa i Podróżnego), potem groteskowy Edmund Mortimer Michała Kurka i żwawa oberżystka Katarzyna Strączek oraz Hanna Skarga jako zmysłowa, rozważna Lady Percy.

Oprawa muzyczna współgra znakomicie z całością – multiperkusja i obecny na scenie Leszek Lorent podkreślają wybrane momenty, wydobywane z instrumentu dźwięki wibrują wokół sceny, a napięcie faluje. Ważną rolę pełni też pełna symboliki, wielofunkcyjna, mobilna, monumentalna scenografia, którą zaprojektował Antoine Fontaine oraz odpowiednie kostiumy w ciemnych kolorach Doroty Kołodyńskiej. Do tego światła reżyserowane przez Roberta Mleczkę.

Spektakl na miarę, teatr którego się pragnie, z którego sam Szekspir byłby zadowolony. Widowiskowy, brawurowo zagrany, precyzyjnie przygotowany, niepokojący i ożywczy, z pewnością wpisze się w karty historii współczesnego nam teatru.  

Tytuł oryginalny

Męska opowieść z szelmostwami i tragedią w tle

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Anna Czajkowska

Data publikacji oryginału:

15.10.2024