Nie jest jednak prawdą, że w tym szczególnym czasie wszyscy wstrzymują oddech i zawieszają swoją normalną działalność. Dwa obszary pozostały nietknięte przez żałobne zakazy: kościoły i telewizyjne kanały informacyjne. Społeczeństwo ma możliwość przeżywania bólu tylko i wyłącznie na dwa sposoby. Można modlić się w kościele za dusze zmarłych i można w telewizji oglądać odrobinę bardziej ludzkie odruchy polityków. Wykład w galerii, spektakl teatralny czy koncert muzyki poważnej stanowią obrazę dla pamięci zmarłych - pisze Paweł Mościcki w Krytyce Politycznej.
Czas narodowej żałoby daje gorzką satysfakcję, że są jeszcze-bardzo rzadkie wprawdzie-momenty, w których na falach ogólnopolskich rozgłośni radiowych można usłyszeć muzykę poważną a rozrywkowe kanały telewizji (czyli prawie wszystkie) nagle zaczynają nadawać programy społeczne. Chciałbym zapytać retorycznie: czy oznacza to, że codzienna ramówka nie jest w stanie unieść ciężaru tego doświadczenia? Czy przyznajecie się tym samym, drodzy inżynierowie dusz, że wbrew swoim nieustannym deklaracjom nie tworzycie na co dzień żadnych istotnych więzi z odbiorcami? Niestety instytucje kultury zostały ryczałtem potraktowane tak samo-a nawet gorzej-niż stacje transmitujące kolorowe jarmarki. O ile w przypadku radio wystarczy niewielka zmiana ramówki, aby zmieścić się w formule żałoby, o tyle muzea, galerie i teatry trzeba zamknąć na cztery spusty. Albo-jak proponuje Joanna Szczepkowska, na co dzień zwolenniczka tezy, że teatry są przede wszystkim