Przyjechał do Berlina Zachodniego na kilkumiesięczne saksy, został na 24 lata. - Różnica między Niemcami ze wschodniej części i zachodniej była przerażająca. Nie potrafiłem zrozumieć, jak w cywilizowanej Europie jest to możliwe - mówi Marek Włodarczyk. Rozmawiamy z aktorem 31 lat po zburzeniu muru berlińskiego.
Kiedy zobaczył pan mur berliński?
Kiedy miałem 15 lat, wybrałem się autostopem do Berlina Wschodniego, żeby kupić futerał do aparatu Exakta produkcji DDR. Później byłem tam na wycieczce szkolnej. Usłyszałem komunistyczną wersję historii berlińskiego muru, który miał chronić Niemcy Wschodnie i całą wschodnią Europę przed imperialistyczną, zepsutą polityką krajów zachodnich. Opowiadano mi oczywiście, co naprawdę dzieje się za murem po stronie zachodniej, ale mogłem tego doświadczyć dopiero w 1974 roku, kiedy odwiedziłem w Berlinie Zachodnim mojego przyjaciela Hansa, operatora filmowego, którego poznałem w Polsce, na Mazurach. Na myśl mi wtedy nie przyszło, że od sierpnia 1981 roku to miasto stanie mi się tak bliskie jak moja rodzinna Łódź. Zamieszkałem w Berlinie Zachodnim. Do muru miałem 20 minut piechotą.