Zastanawiałem się, czy byłbym w stanie pracować w takim miejscu, np. jako kierownik literacki teatru? Jak bym się odnalazł w małym środowisku, w którym jest chęć, by coś robić, ale nie zawsze wystarcza umiejętności, w którym marzenia łączą się ze świństwami. Jak żyć z jednej strony wielką literaturą, a z drugiej donosami, z których wylewają się pomyje? - pisze Wojciech Majcherek na swoim blogu.
W niedzielę [27 września] w Zielonej Górze spotkanie poświęcone tzw. teatrom prowincjonalnym. Zorganizował je miejscowy Teatr Lubuski. Zjechało się paru dyrektorów i kierowników literackich teatrów, które nie są na giełdzie teatralnej wysoko notowane, choć swoje ambicje mają. Na to spotkanie powinni być zaproszeni też goście krakowskiego Kongresu Kultury, bo coś mi się wydaje, że pochłonięci ważnymi sprawami i inicjatywami zapomnieli, że kultura istnieje też w takich miejscach jak Zielona Góra, Gorzów, Słupsk, Jelenia Góra. Ktoś ją tam robi, ma swoich odbiorców, ma też problemy. Zastanawiałem się, czy byłbym w stanie pracować w takim miejscu, np. jako kierownik literacki teatru? Jak bym się odnalazł w małym środowisku, w którym jest chęć, by coś robić, ale nie zawsze wystarcza umiejętności, w którym marzenia łączą się ze świństwami. Jak żyć z jednej strony wielką literaturą, a z drugiej donosami, z których wylewają się p