EN

3.03.2021, 10:33 Wersja do druku

Magnesy z całego świata

"Wstyd" Weroniki Murek i Małgorzaty Wdowik w reż. Małgorzaty Wdowik w Nowym Teatrze w Warszawie, pokaz online. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Maurycy Stankiewicz

Spektakl „Wstyd” Małgorzaty Wdowik, którego premiera miała miejsce online na początku lutego w warszawskim Nowym Teatrze, to sceniczny reportaż. Reżyserka zagłębia się we wspomnienia z wczesnej młodości, w relacje z mamą i babcią, stara się odkryć źródła wstydu, który towarzyszy jej w dorosłym życiu. Jego przyczynę trudno jednoznacznie nazwać, może nią być pochodzenie, przynależność do określonej grupy społecznej, miejsce zamieszkania, otoczenie towarzyszące dorastaniu, wynikające z tego poczucie społecznego niedopasowania. 

W przedstawieniu zawarta jest dwojaka narracja. Scenarzystki, Weronika Murek i Małgorzata Wdowik, łączą relację wideo z akcją sceniczną. Filmowana jest wizyta reżyserki u matki, co pozwala widzom zapoznać się z obrazem dalekim od teatralnej rzeczywistości. Poznajemy jej dom rodzinny, nie różni się niczym od typowych mieszkań w bloku: dwa pokoje, ciasna kuchnia, lodówka gęsto przykryta magnesami, przestrzeń mocno ograniczona meblami. Wdowik prowadzi luźne rozmowy z matką, pomagając jej w porządkach, mierząc ubrania, wspominając. Stara się uzyskać odpowiedź na pytanie, czym jej zdaniem jest ów wstyd. Trzeba przyznać, że pokazanie tak intymnego kawałka swego życia to czyn wielce odważny. 

Kontrapunktem do materiału dokumentalnego (montaż: Agata Baumgart) są sceny na żywo, w postać matki i córki wcielają się Ewa Dałkowska i Jaśmina Polak. Ich sytuacje nie stanowią bezpośredniego przełożenia relacji filmowych. Można je uznać za odbicie w niedoskonałym zwierciadle, które mimo zniekształceń pozwala spojrzeć na siebie z dystansu. Ich bohaterki są wręcz groteskowe, taki sposób scenicznego istnienia pozwala z innego bieguna podejść do tematu wstydu przekazywanego z pokolenia na pokolenie. Ukrywane zdjęcie dziadka alkoholika, kompleks wiejskiego pochodzenia, czy chęć wysłania dziecka w świat, żeby chociaż ono mogło się nacieszyć życiem w innej rzeczywistości. 

Tym dwóm planom gry przygląda się Magdalena Cielecka w roli narratorki, komentuje zachowania bohaterek, ironicznie tłumaczy niektóre zachowania. Mimo że nie jest stale na scenie, jej obecność można odczuć w każdej sytuacji. Pojawia się zawsze w momencie, kiedy wzajemne relacje bohaterek, zarówno tych na ekranie, jak i na deskach Nowego, zaczynają się gmatwać, wyjaśnia rodzący się bałagan emocjonalny. Zarówno obecność, jak i nieobecność Cieleckiej pokazuje, że wideo i sceniczne działania to jedność. Szczególnie zaskakuje to w jednym z ostatnich ujęć z mieszkania matki. Podobnie jak na scenie bohaterka reportażu nie zauważa jej, gdy pojawienia się w kadrze. 

Głęboko skrywany wstyd towarzyszący osobom pochodzącym z mniejszych miejscowości Małgorzata Wdowik pokazała w subtelny sposób, używając do tego własnego przykładu. Jest to operacja na otwartym sercu, ale prowadzona pewną i delikatną dłonią, która wie, co chce, a raczej co może pokazać, żeby nie urazić najbliższej osoby. 

Czyż tej lodówki ozdobionej magnesami ze wszystkich zakątków świata nie można uznać za kolorowe drzwi do zupełnie innej, „lepszej” rzeczywistości?

***

Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne