EN

27.02.2025, 12:25 Wersja do druku

Lublin. Premiera widowiska muzycznego „OK.NO (the window)” w Teatrze Starym

Zapraszamy na spektakl Elizy Borowskiej i Wojtka Mazolewskiego „OK.NO (the window)”, przygotowany specjalnie dla lubelskiego Teatru Starego. Premiera 1 marca. 

fot. Mateusz Czech

Medium teatralnej przestrzeni to „okno” przez które zaglądamy do innego wymiaru. Eliza Borowska i Wojtek Mazolewski tak właśnie nazwali swój spektakl. W tytule przygotowanego specjalnie dla Teatru Starego dzieła została jednak ukryta zagadka, którą wraz z upływem akcji musimy rozwikłać. Tytuł zawiera w sobie sprzeczność i poprzez zapis graficzny łączy dwa obcobrzmiące, przeczące sobie wyrazy. Warto zastanowić się, czym jest tytułowe okno i dlaczego jest w tak zaczepny sposób pęknięte.

Sztuka jako spotkanie?

Punktem wyjścia projektu jest spotkanie dwojga artystów, którzy chcą opowiedzieć o relacji, jaka łączy człowieka ze sztuką. Dlatego na „OK.NO (the window)” należałoby spojrzeć jak na rozciągniętą w czasie artystyczną przyjaźń. Twórcy przyznają, że końcowa forma przedsięwzięcia miała powstawać powoli, podczas niekończącej się ilości spotkań i rozmów. Ten wyjątkowy spektakl miał rodzić się w dialogu, wyrastać z zachwytu, zarażać fascynacją, którą twórcy sami odczuwają obcując z ważnymi dla nich dziełami. OK.NO opowiada o pasji, która towarzyszy artystycznej drodze. Burząc granice pomiędzy swoimi dziedzinami, twórcy odkrywają „to coś”, co ich zdaniem znajduje się u źródeł wszelkiej twórczości, starają się uchwycić i wyrazić relację, jaka łączy ich ze światem i twórczością innych osób. Eksperymentując niejako na „otwartym sercu”, wsłuchują się we własne intuicje, emocje i przenoszą na scenę efemeryczne wrażenie, które w swej istocie jest doznaniem wręcz metafizycznym. Celem jest zatem nie widowisko samo w sobie, lecz próba wykreowania przestrzeni, w której twórcy mogą podzielić się z odbiorcami tym, czego sami wciąż na nowo próbują doświadczać.

Obcowanie ze sztuką, zarówno dawną jak i współczesną, należy do tych doświadczeń, które umykają prostej opowieści. Rekonstruując swoje własne doświadczenia Eliza i Wojtek zapraszają nas do przestrzeni, gdzie przez chwilę możemy spojrzeć na sztukę i świat ich oczami. Granica pomiędzy spektaklem, a koncertem przestaje mieć znaczenie, bo scena staje się miejscem spotkania dwójki pasjonatów, którzy próbują udowodnić, że sztuka jest czymś w rodzaju tytułowego „okna”, przez które możemy zajrzeć do wnętrza wypełnionego książkami pokoju, gdzie czas się lubi zatrzymać, bo zamiast wskazówek zegara obraca się tutaj winylowa płyta.

Być jak Patti Smith?

Twórcy nowojorskiej bohemy do tego stopnia przywykli do widoku ze swoich okien, że dzisiaj trudno wyobrazić ich sobie bez kontekstu miasta, w którym żyli. Widzieli siebie w mieście, a miasto już na zawsze zostało zdefiniowane przez obecność tych wybitnych postaci. Dzisiaj, dzięki Elizie Borowskiej i Wojtkowi Mazolewskiemu, zanurzamy się w ten świat, świat twórczości Patti Smith — legendarnej wokalistki, songwriterki, poetki, autorki książek. Wybrane przez artystów fragmenty z „Poniedziałkowych dzieci” emanują urokliwą beztroską. Czytając dziś ten tekst, nie sposób nie ulec wrażeniu, że barwna historia szukających siebie młodych twórców w ciekawy sposób koresponduje z wrażliwością współczesnej młodzieży. Jest zatem coś ponadczasowego w tej narracji na temat młodości, nadziei i wzajemnej troski. W spektaklu „OK.NO”, Eliza z Wojtkiem rekonstruują ten metafizyczny romans uzupełniając go swoim scenicznym temperamentem. Przeglądają się w nim jak w lustrze. Dramaturgia spektaklu jest zbudowana na zderzeniu tych dwóch nachodzących na siebie planów. Przywołując na scenie gwiazdę amerykańskiego rocka oboje rozsadzają ramy teatralnej inscenizacji otwierając „okno” na zupełnie inny wymiar, którego symboliczną rolę pełni w spektaklu obraz amerykańskiego miasta, które dla całej nowojorskiej bohemy było czymś w rodzaju Ziemi Obiecanej.

Podążając za duchem Patti, artystki, której nie dało się wtłoczyć w jasno wytyczone granice, Eliza Borowska dokonuje daleko idących przekroczeń. Spektakl realizowany jest bez udziału reżysera, co dla zawodowej aktorki wydaje się być czymś nienaturalnym i heroicznym zarazem. Wojtek Mazolewski przekracza swoje granice już samym wejście w obszar aktorstwa. Gest poszerzenia dotychczasowej roli jest, moim zdaniem, jednym z ważniejszych gestów jakie artyści wykonują w Teatrze Starym. Aktorka w nietypowy sposób „buduje” swoją postać, ponieważ bardziej niż z kostiumu i wyuczonego tekstu postać przez nią grana jest budowana właśnie z tej, emancypacyjnej w swej istocie, decyzji. Borowska wiedziona tajemniczym imperatywem otwiera kolejny rozdział swojej twórczości bardziej „będąc jak” Patti, niż wchodząc w rolę kultowej awangardowej artystki. To samo dotyczy Mazolewskiego, który otwierając się na tak nietypową dla muzyka współpracę wykonuje gest, który może okazać się dla niego ważniejszy, niż wydanie kolejnej płyty.

Teatr jako sztuka mówienia: nie!

Patti Smith uosabia tęsknotę za czasem i przestrzenią, w której sztuka rodziła się niemalże na ulicy, na przecięciu kolejnych przecznic, a dla swoich odbiorców miała znaczenie. Najważniejsza była jednak dla tworzących ją artystów, którzy wspierali się (jak Patti Smith i Robert Mapphletorpe) we wzajemnych marzeniach. Z tej, relatywnie nie-tak-znowu-dalekiej przeszłości, wyłaniają się postaci artystów totalnych, nieograniczających się jedynie do jednego medium, którzy wierzyli, że poprzez swoją twórczość są w stanie zmienić świat. Dzisiaj, kiedy dominuje wrażenie końca pewnej epoki, przywołanie kontrkulturowej niezgody na zastaną rzeczywistość wydaje się być szczególnie ważne. Zdaje się, że Borowska z Mazolewskim spotkali się właśnie po to, żeby opowiedzieć w formie niestandardowego spektaklu o sztuce, która „ma znaczenie”, poprzez którą mogą swobodnie wyrazić to, w co oboje wierzą. Na scenie wydobywają ze swoich światów to, co dla nich najcenniejsze.

„OK.NO (the window)” to pewnego rodzaju statement, deklaracja przynależności do mitycznego państwa-miasta, którego obszar znacznie przekracza topografię amerykańskiej metropolii. Nowy York bardziej niż miejscem jest tu pewnego rodzaju stanem umysłu, który zmusza do nieustannej twórczości, co świetnie wyraża spektakl złożony zarówno z harmonizujących fragmentów jak i ożywczo działających kontrapunktów. W geometrii teatralnej sceny - czy też w ramach symbolicznie wyrysowanej okiennej ramy - słyszymy dźwięczące słowa i muzyczne narracje. Obserwujemy dwoje artystów, którzy w relacji do siebie i do swojej sztuki przywołują coś na kształt ducha Matki Założycielki wielkiej społeczności, której językiem urzędowym jest język muzyki i poezji. Tego obszaru nie strzegą żadne fortyfikacje, a wizy przydzielane są na podstawie opisu wrażeń z ostatnio przeczytanej książki, czy świeżo zakupionej płyty.

Patti Smith śpiewa, że „people have a power”. I choć dzisiaj trudno jej uwierzyć na słowo, to nie pozostaje nam chyba nic innego, jak tylko powtarzać te słowa jak mantrę, bez końca. Eliza Borowska i Wojtek Mazolewski swoim spektaklem odnoszą się także do innego klasyka, który w kilku prostych słowach zawarł witalną energię rocka: Keep on rockin’ in the free world...


Źródło:

Materiał nadesłany