Na "Kupca weneckiego" w reż. Szymona Kaczmarka z Nowego Teatru w Słupsku zaprasza 26 listopada Teatr Stary.
"Kupiec wenecki" Nowy Teatr im. Witkacego w Słupsku
Bilety: I - 50 zł, II - 40 zł, III – 25 zł, stojące - 20 zł
26.11, godz. 19
autor: William Shakespeare
autor przekładu poetyckiego: Stanisław Barańczak
reżyseria: Szymon Kaczmarek
scenografia: Kaja Migdałek
opracowanie muzyczne: Żelisław Żelisławski
występują: Igor Chmielnik, Monika Janik, Adam Jędrosz, Anna Kończal (gościnnie), Krzysztof Kluzik, Wojciech Marcinkowski, Kacper Sasin (gościnnie) oraz Sławomir Głazek (nagranie video).
Premiera: 16.02.2019 r. Duża Scena - Nowy Teatr w Słupsku
Czas trwania: 2 godz. 25 min. (z przerwą)
Najlepszy polski spektakl szekspirowski minionego sezonu: nagroda Złotego Yoricka na Gdańskim Festiwalu Szekspirowskim.
Po spektaklu odbędzie się spotkanie z twórcami.
Kto wie, czy Kupiec wenecki nie jest wciąż najnowocześniejszą z tragedii Williama Szekspira. Jednak jej „nowoczesność” nie wynika wcale z faktu, że znajdują się w niej rozwiązania dramaturgiczne wyprzedzające epokę elżbietańską i ciągle działające rewolucyjnie na widza, tylko bierze się z rozpoznania, że właściwie do dziś nie poradziliśmy sobie z żadnym z przeklętych uwikłań, jakie stratfordczyk ujawnił w swoim utworze: nietolerancji, roli pieniądza w miłości, pozycji kobiety wobec świata mężczyzn. To ich upiory wciąż straszą nas ze sceny.
Sensacyjno-baśniowa fabuła tragedii celowo jakby za krótką kołdrą okrywa bezwzględne starcie niepełnoprawnych członków dowolnej zbiorowości (geja, Żyda i kobiety), dla których upokorzenie tego innego „Innego” jest okazją do podniesienia własnej wartości, wyjścia z marginesu, zyskania szacunku, bo teraz to ktoś drugi, będzie tym gorszym, znajdzie się niżej w hierarchii społecznej.
U Szekspira Bassanio, kochanek bogatego weneckiego kupca Antonia postanawia się ustatkować, chce pożyczyć od niego sumę pieniędzy, która pomoże mu wziąć udział w konkurach o rękę Porcji, dziedziczki wielkiej fortuny. Antonio wszystko co ma zainwestował w ryzykowne operacje handlowe, sam musi więc zdobyć pieniądze od kogoś innego. Kieruje się więc do osobistego wroga, pogardzanego dotąd i wyszydzanego żyda Shylocka. Shylock zgadza się pod absurdalnym warunkiem, że Antoni zagwarantuje zwrot pożyczonej sumy funtem mięsa wyciętego z własnego ciała. Transakcja dochodzi do skutku, bo kto by taki warunek traktował poważnie, Antonio jest przecież wypłacalny. Wkrótce Bassanio zdobywa Porcję, ale statki wiozące towary Antonia nie docierają do portów, Antonio staje się bankrutem. Shylock oszalały z rozpaczy po ucieczce jego ukochanej córki Jessiki z chrześcijańskim kochankiem, innym przyjacielem Bassania i Antonia, żąda natychmiastowej realizacji weksla. Antonio staje przed sądem. I tu wkracza Porcja, nie tylko daje Bassaniowi wielokrotność długu na wykup przyjaciela, ale i sama przebiera się za młodego prawnika, eksperta od - jakbyśmy to dziś powiedzieli - windykacji komorniczych. Ma plan uratowania dłużnika, bo Shylock nie chce pieniędzy, chce przeprowadzić zapis z umowy – przyniósł już nóż i miskę na wycięte z Antonia mięso…
Finał tragedii Szekspira zostawmy niedopowiedziany, przynajmniej dla tych z widzów, którzy jej nie czytali, nie wiedzieli filmu, w którym Al Pacino zagrał rolę Shylocka, nie byli na Opowieściach afrykańskich Krzysztofa Warlikowskiego ani na lubelskim spektaklu Pawła Łysaka w Teatrze Osterwy.
W słupskim przedstawieniu reżyser Szymon Kaczmarek potraktował tę najbardziej dwuznaczną, niewygodną i niekomfortową ze sztuk Szekspira właśnie tak, jakby była napisana dziś - w świecie powracających potworów antysemityzmu, wściekłych reakcji na wyzwolenie kobiet, wszystkich tych zatruwających nas stereotypów, które trwają od zawsze lub właśnie ponownie się budzą. Nic u Kaczmarka nie jest tylko dobre ani tylko złe. Nie ma kryształowych bohaterów. Dobzi i prostolinijni nie są ani Porcja, ani Bassanio, ani Antonio, ani Jessica, ani Lorrenzo, ani tym bardziej Shylock. W jego świecie ludzie reagują złem na zło, niesprawiedliwością na niesprawiedliwość. Skrzywdzeni i poniżeni, wykluczeni i znienawidzeni, też potrafią zachować się niemoralnie, podejrzanie, nieuczciwie. I wszyscy przegrywają, zostają na koniec oszukani. Zrobią coś (z miłości, z litości, ze strachu i z nienawiści), co nie pozwoli zachować im czystego sumienia, czego będą zawsze żałować…
Kaczmarek przenosi nas do Wenecji, która nie jest pocztówkową, karnawałową Wenecją, tylko brudnym portowym nadbrzeżem przeładunkowym, gdzie „trudno z gorąca oddychać”, jak śpiewała Kora. Trzy szkatułki z konkursu o rękę Porcji, z których można wybrać tylko jedną, aby ją zdobyć, zmieniają się w blaszane magazyny z trefnym towarem. Ojciec Porcji był potentatem w branży porno, Porcja (Monika Janik) nagrywała obleśne filmiki, Shylock - szemrany hurtownik sprzedaje podejrzane płyty dvd, kobiece manekiny i gadżety erotyczne. Słupski Shylock został tu poważnie odmłodzony w stosunku do tradycji roli, gra go Igor Chmielnik, aktor grubo przed czterdziestką. Lorenzo i Jessica (Kacper Sasin i Anna Kończal) przypominają parę kochanków z filmu Urodzeni mordercy, wydają skradzione Shylockowi pieniądze na balangi i narkotyki. Jessica jest bita i dręczona psychicznie. Bassanio (Wojciech Marcinkowski) zdobywa Porcję za pomocą internetowego oszustwa, ubiera się na czarno jak chłopcy z młodej prawicy, całuje się z kochankiem nie chowając krzyżyka zawieszonego na piersi.
Ale najgorsza opresja w świecie pochodzi od władzy, która tylko udaje, że przestrzega prawa, a nie wykorzystuje go do swoich celów. Scena sądu nad sprawą Antonia i Shylocka oglądamy z napięciem towarzyszącym reportażom z procesów politycznych. Kaczmarek uruchamia w słupskiej widowni emocje niechciane - drwinę na widok Żyda w chasydzkim stroju, niepokój o sprawiedliwy wyrok wydawany w sali, na której wisi wielki krzyż. Kiedy Shylock, a raczej grający go aktor, pyta widzów przy zapalonym świetle, czemu nienawidzicie ludzi tylko ze względu na ich odmienną wiarę i wygląd, nikt nie ma odwagi odpowiedzieć.
W małym teatrze w Słupsku powstał spektakl bolesny, nie lękający się stawiać niewygodnych pytań. Bardzo dobrze grany, świetnie operujący filmowymi projekcjami.
Łukasz Drewniak, kurator programu teatralnego w Teatrze Starym