- Tym razem postanowiliśmy odejść od spektakularności. Nie chcieliśmy, by festiwal ociekał złotem i cekinami, bo nie jest na to właściwy czas - mówi Łukasz Drewniak, jeden z kuratorów 25. Konfrontacji Teatralnych. Spektakl otwarcia w piątek na dziedzińcu zamku.
Początkowo na program jubileuszowej odsłony Konfrontacji Teatralnych miały składać się najlepsze polskie realizacje sezonu oraz mocna reprezentacja spektakli zagranicznych. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała jednak te plany. W tej sytuacji kuratorzy postanowili stworzyć festiwal w oparciu o nowe, własne produkcje i zestawić je z debatą o tym, co niemożliwe. Hasłem przewodnim jest: "Czas krytyczny / Kairos. Niemożliwe się zdarza".
- Zizek, który wydał książkę o pandemii, mówi, że być może to dobry czas na przemyślenie świata na nowo. Chcieliśmy zareagować, bo mieliśmy poczucie, że ten czas unieważnił nasze wcześniejsze rozmowy. On zmusza do większej powagi - mówi Opryński, ale zdradza też, że nie tak wyobrażał sobie 25-lecie Konfrontacji. - Próbowaliśmy ratować nasze spotkania. Działamy w bardzo trudnych warunkach, ponieważ finansowy stan miasta okazał się dość ponury. Została nam cofnięta połowa dotacji - dodaje dyrektor Konfrontacji.
Łukasz Drewniak, jeden z kuratorów programowych tłumaczy jednak, że po prostu przeniesiono akcenty. - Nie czuję, że ta edycja jest w jakiś sposób okrojona czy biedniejsza. W tym pandemicznym czasie zamiast sprowadzać bardzo drogie przedstawienia z Polski i grać je dla zaledwie połowy widowni, lepiej zainwestować w produkcje festiwalowe - wyjaśnia Drewniak.