Nigdy nie przypuszczaliśmy, że nepotyzm dociera do instytucji kultury. Instytucji, które powinny być zarządzane przez fachowców, niezależnych ekspertów, cieszących się szacunkiem całego środowiska - mówił w poniedziałek w Łodzi poseł Lewicy Tomasz Trela.
Tymi słowami polityk odniósł się do sytuacji z wyborem nowego dyrektora Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi.
Pod koniec lipca władze województwa łódzkiego odwołały - ze stanowiska dyrektora "Jaracza" - Waldemara Zawodzińskiego. Jednocześnie został on odwołany ze stanowiska zastępcy dyrektora teatru do spraw artystycznych. Jak informował wówczas urząd marszałkowski decyzja został podjęta na podstawie stwierdzonych uchybień i nieprawidłowości w zakresie stosowania obowiązujących procedur wewnętrznych teatru i nieprzestrzeganiu zapisów ustawy o finansach publicznych.
Kilka dni później ogłoszono konkurs na dyrektora teatru, do którego zgłosiło się sześć osób. W ub. tygodniu urząd marszałkowski poinformował, iż komisja konkursowa nie wyłoniła kandydata na to stanowisko. "Konkurs nie został rozstrzygnięty, ponieważ żaden z sześciu kandydatów nie uzyskał bezwzględnej większości głosów członków komisji" - napisano w komunikacie.
Po tej decyzji pojawiła się informacja, że "marszałek województwa łódzkiego, któremu podlega Teatr Jaracza w Łodzi, na dyrektora chciałby Michała Chorosińskiego znanego z filmu +Smoleńsk+. Jego żona, Dominika Figurska, również aktorka, jest posłanką Prawa i Sprawiedliwości" - napisała "Gazeta Wyborcza".
I właśnie do tego odniósł się polityk Lewicy. "Nigdy nie przypuszczaliśmy, że nepotyzm dociera do instytucji kultury. Instytucji, które powinny być zarządzane przez fachowców, niezależnych ekspertów, którzy cieszą się szacunkiem całego środowiska. Z informacji napływających w ostatnich dniach wynika, że jeden z partnerów, a dokładnie mąż pani posłanki Dominiki Figurskiej z PiS ma zasiąść na fotelu dyrektora Teatru Jaracza" - mówił na spotkaniu z mediami.
Według niego, jest to "skandaliczne, oburzające, że znowu wzajemne relacje w Prawie i Sprawiedliwości decydują o tym, kto ma być menadżerem tej, czy innej instytucji".
Wtórowała mu obecna na konferencji rzeczniczka prasowa Lewicy w Łodzi Ismena Lechowska. Wraz z Trelą zażądali od marszałka województwa łódzkiego Grzegorz Schreibera, żeby "z tych karkołomnych politycznych decyzji się wycofał, żeby ten konkurs, który ma być realizowany był transparentny, był otwarty i żeby wybrać na dyrektora Teatru Jaracza w Łodzi prawdziwego fachowca, menadżera kultury, który się na tym zna, a nie +ciotkę+, +pociotkę+ czy mężą polityczki Prawa i Sprawiedliwości".
Ich zdaniem to nie kryteria polityczne powinny decydować o wyborze dyrektora tej placówki. "Polityka i politycy nie powinni ingerować w działalność artystyczną" - podkreślali.
Pytana o sprawę rzeczniczka prasowa marszałka Magdalena Kamińska zdziwiła się słowami Treli. Zwróciła uwagę, że do konkursu przystąpiło sześciu kandydatów, wśród nich był również Chorosiński. Każdy z nich musiał spełnić warunki określone w ogłoszeniu o konkursie. Aby zostać nowym dyrektorem teatru trzeba było uzyskać bezwzględną większość głosów. W tym przypadku co najmniej pięć. Przeprowadzono trzy głosowania, które nie rozstrzygnęły jednak o wyborze. W każdym z nich Chorosiński otrzymywał cztery głosy, drugi z kandydatów - b. rektor Szkoły Filmowej w Łodzi, reżyser Mariusz Grzegorzek trzy głosy.
Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi jest jednym z najstarszych teatrów w kraju. Powstał, jako stała scena polska w 1888 roku z inicjatywy Łucjana Kościeleckiego. Pracowali w nim m.in. Aleksander Zelwerowicz, Leon Schiller, Stanisława Wysocka, Karol Adwentowicz, Stefan Jaracz, Bolesław Leśmian, Władysław Krasnowiecki, Ludwik Solski, Juliusz Osterwa, Lidia Zamkow, Janusz Warmiński, Jerzy Grzegorzewski. Na scenie pojawiali się m.in. Andrzej Łapicki, Aleksander Bardini, Jadwiga Chojnacka, Jacek Woszczerowicz, Zofia Mrozowska.
Teatr posiada w Łodzi trzy sceny - Dużą, Małą i Kameralną.