O Szkole i momencie startu w ten dorosły aktorski świat, o poszukiwaniu własnej "metody", o sposobie na tremę, i tym, że dobrze pojmowana bezczelność to tak naprawdę walka o siebie. Tomasz Schuchardt.
- Błędnie uczono nas, że to, że jesteś pracowity, miły, uczysz się od starszych kolegów, tworzysz aktorską wspólnotę i to, że jesteś bezczelny i walczysz o siebie to postawy wykluczające się. To nieprawda. Tą bezczelność trzeba tu doprecyzować. W pozytywnym tego słowa znaczeniu to iskra, energia, wychodzenie do przodu. Możesz być taki, możesz walczyć o siebie a jednocześnie być pracowity, działać w drużynie – mówił Tomasz Schuchardt wspominając początki swojej aktorskiej drogi.
Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Wystartował znakomitą rolą w "Chrzcie" Marcina Wrony (2010), za który otrzymał nagrodę za najlepszą kreację aktorską Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Również jego debiut teatralny został zauważony – za rolę Jakuba w "Bramach raju" w Teatrze im. Jaracza w Łodzi otrzymał nagrodę im. Andrzeja Nardellego. W jego filmografii znakomite role m.in. u Leszka Dawida ("Jesteś bogiem"), Małgorzaty Szumowskiej ("W imię…"), czy Piotra Domalewskiego ("Cicha noc"). Obecnie na ekranach "Chrzciny" (reż. Jakub Skoczeń) z jego udziałem. Szerokiej widowni znany również z produkcji serialowych, w tym ostatnio wybitnej "Wielkiej wody" Jana Holoubka. Teatromanom - z ról w spektaklach Teatru Ateneum w Warszawie.
Na spotkaniu ze studentami aktor dzielił się swoimi doświadczeniami i emocjami, które towarzyszyły mu w szkolnej, a później zawodowej już drodze. Opowiadał, jaki wpływ mieli na niego spotkani koledzy i wykładowcy.
- Na początku miałem nastawienie by przede wszystkim słuchać, zanim cokolwiek zaproponowałem od siebie wielokrotnie o tym myślałem - czy to ma sens? Wycofywałem się, rezygnowałem, byłem skupiony na tym, by raczej dobrze wykonać zadanie, ale w pewnym momencie to nie wystarczało. Uczyłem się tego od Piotra Domalewskiego - jesteś w szkole po to, żeby się nauczyć a nie po to, żeby umieć. Proponuj, próbuj, nie ma pomysłów głupich, są tylko nietrafione – wspominał aktor.
Aktor, który dziś może pochwalić się znakomitymi kreacjami i w kinie i w teatrze, dotknął również tematu tremy, która towarzyszyła mu na etapie aktorskich studiów. W jej zwalczeniu pomogła mu wtedy jedna z wykładowców krakowskiej szkoły.
- Przeszkadzała mi ambicja, to, że chciałem, by to, co robię się podobało. Ona wskazała mi, że koncentruję się na sobie, a nie na tym, co mam powiedzieć. To mi pomogło. Wchodząc na plan filmowy, na deski teatru musi Ci towarzyszyć ta jedna myśl – Ja to Wam muszę powiedzieć! Jesteś w takim momencie, że już nie możesz milczeć. Nie możesz żyć bez tego, że się tym nie podzielisz. Musisz to powiedzieć. Teraz. U mnie – zawsze działa.
Ta krótka relacja to jedynie mała cząstka tego, o czym rozmawiali ze sobą na niezwykłych zajęciach - Tomasz Schuchardt, studenci aktorstwa i Łukasz Maciejewski, inicjator spotkania, znakomity krytyk filmowy i teatralny, nasz wykładowca. Reszta, a tak bogatych w treść, wspomnienia i rady spotkań trudno szukać, niech pozostanie między nimi.