EN

23.01.2025, 09:17 Wersja do druku

Łódź. Dyskusja o kulturze i polityce na sejmiku łódzkich radnych

Wizyta przyjaciela radnego Michała Króla (PiS) w Teatrze Wielkim stała się kanwą nonsensownej dyskusji na sejmiku łódzkich radnych o ideologii gender, uzupełnionej zresztą... zwrotką piosenki zaśpiewanej przez radnego z mównicy.

Król opowiedział o swoim przyjacielu, który z dziećmi udał się na balet „Kopciuszek" w Teatrze Wielkim, instytucji nadzorowanej przez zarząd województwa łódzkiego.

- Na tym przedstawieniu baletowym było mnóstwo dzieci, w tym mój chrześniak, a mieliśmy do czynienia z baletem, gdzie panowie poprzebierani w damskie stroje wykonywali różne obsceniczne sceny - mówił Król. - To jest i śmieszne i straszne, a powinno być ostrzeżenie, że to spektakl dla dorosłych. Uważam jednak, że to dziwna sztuka, a jeżeli artyści chcą, to niech to robią za własne pieniądze, a nie za pieniądze wspólnoty samorządowej, bo dotujemy Teatr Wielki naprawdę dużymi pieniędzmi. Mój apel jest taki: „Panie marszałku Arturze: prezydent Donald Trump powiedział, że kończy z promowaniem ideologii gender, a ja życzę panu, by poszedł pan śladami Trumpa". Następnie Król zaśpiewał zwrotkę piosenki zespołu Łydka Grubasa: „(...) Choćbyś prącie wsadził w blender, nie zrozumiesz co to gender".

Po chwilowej konsternacji radnych, do Króla zaapelowała przewodnicząca sejmiku Małgorzata Grabarczyk (KO) „by więcej już nie śpiewał, bo wszyscy się dowiedzą, że nie potrafi", dodając też, że Król „nie rozumie sztuki", a obecny dyrektor Teatru Wielkiego to nominat poprzedniego zarządu województwa tworzonego przez PiS. Wypowiedź Króla kontrował Artur Bagieński (PSL), członek zarządu. Radny Król dał popis wokalny podczas sesji województwa odpowiedzialny za kulturę, a zatem i Teatr Wielki.

- To nie ja zatrudniam pracowników w Teatrze Wielkim, tylko przez was wybrany dyrektor i jestem pewny, że w poprzednich latach ci panowie też tak tańczyli i to za waszych czasów - odpowiedział Bagieński. Temat dość niespodziewanie wyłożony przez Króla, zainspirował do dyskusji także innych radnych.

-Chcę tylko powiedzieć panu radnemu Królowi, że w greckiej tragedii, czyli dziedzinie z której wywodzi się cały współczesny teatr łącznie ze sztuką opery, mężczyźni odgrywali role kobiece i takie zgorszenie nie może pozostać bez echa i tym też, panie radny, powinien się pan zająć - ironizowała radna Hanna Gill-Piątek (KO). Piotr Bors, lewicowy wiceprzewodniczący sejmiku, przyznał, że Króla „bardzo lubi", dlatego był zażenowany, bo „piosenka nie licowała z jego poziomem i powagą sali". Dodał, że to nie „Kopciuszek" jest największym problemem Teatru Wielkiego, tylko fakt, że za czasów PiS „wpuszczono tam disco polo". Przecież rządzicie już sześć miesięcy - rzuciła Wendrowska w stronę radnych KO, PSL/PL 2050 i Nowej Lewicy. Dyskusję kończyła radna Monika Malinowska-Olszowy (KO), debiutantka w sejmiku, otwarcie mówiąc o swoim „zawstydzeniu" po wysłuchaniu pieśni radnego Króla, bo nie jest ważne, czy „dyrektor jest wasz, czy nasz, bo ważne jest to, że taki jest przekaz artystyczny".

Tytuł oryginalny

Radny PiS zaśpiewał na sesji piosenkę o prąciu i blenderze

Źródło:

„Polska Dziennik Łódzki” nr 18

Autor:

Marcin Darda

Data publikacji oryginału:

23.01.2025