„Komedianci” na podstawie sztuk Bogusława Schaeffera w reż. Mikołaja Grabowskiego w Teatrze Polskim w Szczecinie. Pisze Jacek Wakar, członek Komisji Artystycznej IX Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”.
Nie pierwszy to już raz, gdy oglądam nowe przedstawienie Mikołaja Grabowskiego, tymczasem odnoszę nieodparte wrażenie, że już gdzieś całkiem niedawno temu je widziałem. Wybitny reżyser od jakiegoś czasu obwozi po kraju swe inscenizacyjne koncepty, tak robił w ostatnich latach choćby z Panem Tadeuszem Mickiewicza, wpierw wystawionym w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie, a potem, według dokładnie tego samego klucza, w poznańskim Teatrze Nowym. I tak jest również z Komediantami Bogusława Schaeffera w Teatrze Polskim w Szczecinie. To nic innego niż trochę chyba rozszerzona wersja Prób sprzed lat czterech z warszawskiej Polonii, zapewne ma też wiele wspólnego z dawniejszą realizacją z krakowskiego Teatru STI. A Kwartet dla czterech aktorów oraz Scenariusz dla trzech aktorów znane są doskonale całym pokoleń z kanonicznych, wciąż wznawianych interpretacji.
Pierwszą atrakcją dla widzów szczecińskiego Teatru Polskiego jest wciąż jego nowa siedziba. Wcześniej, niedługi czas temu oglądałem Iwonę, księżniczkę Burgunda w reżyserii Grzegorza Brala na jednej z nowych scen, Komedianci grani są na Scenie im. Jana Banuchy, czyli na dawnej dużej scenie Polskiego. Wraz z rozbudową placówki, owocującą nowym budynkiem, i ona przeszła lifting, choć na moje oko nie zmieniła parametrów. Nieodmiennie jednak widzowie Polskiego nie ograniczają się do oglądania spektakli. Równie ważnym punktem wieczoru jest obejrzenie nowego Polskiego, zwiedzenie kolejnych pięter, przechadzka po purpurowych dywanach. Nic w tym dziwnego, nowe zawsze przyciąga, a Polski Anno Domini 2023 jest jednym z najbardziej imponujących budynków teatralnych w kraju, choć nie wszystkim w takim samym stopniu przypada do gustu. Teraz zadanie przed dyrektorem Adamem Opatowiczem, by atrakcyjności siedziby dorównały kolejne premiery. Z zaproszeniem do Szczecina Mikołaja Grabowskiego, rzecz jasna, nie sposób polemizować. Niewielu mamy w końcu inscenizatorów bardziej zasłużonych, w dodatku Grabowski nigdy nie dawał zatrzasnąć się w jakiejkolwiek szufladce, wytyczał nowe szlaki, odkrywał przed nami Gombrowicza, Kitowicza, Wyspiańskiego, romantyków. Wykształcił, w dużej mierze dzięki Bogusławowi Schaefferowi, nowy teatralny język i długo go doskonalił. Wychował pokolenia aktorów i reżyserów, wciąż odwołujących się do spotkania z dawnym dyrektorem choćby Teatru Słowackiego i Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Dodajmy do tego pracę pedagogiczną i obraz będzie w miarę pełny. Niewiele mamy w polskim teatrze postaci takiego formatu.
Inna rzecz, iż w miarę uważnie śledzę prace Mikołaja Grabowskiego w ostatnich latach i z trudem wyławiam spośród nich te naprawdę istotne, zarówno dla dorobku twórcy, jak i jego rozmowy z widownią. Na własny użytek mam za takie dwie inscenizacje z warszawskiego Teatru Ateneum – politycznie interwencyjnego Cesarza według Ryszarda Kapuścińskiego oraz obecne w tej edycji konkursu „Klasyka Żywa” Zesłanie czyli anty-tragedię syberyjską oparte na wspomnieniach Konstantego Wolickiego, bardzo niezwykłym i zaskakująco współbrzmiącym ze współczesnością wspomnieniu ze zsyłki, odmalowywanej nie tylko w jednorodnie czarnych barwach. Niewiele tego, choć oczywiście lepsze tyle niż nic.
Jeśli zaś idzie o Schaeffera nie da się znaleźć twórcy bardziej emblematycznego. Grabowski zaczynał z Schaefferem swoją drogę, jeszcze w Zespole MW2 w Krakowie, grupie zajmującej się wykonywaniem muzyki współczesnej i awangardowej, łączącej ją z teatrem, a potem zajmującej się również produkowaniem, mocno nasączonych muzyką, spektakli. MW2 połączyło kompozytora Bogusława Schaeffera z aktorami Mikołajem Grabowskim i Janem Peszkiem, najwybitniejszymi w Polsce piewcami teatru autora Audiencji. Potem dołączył do nich brat Mikołaja, Andrzej, w Kwartecie… zaś, jego najsłynniejszej krakowskiej wersji z Teatru STU, był też Jan Frycz. Wszystkie te jednak zdarzenia łączą się nierozerwalnie z Mikołajem Grabowskim, który z Schaefferem od półwiecza kroczy ramię w ramię. Trudno zliczyć Schaefferowskie premiery Grabowskiego (jest ich blisko dwadzieścia), warianty scenariuszy i obsad. Jedyna w swoim rodzaju dramaturgia Schaeffera jest znakiem rozpoznawczym Grabowskiego, tworzy on niezaprzeczalny kanon jej inscenizowania.
Kolejne przedstawienia natomiast traktować można niczym następujące po sobie repetytoria z owego kanonu, powtarzanego w odmiennych czasem, a innym razem bliźniaczo podobnych wariantach. Nie inaczej jest w Teatrze Polskim w Szczecinie. Tym razem Grabowski łączy w jeden wieczór Próby, Scenariusz dla trzech aktorów oraz Kwartet dla czterech aktorów (choć w tym przypadku należałoby powiedzieć – aktorek). Nie gra ich jeden po drugim, ale przeplata poszczególne sceny, co dobrze wpływa na rytm i napięcia całości, choć w pewnym momencie przeplatanka ta staje się mechaniczna i sprawia, że spektakl zwalnia, tocząc się na jałowym biegu. Grabowski nie potrzebuje do Komediantów nowych scen Polskiego, bowiem wystarczy mu pusta przestrzeń, a na niej jeden reflektor. Jego przedstawienie jest opowieścią o teatrze, artykułowaną sauté, bez jakichkolwiek podpórek i dodatkowych atrakcji. Atrakcją jest podchwytywany przez publiczność, czasem uwspółcześniany czy nawet lekko podkręcany przez reżysera humor tekstu. Nie da się ukryć, iż tym razem właśnie on jest głównym celem inscenizatora, który ogranicza filozofię Schaeffera na rzecz czystego komizmu i biegnących po sobie gagów. Ostało się kilka tyrad Reżysera (Michał Janicki), ale liczy się zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Może to zresztą sposób na dramaty Bogusława Schaeffera?
Odłóżmy bowiem atencję wobec klasyka i powiedzmy, sądząc po ostatnich, nie tylko szczecińskiej, inscenizacjach Mikołaja Grabowskiego, że Schaeffera pisanie dla sceny mocno się zestarzało, jest dziś lekcją dawnego, jeśli nie martwego, języka teatralnego. Można próbować go wskrzeszać tak jak w Teatrze Polskim. Raz z lepszym, a raz z gorszym efektem, choć ku zadowoleniu widowni. Ja zapamiętam ze szczecińskiego Michała Janickiego, który w roli Reżysera bardzo udatnie gra… Mikołaja Grabowskiego i fragmenty z Kwartetu…, wraz tworzącymi go aktorkami z Olgą Adamską na czele. Niewiele, ale być może więcej być nie mogło. Coś mi się zdaje, że dla dramatycznej twórczości Bogusława Schaeffera nadchodzi czas czyśćca i nie skończy się on w mgnieniu oka.
Komedianci na podstawie sztuk Bogusława Schaeffera, reż. Mikołaj Grabowski, Teatr Polski w Szczecinie, prem. 26 sierpnia 2023.