EN

9.05.2022, 18:34 Wersja do druku

Lawirujemy między Scyllą niezrozumiałości i zagmatwania a Charybdą uproszczeń i komercji

mat. Teatru Rampa

Wiesław Kowalski: Powieść Michaela Endego, napisana w 1979 roku i od razu zyskująca rzesze fanów, której adaptację przygotowujecie w Teatrze Rampa w Warszawie, uchodzi za utwór pełen cudowności, niosący ważne i mądre treści zarówno dla młodszej i starszej publiczności. Co zdecydowało o tym wyborze?

Magdalena Miklasz: Połączenie „Niekończącej się historii” z Teatrem Rampa w Warszawie było pomysłem dyrektora Michała Walczaka, ale spodobała mi się ta propozycja natychmiast, ponieważ kiedyś próbowaliśmy już przymierzyć się do tego z Maćkiem Podstawnym. Ten temat wiele razy przewijał się w naszych rozmowach, nie pamiętam już z jakiego powodu nie mogliśmy wtedy zrealizować „Niekończącej się historii”. Tym bardziej mnie cieszy, że tutaj okazało się to realne.

Ty Magdo nie po raz pierwszy sięgasz po dziecięcą klasykę, wcześniej przygotowałaś jako reżyserka i adaptatorka „Alicję w Krainie Czarów” w Teatrze Syrena. Co Ciebie pociąga w tej literaturze dla młodego czytelnika?

M. M: Lubię wracać do książek z dzieciństwa, lubię też czytać nowe książki dla dzieci, uwielbiam oglądać filmy, w których jest nierealny świat, fantastyczne historie i super bohaterowie. Kocham komiksy i nie wiem dlaczego. Chyba po prostu te nierealne historie wydają mi się bardziej realne, paradoksalnie bardziej prawdziwe. Mam poczucie, że jestem otoczona przez dziwaków i sama też zdaję sobie sprawę, że jestem dziwakiem. Bajki, baśnie, fantastyczne opowiadania pokazują świat pełen dziwnych kreatur, postaci odmiennych a jednak jakoś ze sobą współżyjących, akceptujących się, przez co pomagają oswoić otaczającą nas rzeczywistość. Widzę świat jako miejsce niebinarne, nieoczywiste, pełne sprzeczności nie do ogarnięcia. I taka literatura, póki co, pomaga mi wypowiedzieć się na temat świata albo wartości jakie są dla mnie istotne dużo bardziej.

Wiem, że miłośnicy tej powieści często do niej wracają, również w wieku starszym. Jak myślicie, dlaczego?

M. M: Przede wszystkim ze względu na mocno zakodowany w pamięci mojego pokolenia film Petersena. Za każdym razem kiedy mówię komuś, że pracuję właśnie nad „Niekończącą się historią” zalewa mnie fala radości i zachwytów ze strony rozmówcy i to raczej ze względu właśnie na pamięć o kilku ważnych scenach z filmu.

Powieść Endego jest dość obszerna. Nie sądzę, by udało się w adaptacji zawrzeć jej wszystkie wątki. Które były dla was najważniejsze i najciekawsze jeśli chodzi o ich przełożenie na język teatru? I który z bohaterów będzie głównym przewodnikiem tej historii?

Maciej Podstawny: Tak, „Niekończąca się historia” to tak naprawdę dwie opowieści. W pierwszej części poznajemy Bastiana, chłopca w którego ręce wpada niezwykła książka – wehikuł, i Fantazjanę, krainę, do której książka jest bramą. Fantazjana zagrożona jest zagładą, wobec której Bastian musi się określić, dla niej zaryzykować, coś poświęcić.
W Fantazjanie – Atreju, dzielny łowca, wyrusza z misją ratunkową. I właśnie losy tej misji, Wielkiego Poszukiwania, są treścią I części książki. To bardzo obszerny materiał. I on jest podstawą naszej adaptacji. Również film Petersena był ekranizacją tylko pierwszej połowy powieści. Uwaga: spojler! Po uratowaniu Fantazjany, Bastian zostaje wciągnięty już dosłownie do alternatywnego świata i już bezpośrednio przeżywa tam swoją wielką, ale i mroczną przygodę. Adaptacją tej części zajmiemy się z Magdą przy produkcji sequelu. Czekamy na zaproszenia od zainteresowanych dyrektorów.

Naszym bohaterem jest zarówno Bastian, w naszej adaptacji współczesny chłopak, mieszkaniec Targówka, nieco dziwak, nieco zamknięty, i jego cień, lustrzane odbicie w Fantazjanie, łowca Atreju. Pozornie wszystko ich różni, ale łączy inicjacyjna droga, pełna zarówno uniesień, jak i smutku.

Przy okazji filmu Wolfganga Petersena, który powstał w 1984 roku na kanwie powieści Endego, z piosenką Limahla „Never Ending Story”, sam autor twierdził, że jego wizja krainy Fantazji opiera się przede wszystkim o tajemnice oraz niedopowiedzenia. Jest też u niego pewna przewrotność w traktowaniu dobra i zła. Zabrakło mu tego w filmie, który uznał za zbyt dosłowny, a nawet kiczowaty, zamknięty jedynie w ramach klasycznej baśni. Macie sposób, by tych pułapek uniknąć w swoim spektaklu? I czy chcecie się w nim jakoś odnieść do wersji filmowej?

M. P: Zgadzam się z autorem. Film Petersena to absurdalnie powierzchowne streszczenie powieści. Jego siłą, do tej pory chyba bezkonkurencyjną w dziedzinie kina dla dzieci, jest atmosfera magii, tajemnicy, uderzająca autorska wizja plastyczna, melancholia uzyskana filmowymi środkami – obrazem, muzyką, barwą. Ten czar nie znajduje potwierdzenia w scenariuszu filmu.

Problemem jest jednak grupa docelowa. Książka stawia czytelnikowi dorosłemu, co dopiero dziecku, poprzeczkę bardzo wysoko. To opowieść filozoficzna, niepsychologiczna, o religii, niejednoznacznym statusie dobra i zła, o fascynacji stroną ciemną, o słabości. Bardzo zakorzeniona w alternatywnych nurtach duchowych XX wieku, których badaczem był Michael Ende, bardzo niemiecka.

My w naszej adaptacji również lawirujemy między Scyllą niezrozumiałości i zagmatwania a Charybdą uproszczeń i komercji. Naszą grupą docelową są dzieci, z dorosłymi, ale dzieci zwłaszcza. Na pewno w tej sferze musieliśmy działać nieco kompromisowo.

Film obecny jest w naszym spektaklu bardzo mocno. I w warstwie fabuły – ale tego nie zdradzimy – i na scenie. Bawimy się odbiciami, cytatem, nawet oglądamy króciutki kawałek filmu z pewną tajemniczą postacią.

Sądząc po realizatorach, których zaprosiliście do współpracy – Mirek Kaczmarek (scenografia), Grupa Mixer (kostiumy) czy Amadeusz Nosal (video) – można liczyć na spektakl, który będzie prezentacją żywego teatru i jego zabiegów i środków inscenizacyjnych. Jaki to będzie miało wpływ z jednej strony na efektowność przedstawienia, a z drugiej na jego choćby zabawność czy wzruszenie, które też powinno się pojawić?

M. M: Staram się użyć wszystkich mocy Ligii Niezwykłych Realizatorów (Maćka Podstawnego, Grupy Mixer, Mirka Kaczmarka, Marty Bury, Amadeusza Nosala, Anny Steli) i połączyć moce tych superbohaterów tak, żeby nasz epicki spektakl był opowieścią piękną, czułą, zabawną, wzruszającą, mądrą, odwołującą się do pamięci o kultowym filmie Petersena, ale przede wszystkim odwołującą się do wyobraźni współczesnego młodego widza czyli opowieścią nowoczesną. Inspiracjami do budowania świata są filmy takie jak „The Dark Crystal”, „Tam gdzie żyją dzikie stwory”, „Akira”, „Siedmiu Samurajów”, „Spirited Away”.

Powieść Endego ma ogromny potencjał, można powiedzieć, że brzmi echem przez całe życie. Czy dla was ta realizacja jest też spełnieniem marzeń z dzieciństwa, dających szansę na wykreowanie świata wyobraźni, którym można zarazić innych?

M. M: Dziecięca Cesarzowa mówi tak: „Są dwie bramy między Fantazjaną a światem ludzi. Dobra i zła. Zła to ta, kiedy Nicość wciąga twory fantazjany, zamienia je wtedy w kłamstwa i zalewa ludzki świat. A dobra brama to ta, kiedy ludzie ze swojego świata przybywają do nas, do Fantazjany. Wszyscy, którzy tutaj byli, wracają do siebie odmienieni. Tam, gdzie przedtem znajdowali pospolitość, odkrywają nagle cuda. A im bogatszy staje się nasz świat, tym mniej jest kłamstw w ich świecie.”
Ja naprawdę głęboko wierzę w przesłanie tej książki. Po to zajmuję się tym, czym się zajmuję.

M. P: Tak. Potencjał tej książki jest ogromny. Jestem pewien, że kiedyś, razem z Magdą, czy osobno – wrócę do tej powieści w teatrze. Marzy mi się bezkompromisowa, wielka inscenizacja, która uniosłaby ogrom znaczeń „Niekończącej się historii”, marzy mi się dorosła adaptacja bez ograniczeń, nierealna, bez końca.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

09.05.2022