„Królowa Śniegu” Hansa Christiana Andersena w reż. Tomasza Gawrona w Teatrze Capitol w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Byłem najstarszy na widowni, dość szczególne to uczucie – z jednej strony, a drugiej jednak – ta bajka przecież na większości poziomów (że tak powiem) jest opowieścią dla dorosłych. Dzięki jednak fajnemu przepisaniu Andersena i - dzięki mającym prawdziwą frajdę z grania w tym spektaklu aktorom, odbiorcy docelowemu spektakl ten wydał się - sądząc po reakcjach - wartościowy. Jedna tylko Marysia już przy pierwszej scenie uciekła z widowni ze łzami w oczach, gdyż - przestraszyła się Diabłów. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że na widowni pojawili się także widzowie ZBYT młodzi na tę baśń, sugerowałbym Teatrowi może nieco dosadniejsze komunikowanie granicy wiekowej, bo wiemy, że środki artystyczne użyte przez Andersena mogą w nieprzygotowanych widzach/czytelnikach wywoływać poczucie lęku a nawet paniki.
Cóż, rola Królowej paradoksalnie nie daje aktorce przesadnie wielkiego pola do popisu, więc frygidę (ale spragnioną miłości) jaką Królowa jest, Sandra Korzeniak zagrała z lodowatą precyzją. Anna Zachciał i Maciej Kucharski w dobrych, współczesnych i nieprzerysowanych rolach Gerdy i Kaja, zaś w kilka pozostałych postaci wcielają się wyraźnie bawiący się swoimi rolami Julia Mika i Maciej Babicz.
Duże plusy także za świetną muzykę Wojtka Frycza i – za zgoła musicalowe wykonania piosenek autorstwa Karoliny Słyk.