- Jest taki dobry obyczaj, że aktor informuje dyrektora o tym, kiedy i jak długo zamierza grać w serialu. Nie rozumiem więc, po co w tym celu wprowadzać ustawę - zastanawia się aktor Teatru im. J. Słowackiego, Radosław Krzyżowski, którego widzowie oglądać mogą w serialu "Na dobre i na złe". - Dyrektorzy scen powinni do swoich wypowiedzi, że "teatr to kuźnia talentów, które seriale marnują", dołączyć listy płac w teatrach i porównać je z honorariami telewizyjnymi - dodaje Krzyżowski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski postanowił ograniczyć pracę aktorów teatralnych w serialach i filmach. Żeby pojawić się na ich planie będą musieli mieć pisemną zgodę dyrektora instytucji, w której są zatrudnieni na etacie. Dodatkowo ich producenci powinni zapłacić teatrom za "wypożyczenie aktora". Swój plan minister uzasadnia tym, że udział aktorów w produkcjach filmowych dezorganizuje pracę sceniczną. Tyle że jeśli twórcy seriali będą mieli teatrom płacić za aktorów, to po prostu z nich zrezygnują. A wtedy wielu widzów, którzy przychodzą na spektakle dla znanych twarzy, przestanie to robić. Aktorzy uważają więc projekt za absurdalny. - Jest taki dobry obyczaj, że aktor informuje dyrektora o tym, kiedy i jak długo zamierza grać w serialu. Nie rozumiem więc, po co w tym celu wprowadzać ustawę - zastanawia się aktor Teatru im. J. Słowackiego, Radosław Krzyżowski, którego widzowie oglądać mogą w serialu