EN

4.03.2025, 12:21 Wersja do druku

Kraków. Ukazała się książka „Krystyna Feldman. Niekiepska babka”

„Każdy człowiek rodzi się z jakąś skazą. Ja się urodziłam ze skazą optymizmu” - 109 lat temu przyszła na świat Krystyna Feldman. Poniżej fragment książki Ryszarda Abrahama „Krystyna Feldman. Niekiepska babka", która ukazała się nakładem krakowskiego Wydawnictwa Emocje Plus Minus.

fot. mat. prasowe

Co popularna „babka kiepska” odpowiedziała Kubie Wojewódzkiemu na zaproszenie do jego talk-show? Gdzie najchętniej spędzała wakacje oraz dlaczego ludzie cieszyli się, że po prostu ją spotkali? Początek marca to rocznica urodzin Krystyny Feldman, a także zbliżające się imieniny, z tej okazji publikujemy fragment jej najnowszej biografii.

Była wzrostu niedużego, postury drobnej i kruchej. Niby nic w tym złego. Raczej lepiej niż gorzej. I choć mniej znaczy więcej, czasem to spory kłopot.

Utyskiwała redaktorowi Maciejewskiemu na problemy z dostępnością dla niej konfekcji damskiej: „Muszę zaopatrywać się w sklepach dziecięcych, bo w damskich nawet najmniejsze rozmiary są dla mnie zbyt obszerne. Z kolei w sklepach dla dzieci są tylko jakieś grzybki, motylki, Spidermany. Przecież ja tego nie włożę”.

Uwielbiana przez dziennikarzy

Dziennikarze ją uwielbiali i skwapliwie korzystali z możliwości swobodnej rozmowy z aktorką. Numer telefonu artystki bez problemu można było wyszukać w książce telefonicznej miasta Poznania, dzielnica Rataje. Odbierała chyba chętnie.

Wywiadów często udzielała w późnych godzinach wieczornych, po spełnieniu obowiązków teatralnych. Autoryzacją swoich wypowiedzi nie zawracała sobie głowy (kolejny powód do admiracji ze strony przedstawicieli mediów), twierdząc stanowczo: „Szkoda czasu i atłasu, lepiej zapalę papieroska”.

Znany jest jeden przykład (jeżeli istnieje więcej, proszę o kontakt), kiedy pani Krystyna zdecydowanie odmówiła udziału w popularnym talk-show. Do Feldman zadzwonił ktoś z redakcji programu prowadzonego przez Kubę Wojewódzkiego, żeby zaprosić aktorkę na nagranie. W odpowiedzi usłyszał: „Przekaż temu panu, żeby mnie w dupę pocałował”.

„Życzę Pani Oscara!”

Z książki telefonicznej korzystali nie tylko przedstawiciele prasy. Anonimowi wielbiciele scenicznych wcieleń Krystyny Feldman też ochoczo wykorzystywali wynalazek Aleksandra Bella, aby wyznać uwielbienie swej ukochanej poznaniance.

Dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” pani Krystyna przytoczyła dwa przykłady swoich rozmów z fanami:

„Usłyszałam kiedyś w środku nocy dziecięcy głosik: «Plose pani, kiedy da mi pani autoglaf?». Kiedy indziej męski głos oznajmił mi o północy: «Życzę pani Oscara!». Ja mu na to: «Bardzo panu dziękuję, ale z tym Oscarem mógł pan zaczekać do rana».

Pani Krystyna regularnie spędzała wakacje w Zakopanem, wydeptując tatrzańskie ścieżki. Górale ją uwielbiali i poznawali z daleka. Zmęczona, po wielu godzinach spacerów, nie omieszkiwała odwiedzać przydrożnej knajpeczki. Gospodarze u szczytu szczęścia (bo „odwiedziła ich takooo gwiazda i matka tego Ferdka, nygusa cholernego”) nie chcieli pod żadnym pozorem przyjąć zapłaty za usługi gastronomiczne.

Tym, którzy zazdrościli jej „takich znajomości w stolicy polskich Tater”, tłumaczyła: „To czasem groźne, bo hojnie częstują góralską herbatką, a to… mocna wódka tylko lekko zaprawiona herbatą”.

Stolica Wielkopolski uhonorowała ją w 1979 r. Odznaką Honorową Miasta Poznania. W grodzie nad Wartą czuła się jak w dobrej rodzinie, wśród przyjaciół. Rodzinę ma się czasem z musu i konieczności, a przyjaciele są zawsze z własnej nieprzymuszonej chęci.

Mieszanka małopolsko-wielkopolska

Sama przyznawała: „Muszę powiedzieć, że tak się «zawielkopoliłam», że teraz już w moich żyłach płynie taka mieszanka małopolsko-wielkopolska. Poznaniacy darzą ogromną życzliwością lwowian i kresowiaków. To bardzo przyjemne uczucie”.

Na początku XX wieku we Lwowie krążyło powiedzenie: „Będę miał dobry dzień – spotkałem Feldmana”. Zdaniem świadków przypadkowe ujrzenie Ferdynanda w sytuacji prywatnej (w kawiarni, na ulicy, w parku lub zmierzającego w pośpiechu do teatru) gwarantowało powodzenie. Jego córka odziedziczyła po nim tę legendarną moc wzbudzania w ludziach uśmiechu i radości.

Mówiła: „Zdarza mi się, że w tramwaju podchodzą do mnie nieznani ludzie, witają, ściskają i mówią: «Pani Krysiu, cieszę się, że panią widzę. Będę miał dobry dzień». Inni nazywają mnie «poznańską królową», która przynosi szczęście”.

Stefan Drajewski z „Głosu Wielkopolski” usłyszał od aktorki: „Każdy człowiek rodzi się z jakąś skazą. Ja się urodziłam ze skazą optymizmu”.

Daj nam, Boże, wszystkim takie skazy!

Artykuł zawiera fragment z książki Ryszarda Abrahama „Krystyna Feldman. Niekiepska babka”, wyd. Emocje Plus Minus. Zobacz więcej: https://emocjeplusminus.pl/pl/p/Krystyna-Feldman.-Niekiepska-babka/130

Źródło:

Materiał nadesłany