Legenda głosi, że polska księżniczka Wanda, córka króla Kraka, rzuciła się do Wisły po tym jak nie zgodziła się wyjść za mąż za niemieckiego księcia i ten w odwecie napadł na naszą ziemię. Premiera sztuki "Wanda" w reż. Pawła Passinego w niedzielę w Starym Teatrze.
Choć atak został odparty, zrobiła to prewencyjnie, by uniknąć podobnych zagrożeń w przyszłości. Sylwia Chutnik i Patrycja Dołowy pytają czy było warto? Jaki sens może mieć takie poświęcenie dzisiaj? Ich sztukę, w której topielica urządza sobie życie na dnie, reżyseruje Paweł Passini. - Wanda wynurza się w Warszawie jako Syrenka - mówi "Przekrojowi" Paweł Passini.. Jego bohaterka ma wiele twarzy, dlatego gra ją wiele osób, m.in. Dorota Segda i Szymon Czacki. Wraz z nią pod wodą, w mule pełnym zatopionych spraw, siedzi publiczność. - Z Sylwią Chutnik znamy się od dawna, ale współpracujemy po raz pierwszy. Wybraliśmy historię Wandy, ponieważ to jest jeden z najciekawszych polskich mitów. To tajemnicza historia o kobiecości i wolności. Czyż nie jest dziwne to, że ona ratuje wszystkich tym skokiem do wody. W spektaklu wdrapujemy się z Wandą na urwisko, zastanawiamy się nad jej wyborem - opowiada reżyser.