Koprodukcje zwiększają bezpieczeństwo teatrów
- finansowe, ale i związane z pandemią. Premierę „Króla Leara" przygotowały sceny w Legnicy i Opolu.
- Koprodukcje są najlepszą formą parasola ochronnego dla spektakli i wydarzeń artystycznych - uważa Bartosz Szydłowski, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Boska Komedia w Krakowie.
- Nie chodzi wyłącznie o to, że pozwalają zgromadzić odpowiedni budżet. Najważniejsze jest to, że przedstawienie nie staje się pozycją z gatunku „glamour", która ogranicza się do jednorazowej gwiazdorskiej prezentacji, tylko po skończeniu festiwalu pozostaje w repertuarze co najmniej dwóch instytucji.
Koprodukcje od początku Boskiej Komedii są stałą zasadą budowania programu, a zyskały dodatkowy atut w dobie pandemii.
- Tak się złożyło, że władze Krakowa dawały na nasz festiwal 2 mln zł - mówi dyrektor Szydłowski. - W tym roku w związku z koronawirusem odebrano nam 60 proc. środków pod hasłem solidarności z sektorami, które straciły najwięcej. Kiedy wybuchła pandemia, musiałem podjąć decyzję, które tytuły pozostają w programie, a z których muszę bezwzględnie zrezygnować. Oczywiście ocalały te. które są koprodukcjami, ponieważ by zaplanować premiery, musieliśmy dużo wcześniej podpisać umowy koproducenckie z innymi instytucjami i chcemy ich dotrzymać.