Minister kultury staje się nie tylko cenzorem treści, ale też cenzorem ekonomicznym, bo odbiera obiecane środki dla instytucji kultury - oceniła w środę wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (KO), komentując brak ministerialnego wsparcia dla krakowskiego teatru im. Słowackiego.
"Minister (Piotr) Gliński staje się narodowym cenzorem - cenzuruje +Dziady+. Nigdy nie myślałam, że dożyjemy czasów, iż w wolnej Polsce mogą one wzbudzać u rządzących takie emocje" - oceniła Kidawa-Błońska podczas konferencji prasowej w Krakowie.
Polityk odniosła się w tej sposób do sytuacji Teatru im. Juliusza Słowackiego, którego dyrekcja liczyła na przyszłoroczne ministerialne wsparcie. Od miesięcy trwały starania, by resort kultury stał się współprowadzącym scenę. O tym, że do współpracy nie dojdzie, Gliński poinformował w ubiegłym tygodniu, odpowiadając na list Kidawy-Błońskiej i posłanki Iwony Śledzińskiej - Katarasińskiej (KO) w tej sprawie.
"Informuję (…), że faktycznie, rozważaliśmy współprowadzenie Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie - tak jak rokrocznie rozważamy współprowadzenie wielu nowych, zgłaszających się do nas w tej sprawie instytucji kultury - ale zdecydowaliśmy, że od nowego roku współprowadzone będą inne ważne instytucje kultury" - napisano w odpowiedzi ministra, zamieszczonej w mediach społecznościowych.
Zdaniem wicemarszałek, ta decyzja "określa stosunek ministra Glińskiego do kultury w naszym kraju". Jak dodała, od szefa tego resortu wymagane jest, by o rozwój kultury dbał w sposób równomierny - sprawiedliwie udzielając wsparcia finansowanego, dbając o wysoki poziom, transparentnie dzieląc pieniądze i granty.
W opinii Kidawy-Błońskiej, działając w sposób taki jest teraz, "minister staje się nie tylko cenzorem treści, ale też cenzorem ekonomicznym, bo odbiera obiecane i zapowiedziane środki dla instytucji kultury". Polityk oceniła, że "to jest bardzo niebezpieczne", a szef resortu "czuje się całkowicie bezkarny, uważa, że ma prawo ręcznie sterować całą kulturą".
Posłanka Śledzińska-Katarasińska, komentując działania szefa MKiDN, oceniła, że jest on "raczej politykiem niż ministrem kultury", a podejmując decyzje personalne, "za nic ma opinie środowiska i konkursy". "Pan minister Gliński jest człowiekiem zanurzonym w przeszłości. On może godzinami rozprawiać o polityce historycznej, muzeach, które otwiera - tylko też nie zawsze te, które trzeba" - oceniła posłanka.
Ponadto Śledzińska-Katarasińska oceniła, że problemem jest nie tyle brak środków na kulturę, ile ich wydatkowanie, zwłaszcza w czasie szalejących cen energii, które zapłacą także instytucje kultury. "Bardzo bym chciała, żeby minister kultury - mając tak dużo pieniędzy - wydzielił jakiś fundusz na wsparcie tych instytucji, żeby im pomóc. Bo samorządy, którym w Polskim Ładzie także odbiera się pieniądze, nie są w stanie sprostać tym oczekiwaniom" - wskazała.
Do sytuacji instytucji odniósł się też poseł KO Krzysztof Mieszkowski. Jego zdaniem "kultura i sztuka są z natury wolne, a tutaj mamy do czynienia z absolutnym zniewoleniem i z próbą przekształcenia naszych instytucji kultury, pracy artystek i artystów, w propagandę". "Mam nadzieję, że środowiska kultury, artystki i artyści w sposób jednoznaczny i zdecydowany opowiedzą się po stronie wolności twórczej, konstytucji i po stronie niecenzurowania +Dziadów+" - wskazał polityk.
Podkreślił, że on sam spektakl "Dziady" na krakowskiej scenie widział, a ocenia go pozytywnie. "Poprzez sztukę, dialog, który proponuje Maja Kleczewska swoim przedstawieniem, będziemy lepszym społeczeństwem. I mam nadzieję, że nauczycielki i nauczyciele skorzystają z propozycji teatru im. Słowackiego. Jest to wybitne przedstawienie, warte uwagi i dyskusji" - powiedział Mieszkowski.
Dyrektor teatru Krzysztof Głuchowski również uważa, że taki obrót spraw to konsekwencja listopadowej, szeroko komentowanej premiery - przedstawienia krytykowanego przez małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak i ministra edukacji Przemysława Czarnka. Wicepremier Gliński podczas listopadowej wizyty w Krakowie zaznaczył, że spektaklu nie widział, ale słyszał krytyczne opinie. "Niepokoją wszelkie takie działania, która są kontrowersyjne w sztuce i przekraczają granice tej akceptowalnej kontrowersji" - ocenił szef MKiDN.
Głuchowski podkreślił w ub. tygodniu w rozmowie z PAP, że "brak wsparcia ministerstwa w ostatniej chwili, czyli tuż przed rozpoczęciem roku budżetowego jest dla nas katastrofą". Dodał, że spektaklem "Dziady" teatr odniósł jeden z największych sukcesów artystycznych w ostatnich dziesięcioleciach. "Dlaczego z tego powodu mamy być w jakiś sposób karani?" - komentował dyrektor.
Odpowiedź szefa MKiDN na list posłanek KO została zamieszczona na Twitterze 30 grudnia. Podkreślił on, że zarzuty wysuwane przez Kidawę-Błońską i Śledzińską-Katarasińską są nieuzasadnione. Przypomniał, że do 2015 r. zaledwie 15 samorządowych instytucji artystycznych i 32 muzeów było współprowadzonych przez MKiDN. Obecnie ta liczba sięga 30 samorządowych instytucji artystycznych i 52 muzealnych.
Wicepremier Gliński wyjaśnił, że resort rozważał współprowadzenie Teatru im. Juliusza Słowackiego, ale zdecydował, że mecenat obejmie w 2022 r. Teatr Muzyczny w Poznaniu i Orkiestrę Symfoniczną im. Karola Namysłowskiego w Zamościu, nowo tworzone Muzeum Norwida oraz Muzeum Narodowe we Wrocławiu. „W tym kontekście, przyjęcie przez MKiDN do współprowadzenia (co oznacza poważne i wieloletnie zobowiązanie finansowe) kolejnej instytucji kultury w tym mieście pogłębiłoby dysproporcje w stosunku do wielu innych ośrodków w kraju” – dodał Gliński.
O tym, że województwo małopolskie w budżecie na przyszły rok zabezpieczyło kwotę o milion zł większą niż w roku poprzednim - z przeznaczeniem na funkcjonowanie teatru im. Słowackiego - zapewnił w ubiegłym tygodniu urząd marszałkowski.