EN

22.11.2021, 08:40 Wersja do druku

Konrad był jednak kobietą

„Dziady" Adama Mickiewicza w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej – Kraków.

fot. Bartek Barczyk

W zapowiedziach i wywiadach przedpremierowych można było przeczytać, że Konrad w tych "Dziadach" będzie kobietą. No i że "Dziady" będą "o Polsce". Podzielonej na "Polskę obrzędu i Polskę salonu".

Konrad kobieta pewnie zdoła przekonać nawet tych, którzy podejrzewali reżyserkę (Maja Kleczewska) o koniunkturalizm (o ile obejrzą spektakl), bo po pierwsze Dominika Bednarczyk jest znakomitą aktorką, a po drugie, wbrew oczekiwaniom, ta koncepcja nie ma potencjału wywrotowego. Konrad jest tu bowiem nie tyle kobietą, ile pozapłciową osobą ludzką, skupioną na pracy ducha i myśli. Nie bez powodu spektakl rozpoczyna się jego/jej monologu o silnym oku, które może wskazać Rollisonowi drogę do śmierci. Ciało Konrada jest ułomne, wspiera się na kulach, z trudem wlecze bezwładne nogi. No i ten wygląd uniseks – bojówki, martensy, czarna bluza, krótkie włosy (czy Konrad nie mógłby być w sukience?). Ten Konrad – co istotne – z woli twórców nigdy nie był Gustawem, żadnego „obiit" ani „natus est" tu nie ma, nie ma też IV części. Konrad nie był Gustawem, więc nie przeżył miłości, „nie dotknął ziemi ni razu". Jest raczej obserwatorem, nadającym formę swoim i cudzym myślom, jak w więzieniu, gdy poddaje towarzyszkom niedoli słowa pieśni „Zemsta na wroga…". Jedynie egzorcyzmy dotykają go cieleśnie.

Kardynalskie egzorcyzmy

Egzorcyzmuje Ksiądz Piotr (Marcin Kalisz), ale nie jest to skromny braciszek, lecz purpurat, kardynał odprawiający mszę przy ołtarzu Wita Stwosza. Nie tyle o wiarę tu chodzi, ile o instytucję: Ksiądz Piotr broni Kościoła przed złymi mocami, które opanowały Konrada. Egzorcyzmy są pokazane realistycznie: szatan z Konrada wyduszany jest przemocą, aż krew się poleje. Co ważne, odbywa się to bez udziału sił pozaziemskich – w całym spektaklu zresztą sfera anielsko-diabelska jest mocno zredukowana. Anioł (Lidia Bogaczówna), w husarskich skrzydłach i ryngrafie z orłem, nie ma wielkiej mocy, snuje się po scenie smutny i jakby zażenowany; diabły (Tomasz Międzik, Marcin Sianko, Rafał Dziwisz) są bardziej aktywne, ale – o ile można tak powiedzieć – skrzydła rozwijają dopiero u Senatora. Egzorcyzmy tracą więc znaczenie walki sił nadziemskich o duszę Konrada, stają się osobistą krucjatą Księdza Piotra, w jego (i tylko jego) przekonaniu uprawnioną i niezbędną.

fot. Bartek Barczyk

Dwa widzenia

Widzenie Księdza Piotra („a imię jego czterdzieści i cztery") zostaje sprowokowane mistycznym widzeniem Ewy (Karolina Kazoń), słodkiej dziewczyny w kusej piżamce, która nagle pojawia się w kościele. Widzenie Ewy ma niewątpliwie potencjał erotyczny („Ja ją będę bawił, nim błyśnie ranek", mówi o Ewie ożywiona i zmaskulinizowana Róża), ale wykorzystanie go jako bredzenia rozerotyzowanej dziewczyny, którego celem jest wywołanie u pobudzonego Księdza Piotra jego poważniejszego, męskiego widzenia dotyczącego losów Polski, wydało mi się nadużyciem. Kleczewska chciała chyba skompromitować widzenie Księdza Piotra (nie mówię, że niesłusznie, karmienie się nieszczęściem Polski jest stanowczo nadużywane), zepchnąć je w rejony, które rozpoznajemy jako podejrzane (półgoła dziewczyna i krążący wokół niej ksiądz), ale można to było przeprowadzić jakoś inaczej.

Obuchem

W tych „Dziadach" sceny walące obuchem w łeb przeplatają się takimi, które ciekawie ustanawiają perspektywę. Obuchem wali sekwencja nocy Dziadów: lud zgromadzony w kaplicy (kaplicy zresztą nie ma, jest długi stół z miskami z chlebem) reprezentować ma Polskę współczesną. Przedstawiciele ludu są oznakowani, żebyśmy nie mieli wątpliwości: panna wystrojona w suknię z orłem, szalikowcy Polski, powstańcy (warszawscy), rozmaici słudzy Maryi i różańca, baba wiejska, współczesna dziewczyna, tęczowy chłopak w szpilkach itd. Są nawet pejsaci Żydzi, mający pewnie uosabiać wypartą przeszłość. Wywoływanie duchów polega na tym, że wydobyte z gromady jednostki uznają się za Zosię, dzieci, złego pana itd. i doświadczają tego, co im Mickiewicz napisał. Ten przekrój społeczeństwa zrobiony jest grubo i raczej nie odzwierciedla niczego poza fantazjami na ten temat. Ponadto aktorzy nie bardzo wiedzą, co mają grać, skoro twórcy dostarczyli im tylko ubrań z emblematami. Panuje więc ogólna atmosfera ekscytacji i chęci dowalenia komukolwiek. Nie jest to szczególnie wnikliwa diagnoza, o ile to można nazwać diagnozą, a nie przejawem teatralnej bezradności wobec tego, czym atakuje nas rzeczywistość. Ciekawiej natomiast pokazanie są sceny więzienne. Zmiana płci dotyczy nie tylko Konrada – sfeminizowani zostali uwięzieni filomaci, co można odnieść do współczesności, do zatrzymanych nie wiadomo dlaczego i nie wiadomo na jak długo kobiet uczestniczących w pochodach i marszach. Może czasem tekst nie przystawał do sytuacji albo osuwał się w deklamacje, ale aktorska swada, zwłaszcza Agnieszki Przepiórskiej, Katarzyny Zawiślak-Dolny i Karoliny Kazoń, sprawiała, że przyjmowaliśmy tę sytuację jako naturalną.

fot. Bartek Barczyk

U Senatora

Pytaniem, które nieuchronnie nasuwa się w wypadku „Dziadów", które mają ambicję stać się odzwierciedleniem (diagnozą) współczesności, jest: kim jest Senator. Caratu przecież już nie ma; oczywiście można uznać, że Senator i sceny rozgrywające się wokół niego to uniwersalny obraz władzy, niezbyt śmiałego wobec niej oporu, serwilizmu i tak dalej. Ale to temat, nie forma – a u Mickiewicza nerw reporterski połączony jest z umocowaną w mistycznej sferze chęcią odwetu: człowiek nie da rady, ale diabeł owszem, diabeł jest tu więc niejako po stronie dobra… W spektaklu sceny z Senatorem są – jako jedyne – wieloznaczne i fascynująco dziwaczne. Senator (świetny Jan Peszek) to nie tylko monstrum, z nudy albo dla kaprysu skazujące ludzi na katorgę, ale nieprzewidywalny wolny elektron, rozsadzający sceniczną rzeczywistość, do tej pory bardzo serio traktującą czy to sprawy ducha, czy odniesień do współczesności. Dzięki Peszkowi, a także jego diabelskiemu dworowi (wspaniały pomysł, żeby Agnieszka Kościelniak w sukni z tiurniurą chodziła na czworaka, co przeistoczyło ją w upiornego gigantycznego owada), sceniczna rzeczywistość nabrała charakteru groźnego, choć śmiesznego absurdu. Czy Senator w złotym laurowym wieńcu, drapujący się w płaszcz jak Mickiewicz na pomniku, jest carskim urzędnikiem, czy może wieszczem, który uzurpuje sobie władzę nad nami? Kto tu jest dobry, a kto zły? Rollisonowa (Agnieszka Przepiórska) odgrywa przesadną rozpacz, wiejska baba, której najwyraźniej nikt nie widzi, chowa do kieszeni tacę ze stołu Senatora, pary na balu tańczą i zastygają według nieznanych reguł. Coś tu się wykoleiło, i na szczęście, bo takich momentów w tym spektaklu jest stanowczo za mało.

fot. Bartek Barczyk

Złote lustro

Te „Dziady" bowiem, choć zapowiadały się wywrotowo, są w gruncie rzeczy dość tradycyjne. Mają chwytać za serce (czemu ma służyć muzyka Jana Duszyńskiego, natrętnie usiłująca skleić poszczególne sceny w całość), sprzyjać zanurzeniu się w piękno słowa (np. Wielką Improwizację), od czasu do czasu uderzyć widzów odniesieniami do rzeczywistości. Mają być też samowystarczalnym światem, lustrzanym złotym pudełkiem – podłogę sceny i zredukowanej do trzech rzędów pod lożami widowni wyłożono złotym tworzywem, w którym odbijają się złocone wnętrze teatru, aktorzy i widzowie. Może to „nasza bańka", w której zajmujemy się przez trzy godziny „Dziadami" i próbujemy przyłożyć je jakoś do rzeczywistości.

* Teatr im. Juliusza Słowackiego. Adam Mickiewicz, „Dziady", reżyseria – Maja Kleczewska, scenariusz sceniczny – Łukasz Chotkowski, Maja Kleczewska, scenografia, reżysera światłą – Katarzyna Borkowska, kostiumy – Konrad Parol, muzyka – Cezary Duchnowski, choreografia – Kaya Kołodziejczyk, choreografia menueta – Romana Agnel, wideo – Maciej Czuchryta, Adam Izdebski, Tadeusz Pyrczak. Premiera 19 listopada 2021.

Tytuł oryginalny

Konrad był jednak kobietą. "Dziady" w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie.

Źródło:

„Gazeta Wyborcza - Kraków” online nr 279

Link do źródła

Wszystkie teksty Gazety Wyborczej od 1998 roku są dostępne w internetowym Archiwum Gazety Wyborczej - największej bazie tekstów w języku polskim w sieci. Skorzystaj z prenumeraty Gazety Wyborczej.