EN

16.10.2021, 11:17 Wersja do druku

Koniec sztuki w „Nocy wśród drzew” we wrocławskiej AST

"Noc wśród drzew" w reż.  Radka  Stępnia w AST we Wrocławiu. Pisze Konrad Pruszyński na swoim blogu.

fot. mat. teatru

Ósemka młodych artystów, wytworne, stylizowane wnętrze, mnóstwo niespełnionych ambicji i ciężkich, wypełniających pomieszczenie emocji. Śpiewaczka Maja Auersberger oraz kompozytor i pianista Gerhard Auersberger goszczą w swych progach artystyczną śmietankę - malarza, dwie pisarki, aktorkę i... „dywaniarza”. Pretekstem spotkania jest zapowiedziane prawykonanie pierwszej suity lirycznej autorstwa gospodarza. Trudno stwierdzić czy wieczór zaplanowany przez młode małżeństwo potoczyło się tak, jakby się tego spodziewali. Starczy powiedzieć, że w niemal dwugodzinnym spektaklu wiele dowiadujemy się o historii poszczególnych bohaterów, jednak do obiecanej premiery muzycznej nie dochodzi.

Towarzystwo przyjaciół opisanych przez austriackiego pisarza Thomasa Bernharda w jego dwudziestowiecznej powieści „Wycinka”, a zaprezentowanych przez Radosława Stępnia w „Nocy wśród drzew”, to środowisko ludzi smutnych, egocentrycznych, kultywujących w sobie poczucie wzajemnej konkurencji. Młodzi artyści mierzą się nie tylko z presją otoczenia, wiecznie stawianym przez ekspertów wymogiem „nowości w sztuce”, ale również z nierozumiejącym i zamkniętym na ich wrażliwe dusze światem. Każdy z bohaterów spektakl zdaje się głęboko osamotniony i zraniony, stale poszukujący atencji oraz akceptacji ze strony środowiska określonego przez Fritza „tartakiem”, w którym każde z konkurujących ze sobą drzew prędzej czy później zostanie bezlitośnie ścięte z inicjatywy możnych tego świata.

Spektakl dyplomowy studentów czwartego roku Wydziału Aktorskiego wrocławskiej filii Akademii Sztuk Teatralnych to duszna, przepełniona minorowymi emocjami opowieść o częściowo niewykorzystanym potencjale. „Noc wśród drzew” zdaje się być realizacyjnie uwięziona w stałej obecności ósemki bohaterów na scenie. Podobnego zarzutu można by było uniknąć stosując proste rozwiązania sceniczne (ot, chociażby wyjście na papierosa), uwalniające i rozluźniające dopiętą po ostatni guzik sytuację sceniczną. Dziwny przymus przebywania wszystkich bohaterów na scenie niemal przez cały czas trwania spektaklu tworzył wrażenie sztuczności sytuacji. Zdaje sobie sprawę, że podobny zamysł mógł towarzyszyć twórcom przedstawienia w trakcie prób, uważam jednak, iż przeciętny widz już po dwudziestu minutach spektaklu zdaje sobie sprawę z emocji i wzajemnych zależności panujących w prezentowanym towarzystwie.

Elementem o podobnie niewykorzystanym potencjale jest wytworna scenografia, stanowiąca jedynie tło wydarzeń. Poza małym barkiem, stosunkowo szybko opróżnionym przez zniechęconą do całego zajścia gospodynię wieczoru, żaden z elementów otoczenia nie zostaje ograny. Nawet fortepian okazuje się zaledwie siedziskiem (a czasem kryjówką) dla niezwykle apatycznego Gerharda. Trudno również przyznać, by aktorzy zostali w tej opowieści wykorzystani w pełni swoich możliwości. Spektakl, pisząc eufemistycznie, stroni od emocjonalnej przesady, a zróżnicowanie wewnętrzne bohaterów nie jest szczególnie zarysowane. Wyzwanie postawione przed studentami aktorstwa we wrocławskiej filii AST było o tyle trudne, że całość przedsięwzięcia nastawiona była na zupełnie inne cele niż indywidualne popisy aktorskie. Na tle reszty wybija się grana przez Aleksandrę Perek gospodyni wieczoru, której uszczypliwości niejednokrotnie wprowadzają element komediowy do całości. Najwięcej aktorskich niuansów w swoich rolach pomieściły za to Anna Kozłowska (w roli Anny Schrecker) oraz Urszula Kobiela (w roli Joanny Thul, z ciekawym epizodem tanecznym).

 W natłoku uwag warto jednak podkreślić, że „Noc wśród drzew” to spektakl jak najbardziej wart obejrzenia. Całość kryje w sobie niewątpliwy potencjał, który w tej konkretnej realizacji nie został w pełni wykorzystany, co nie zmienia faktu, że przedstawienie wrocławskiej AST to ciekawa propozycja, szczególnie wymowna w mieście słynącym z realizacji „Wycinki” w reżyserii Krystiana Lupy. „Końcem sztuki” może to nie będzie, ale dlaczego nie miałoby być początkiem?

Tytuł oryginalny

Koniec sztuki w „Nocy wśród drzew” we wrocławskiej AST

Źródło:

Blog Konrada Pruszyńskiego
Link do źródła