Skrzydelski: Idąc do Muzeum Polin na monodram Aleksandry Popławskiej, byłem pewien, że zobaczę kolejną, dość mimo wszystko przewidywalną, opowieść z serii wspomnień o Zagładzie.
Moroz: Też tak myślałem, bo w ostatnich latach tego rodzaju przedsięwzięć i narracji historyczno-psychologicznych było całkiem sporo. Zresztą projekty teatralne w rocznice Powstania w getcie czy Powstania warszawskiego to przede wszystkim zasługa powołanych kilkanaście lat temu instytucji. Wcześniej było o tym ciszej, nie było tylu możliwości.
Skrzydelski: Ale kłopot jest także w tym, że wszystkie te projekty teatralne nie zawsze wnoszą cokolwiek nowego, często doklejane do podniosłych obchodów trochę na siłę. W każdym razie myśleliśmy, myśleliśmy. Tymczasem – zaskoczenie.