„(Nie)Dziennik” ma charakter konfesyjny, odsłaniający bolesne miejsca - o książce Jacka Poniedziałka pisze Ewa Gałązka.
To już druga książka Jacka Poniedziałka, aktora Nowego Teatru w Warszawie. Pierwszą był wywiad rzeka z nim Renaty Kim „Wyjście z cienia”, w którym mówi m.in. o swoim homoseksualizmie. Tym razem są to jego zapiski. Szczere, bezpruderyjne, dotykające bolesnych miejsc. Przeplatają się tu refleksje z prac nad rolami, z wyjazdów na gościnne występy, pomstowania na polityków, wspomnienia z dzieciństwa, zapiski z wypadów do kurwidołków.
Aktor zaczyna pisać „(Nie)Dziennik” poproszony przez Krzysztofa Garbaczewskiego, na drugiej próbie do projektu „Białoszewski/Ginsberg VR” realizowanego w The Performing Garage w Nowym Jorku. Miał to być tajny dziennik, rodzaj wariacji na temat „Tajnego dziennika” Mirona Białoszewskiego. Reżyser chciał go wykorzystać w realizowanym spektaklu. Miał na to cztery tygodnie. Potem przestaje, ale namówiony przez redaktora Macieja Makselona z wydawnictwa W.A.B. zaczyna znów zapisywanie przeżyć i odczuć. W „(Nie)Dzienniku” zapiski z Nowego Jorku, Meksyku, gdzie gra w filmie Joaquina del Paso, Warszawy, wyjazdów na występy gościnne z Nowym Teatrem przeplatają się ze wspomnieniami z trudnego dzieciństwa i pobycie w ośrodku odwykowym pod Krakowem.
„Głód przychodzi zwykle po spektaklu. Paląca potrzeba ludzi. Puszczają hamulce. Rozbestwione ego szuka zaspokojenia, kontaktu, głaskania, chuchania i dmuchania, pieszczot, dobrego słowa i czułości. Szuka szaleństwa, znieczulenia, picia, ćpania i seksu. Wszystkiego w nadmiarze. W nasyceniu. Do dna”. Tak zaczyna się ten „(Nie)Dziennik”.
Do dna. Dopóki nie przyjdzie refleksja, że niszczy się siebie, zawala zajęcia ze studentami, gra spektakle na potwornym kacu. Aktor krok po kroku zapisuje pracę nad trzeźwieniem w ośrodku odwykowym. Dużo w tych zapiskach bólu i wstydu. Przejmująca jest napisana pod koniec trzeźwienia „Litania do matki”, szczera i bolesna.
W wywiadzie przeprowadzonym przez Mike’a Urbaniaka dla Vogue’a Jacek Poniedziałek stwierdza, że pisząc dziennik chciał „się po prostu uwolnić od różnych napięć, od wstydów, od potrzeby maskowania przez ludźmi. Jak nie masz już nic do ukrycia – mówi – to osiągasz stan absolutnej wolności, bo nikt już nie może ci nic zrobić – ani komentarzem, ani plotką, ani hejtem, ani skandalem, ani niczym”.
„(Nie)Dziennik” ma charakter konfesyjny, odsłaniający bolesne miejsca. Aktor nie przebiera w słowach denerwując się na polityków. Bez pruderii odsłania swoje życie seksualne. Dużo tu refleksji nad sztuką, ale najwięcej wiwisekcji samego siebie.
Jacek Poniedziałek, „(Nie)Dziennik”, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2021