„Mayday odNowa” Raya Cooneya w reż. Artura Barcisia w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Anna Czajkowska w Teatrze dla Wszystkich.
Napisana w latach 80. sztuka Raya Cooneya zaczyna trącić myszką, drażniąc stereotypami i seksistowskimi, niewybrednymi dowcipami. Artur Barciś, który w warszawskim Och-Teatrze od kilkunastu lat wciela się w jednego z bohaterów farsy Mayday, odświeża ją, wykorzystując intrygującą adaptację autorstwa Michaela Barfoota.
Jackie Smith jest londyńską taksówkarką z podwójnym, do tej pory beztroskim życiem. Kobieta ma dwóch kochających mężów, którym zapewnia szczęście dzięki skrupulatnie przestrzeganemu rozkładowi każdego dnia. Wszystko sypie się i komplikuje, gdy ulega wypadkowi, a jej oszustwo lada chwila może wyjść na jaw. Bohaterka próbuje ukryć bigamię przed policją, małżonkami i mediami. Piętrzą się trudne do rozwiązania sytuacje, w które wplątane zostają osoby postronne, między innymi homoseksualista Bobby oraz przyjaciółka bohaterki – Stella.
Sukces krakowskiego spektaklu zależy od idealnego wyczucia czasu, w którym wiele scen rozgrywa się jednocześnie, a bohaterowie biegają między dwoma domami. Artur Barciś wykorzystuje zgrabnie napisany scenariusz, jednak od razu widać, że wybiera komediowe, a nie farsowe akcenty. Wraz z aktorami podkreśla błyskotliwe dialogi, które – w połączeniu z gwałtownymi, niespodziewanymi zwrotami akcji – nieustannie rozśmieszają publiczność.
W spektaklu Barcisia rządzą kobiety, a na scenie pojawia się plejada aktorów Teatru Bagatela. Niesamowity duet tworzą Ewelina Starejki jako Jackie Smith oraz Anna Rokita jako Stella Gardner. Aktorki dają prawdziwy popis komediowych technik, bardzo naturalnie dopasowując swoją grę do rozwoju wydarzeń, a prześmieszne gagi w ich wykonaniu dowodzą, że „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie!”. Tempo jest szalone, napięcie rośnie, dlatego energia aktorów potrzebna do jego utrzymania musi być ogromna – jednak widz nie powinien tego odczuć. Potrafią tego dokonać Marcel Wiercichowski (Mark Smith) oraz Jakub Bohosiewicz (Barry Smith). Ich błyskawiczne reakcje i przećwiczona do perfekcji spontaniczność nie słabną ani na chwilę. Piotr Urbaniak, czyli ekscentryczny i wścibski homoseksualista Bobby Franklin, jest rozbrajający, gdy z wyczuciem ukazuje przerysowaną sylwetkę swojego bohatera. Galerię typowych dla komedii charakterów dopełniają podejrzliwi oficerowie policji – Kamila Pieńkos jako surowy Inspektor Troughton oraz Marek Bogucki w roli uroczego inspektora Porterhouse. Oboje z zaskakującą ikrą i konsekwencją budują groteskowe portrety swoich postaci.
Zaprojektowana przez Urszulę Czernicką scenografia umożliwia jednoczesne prowadzenie akcji w obu domach, w tym samym czasie. Kostiumy i dekoracje podkreślają osobowość bohaterów, a kolory mają tu duże znaczenie – wszystko rozgrywa się między barwą żółtą, niebieską i łączącą je zielenią, z dodatkiem mocnej czerwieni.
W sztuce nie znajdziemy ukrytych znaczeń czy odkrywczego przesłania – przysługuje jej przecież lekkość. W Mayday odNowa reżyser ucieka od schematów i dzięki odwróconym rolom oraz ciętemu językowi autora „stara” farsa w krakowskiej Bagateli zyskuje nowe szaty, bawiąc jak dawniej.