Pantomima mówi ciałem i o pragnieniach ciała, a to rejony, które Chopin sam wypierał, ukrywał – przed premierą „I Love Chopin” we Wrocławskim Teatrze Pantomimy, na pytania dotyczące przedstawienia odpowiada dramaturg Hubert Sulima.
Dlaczego Chopin?
Chopin wziął się z „Jezusa” - naszego spektaklu w Nowym Teatrze w Warszawie. Zrobiliśmy tam scenę o głuchoniewidomym granym przez Bartosza Bielenię, który opowiada o ostatniej sonacie Beethovena. Wtedy zaproponowałem, żebyśmy zrobili kiedyś abstrakcyjny spektakl o jakimś kompozytorze. Jędrzej jest po muzykologii, lubię, jak opowiada o historii muzyki. On uwielbia też Chopina, dużo go gra, a ja nie znosiłem wręcz fizycznie tej muzyki, mimo że wiedziałem, że jest genialna. Nie wiedziałem do końca czemu. Kiedy Jędrzej zaproponował, żeby zająć się Chopinem, to pomyślałem, że to będzie ciekawe -przyjrzeć się tym silnym uczuciom z dwóch zupełnie różnych perspektyw.
Dlaczego queerowa biografia?
Nie wiemy, jakiej orientacji był Chopin, nie mamy prawa tego stwierdzić, ale jego biografia zawiera wiele homoerotycznych elementów. Oczywiste jest też, że w tamtych czasach seksualność była pojmowana i realizowana zupełnie inaczej niż dziś. Chopin jednak na pewno był queerem, odmieńcem ╴ zarówno w kwestii seksualności, relacji, sposobu życia i swojej twórczości ╴ to nie podlega dyskusji i wynika wprost z jego biografii. To, co jest interesujące w tej sprawie, to celowe przemilczanie kwestii jego seksualności lub święte oburzenie na każde jej wspomnienie. Chopin jest wizerunkiem, który w dużej mierze sam stworzył. Fasadą, bajką, w którą chcemy wierzyć, w której się schronił, jak w trumnie. Schował się za personą, skrzętnie ukrywając wszystko, co trudne, niechciane, niepasujące do ideału. A jego prawdziwe życie było w gruncie rzeczy nieudane, nieszczęśliwe, wybawione jedynie przez muzykę. U nas to patron tożsamości, pragnień, marzeń, dziwactw, które trzeba było w naszej kulturze ukrywać przed światem. Afirmujemy jego odmienność, dziwność i jego mrok. Dla nas jest queerową ikoną, a jego sztuka miejscem paradoksów – ukrycia, cierpienia, ale też wielkiej wolności.
Dlaczego przełamywać stereotyp o twórczości Chopina?
Bo Chopin, jego życie i twórczość, są wielowarstwowe, skomplikowane, pełne paradoksów. Dojrzałe spojrzenie pozwala nam go lepiej zrozumieć. Przyjąć nie tylko to, co wygodne, piękne, poprawne, ale też jego mrok, bo z tego mroku brała się w dużej mierze jego sztuka. Niech Chopin sobie będzie kim chce, nie tylko patriotycznym emblematem z czekoladek i wódki albo muzyczką w pendolino.
Dlaczego pantomima?
Wiele spraw jest przemilczanych, nie ma na nie języka, brakuje słów, wiedzy. Pantomima mówi ciałem i o pragnieniach ciała, a to rejony, które Chopin sam wypierał, ukrywał. Ciało było też źródłem udręk przez jego choroby. Pantomima jako sztuka daje możliwość zgłębienia tych tematów, pozwala zrobić krok ku lepszej relacji z ciałem, ze sobą.
Dlaczego nie zobaczymy Chopina?
To będzie jednak jego abstrakcyjny portret opowiedziany poprzez inne postaci i historie. Chopina nie ma, ale na scenie jest dużo miłości do niego.
Rozmawiał: Mariusz Turchan
Twórcy:
reżyseria: Jędrzej Piaskowski
dramaturgia, tekst: Hubert Sulima
koncepcja, postaci, dialogi: Jędrzej Piaskowski i Hubert Sulima
asystenci reżysera: Katarzyna Radomska, Eryk Herbut
scenografia: Anna Maria Karczmarska, Mikołaj Małek
kostiumy: Rafał Domagała
muzyka: Jacek Sotomski
światło: Klaudyna Schubert
Obsada: Sara Celler-Jezierska (gościnnie), Agnieszka Dziewa, Agnieszka Kulińska, Karolina Paczkowska,Jan Kochanowski, Eloy Moreno Gallego,Jakub Pewiński.
Obsługa techniczna sceny w trakcie przedstawienia:
montażysta, kierownik techniczny: Krzysztof Kowalski
realizacja światła: Bogumił Palewicz
realizacja dźwięku: Przemysław Cieśla
garderobiana: Edyta Krysiewicz
inspicjentka: Katarzyna Radomska