Odszedł artysta gigantycznego talentu
Odszedł Jerzy Trela. Jeden z tych, o których się mówi, że stali się miarą. „Artysta gigantycznego talentu", jak pisano o nim na oficjalnej stronie Starego Teatru, z którym związany był nieomal przez całe zawodowe życie.
W jego przypadku była to miara szczególna - skromny do przesady, wyzbyty jakichkolwiek śladów kabotyństwa czy narcyzmu, tak przecież charakterystycznych dla tego zawodu, prawie od początku swojej drogi aktorskiej budził niekłamany podziw. Piszę „prawie", bo uchodzące dzisiaj za legendę „Dziady" Konrada Swinarskiego ze Starego Teatru (1973) nie od razu cieszyły się dobrą opinią. O młodym wówczas aktorze Jerzym Treli, obsadzonym w roli Konrada, pisano powściągliwie, bez przesadnego entuzjazmu. Tadeusz Kudliński w swojej refleksji nad widowiskiem Swinarskiego zaledwie napomknął o Treli: „Gustawa-Konrada gra na sposób egzystencjalny młody, a wybijający się aktor J. Trela". August Grodzicki poświęcił mu nieco więcej miejsca, ale nie bez zastrzeżeń: „Jerzy Trela jest aktorem młodym, bardzo utalentowanym. Gra Gustawa-Konrada z siłą i młodzieńczą zapalczywością. Stwarza kreację wybitną, choć ciężar myśli Wielkiej Improwizacji musiał okazać się jeszcze ponad jego możliwości jako partnera Pana Boga". Dopiero Marta Fik dostrzegła w Jerzym Treli „aktora zda się całkiem nie predestynowanego do tej roli, a przecie świetnego w owych »Dziadach«, które mają być romantyczne w bardzo specjalnym sensie".