EN

4.04.2023, 17:55 Wersja do druku

Kiedy dzieciństwo dobiega końca

„Piotruś Pan. W cieniu dorosłości" wg J.M. Barrie'ego i Łukasza Zaleskiego w reż. Przemysława Jaszczaka Teatru Papahema i Teatru Ludowego. Pisze Paweł Kluszczyński na stronie AICT Polska.

fot. HaWa / mat. teatru

Umiejętnością niezwykle cenną, jest zrozumienie widza, szczególnie tego w okresie największych zmian dotychczasowego mikro wszechświata, jakim są nastolatkowie. Nie są to już dzieci, dlatego wymagają bardziej poważnego traktowania, ale wciąż to nie dorośli. Próbę dyskusji z tak wymagającym odbiorcą podjął się Przemysław Jaszczak, który wraz z zespołami Teatru Papahema i Teatru Ludowego przygotował spektakl “Piotruś Pan. W cieniu dorosłości”.

Przedstawienie na Scenie Pod Ratuszem zostało oparte na dramacie Łukasza Zaleskiego, którego adaptacja powieści J.M. Barriego stanowi refleksję nad problemem dorastania. Nie jest to przesycona słodkimi obrazkami disneyowska opowieść, a raczej lekcja zmuszająca do zatrzymania się w biegu życia. Dramat nie tylko opowiada o losach dzielnego mieszkańca Nibylandii, dorastaniu i łączącymi się z tym zmianami w ciele, ale również o kryzysie klimatycznym, bezmyślnej rutynie, czy wyobraźni. W końcu to ona jako jedyna nie powinna nas opuszczać pomimo kolejnych lat na karku.

A zaczyna się to bardzo bajkowo, Wendy (Weronika Kowalska) siedząca na uboczu przegląda stronice powieści Barriego, a na scenie ubrany we współczesny dres Piotruś (Mateusz Trzmiel) odbywa swe bajeczne wojaże, niesiony na rękach obsługi scenicznej lata wśród chmur i używając pantomimy, odwzorowuje przygody chłopca, który postanowił nigdy nie dorosnąć. Podobnie jest z całym spektaklem, gdzie kostium i charakteryzacja zostały przedłożone nad tekst, stanowią one tylko drobny dodatek pozostając oszczędnymi. Przygody głównego bohatera, to jak zwykle walka z przygłupimi piratami, odwiedziny wyspy syren, czy beztroskie psoty z Dzwoneczkiem (Paulina Moś), wróżką, której obecność ma być symbolem dzieciństwa, iskrą wzbudzająca ciekawość i zachęcają do poznawania świata. Nawet jeśli pod koniec umiera, ponieważ jej towarzysz postanawia dorosnąć, nie jest to ostateczne dokonanie się jej egzystencji. Zmienia się tylko perspektywa, wyobraźnia to już nie tyle zachęta do kolejnych zabaw i wyimaginowanych walk z przeciwnikami, a pozostałość dziecięcej fantazji, która sprawia, że dorosłe życie jest znośne.

To, co udało się Przemysławowi Jaszczakowi doskonale, to zawarcie w drobnych elementach świata Nibylandii. Przestrzeń Sceny pod Ratuszem nie została przeładowana kolorowymi dekoracjami, motywem przewodnim scenografii Klaudii Laszczyk jest papierowa łódka, a jednak to wystarczy. Wyobraźnia ma pełne pole do działania. Obserwując reakcję premierowej widowni, można przyznać, że zaproponowane rozwiązanie sprostało wymaganiom młodych ludzi, którzy wydawali się zauroczeni.

Tytułowy cień dorosłości można tłumaczyć na wiele sposobów. Po pierwsze to ten, który w powieści Barriego płatał figle Piotrusiowi i uciekał przed swoim właścicielem. Jednak w krakowskim spektaklu można go obserwować jako zmieniającą się fizjonomię ciała chłopca. Taka metamorfoza dla każdego nastolatka stanowi rodzaj przełomu, czegoś zupełnie nowego. Dodatkowo pojawiające się dylematy nad sensownością tych wszystkich zabaw i konwencji sprawiają, że dorosłość może przerażać. Kiedy jednak pojawiają się refleksje, a dotychczasowe postrzeganie świata zaczyna być podważane, warto znaleźć towarzysza, który pomoże przebrnąć tę zupełnie nową ścieżkę, jak było w przypadku Piotrusia i Wendy.

Mimo że tematyka spektaklu “Piotruś Pan. W cieniu dorosłości” skłania do refleksji, nie jest on tylko pouczającym memorandum. Twórcom udało się wszystkie wątki wpleść pomiędzy bajeczny świat Nibylandii, który nie jeden raz wzbudza salwy śmiechu, a inscenizowane bitwy z piratami należą do iście filmowych. Z pewnością niejednemu młodemu człowiekowi, którego zaczyna dosięgać ten cień zmian, przedstawienie Jaszczaka pomoże zrozumieć, że nie jest w tym sam, a wyobraźnia pozwoli przetrwać nieraz starcie z przerażającym krokodylem losu.

Źródło:

AICT Polska
Link do źródła