Na dzień przed kolejnym lockdownem Teatr Śląski zaprasza na premierę „Testosteronu" w reżyserii Roberta Talarczyka. Komedia ta z pewnością poprawi humory tym, którzy zdążyli zarezerwować sobie miejsca na widowni.
Autorem sztuki jest Andrzej Saramonowicz. - Pomyślałem, że warto byłoby opowiedzieć, jak trudno być człowiekiem, kiedyjest się mężczyzną - wyznał w jednym z wywiadów. Prapremiera, która odbyła się w 2002 roku w warszawskiej Montowni, została odebrana jako męska odpowiedź na „Dzienniki Bridget Jones" czy na głośne wówczas, prezentowane na scenach „Monologi waginy" Eve Ensler. Na podstawie tekstu Saramonowicza nakręcono nawet bijący rekordy popularności film, który obejrzało ponad półtora miliona widzów.
„Testosteron" portretuje grupę mężczyzn w dniu ślubu jednego z nich. Są istotne rozmowy przy alkoholu (głównie o kobietach), jakieś rękoczyny i mało kulturalne odżywki, muzyka i tańce. Miejscem akcji jest knajpa, tu urządzona w iście kowbojskim stylu. Dlaczego? - Chcemy opowiedzieć tym tekstem o pewnym męskim archetypie, który odchodzi w przeszłość. Anturaż ma zaakcentować, że jesteśmy w groteskowym świecie i odnosimy się do tego wszystkiego, co zostało zawarte w tej komedii, z pewnym dystansem. Aczkolwiek jest ona świetnie napisana, wciąż zabawna i mam nadzieję, że i panie będą się dobrze bawiły, oglądając ją. Oczywiście jest to szowinistyczny w wydźwięku tekst, ale przecież autor się w nim z takich „męskich" facetów naśmiewa - mówi Robert Talarczyk.