"Czerwony Kapturek" Julii Holewińskiej w reż. Wojciecha Farugi w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Na bazie fabuły bajki o Czerwonym Kapturku Julia Holewińska stworzyła własną, oryginalną opowieść. Rytmicznym wierszem pisaną. Poprzeplataną piosenkami. Tekst zdawać by się mogło absurdalny, oparty na skojarzeniach dziecka plotącego co mu fantazja podpowie. Wypowiadany jednak przez aktorów nabiera głębokiego sensu. Głównie dzięki łamaniu rytmu i nadawaniu w ten sposób poszczególnym kwestiom nowych treści.
Przede wszystkim zwraca naszą uwagę na piękno natury. Tego, co oferuje ludziom ziemia, woda, powietrze. Dzieci poznają nazwy, ptaków i dźwięki, jakie one wydają. Razem z aktorami witają się z drzewami, poznają kształty ryb i robaków, którymi te się żywią.
Na tle owych cudów natury ukazywane są stosunki międzyludzkie. Częściowo oczywiście poprzez uczłowieczenie Wilka, ale nie tylko. Rzecz jest uwspółcześniona. Sadowi bohaterów w naszej rzeczywistości, gdzie zapracowane matki wykonują w ciągu dnia dziesiątki obowiązków, a nowoczesne babcie zachowaniem często niewiele różnią się od wnuczek.
Niezwykle ważnym elementem tego spektaklu jest wykonywana na żywo muzyka Radosława Dudy. Skomponowana w dwóch konwencjach. Pierwsza, to dźwięki kojarzące się z klawesynem, swoją barwą podkreślające klimat siedemnastowiecznych baśni. Powtarzalność fraz muzycznych podkreśla cykle przyrody, w której panuje harmonia pomiędzy wodą, ziemią i powietrzem. Rytm muzyki jest tu niezwykle łagodny, kojarzący się z szumem strumyka.
Natomiast druga konwencja, towarzysząca piosenkom, jest znacznie żywsza, zawiera elementy charakterystyczne dla rockendrola, dla przebojów w stylu pop. W tych piosenkach utrzymany jest bardzo dobrze rytm. One tryskają energią. Podrywają do ruchu, tańca, których zwłaszcza w znakomitym wykonaniu Katarzyny Pawłowskiej spektaklu nie brakuje.
Bardzo ciekawie brzmi piosenka śpiewana przez Wilka, nie przydaje ona postaci drapieżności, a wręcz kołysze łagodnością dźwięków, a wszystko po to, by uśpić czujność Babci i Kapturka. Wcielający się w tę rolę Paweł L. Gilewski zachwyca publiczność. Gilewski i Pawłowska grają tu po kilka postaci. We wszystkich są świetni.
Dzieci urzeka szczególnie Emilia Piech jako tytułowy Czerwony Kapturek. Oszałamia zwłaszcza niesamowitą mimiką dziecka, ale też wdziękiem nastolatki.
Wojciech Faruga jako reżyser i scenograf stworzył bardzo interesujące, spójne przedstawienie. Ciekawe operowanie światłem powodujące zmiany koloru kostiumów, podkreśla klimat poszczególnych scen. Obrotowe podesty przydają dynamiki, a ogrywanie przez postaci maleńkiego domku nadaje inscenizacji umowności a przekazowi uniwersalnego charakteru.