W mijającym roku pojawiły się wreszcie dzieła, o których inteligentowi nie wypada nie mieć swojego zdania - pisze Zdzisław Pietrasik w Polityce. Nowy kanon inteligenta: Domosławski, Głowacki, Janda, Mrożek, Rymkiewicz, Słobodzianek, Tuszyńska, Warlikowski...
Od dawna nie mieliśmy podobnej sytuacji. Już nie tylko na środowiskowych spędach i nie w klubach hobbistów, lecz podczas najzwyczajniejszych spotkań towarzyskich może się zdarzyć, iż ni stąd, ni zowąd zostaniemy zaatakowani pytaniem, co sądzimy o nowej książce Janusza Głowackiego albo czy zgadzamy się z tym, co Agata Tuszyńska napisała o Wierze Gran. Nie tylko w kręgach historyków możemy sobie porozmawiać o "Samuelu Zborowskim" Jarosława Marka Rymkiewicza i o nowym typie eseju historycznego, który stworzył poeta z Milanówka. Wprost nie do wiary, ale zdarzyć się także może, iż trafimy w sam środek rozmowy o ostatniej premierze w teatrze Krzysztofa Warlikowskiego. To tylko pierwsze z brzegu przykłady pokazujące, że kultura zwolna wraca jako przedmiot inteligenckich niezobowiązujących pogawędek, jeszcze do niedawna zdominowanych bez reszty przez politykę. Do polityki zniechęcają od dawna skutecznie sami politycy, ale także liczne programy telew