Jeśli marszałek Bronisław Komorowski chce rzeczywiście zdobyć głosy ludzi kultury w wyborach prezydenckich, musi się bardziej starać. Czasu zostało niewiele - pisze Roman Pawłowski w Kronice Kulturalnej Gazety Wyborczej.
Polska Agencja Prasowa poinformowała w ubiegłym tygodniu o spotkaniu marszałka Sejmu i kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego z "artystami reprezentującymi polskie teatry". (...) Relacja ze spotkania rozczarowała mnie i to podwójnie. Otóż polskie teatry reprezentowało raptem pięciu aktorów i jeden reżyser - trochę mało, aby używać słowa "reprezentacja". To, że Komorowski nie spotkał się z jedną z wielkich społecznych inicjatyw powstałych po zeszłorocznym Kongresie Kultury, takich jak Obywatelskie Forum Teatru Współczesnego czy Obywatele Kultury, które rzeczywiście reprezentują środowiska artystyczne i mają autentyczny mandat do rozmów z politykami, wystawia kiepskie świadectwo jego doradcom. Drugim rozczarowaniem były wypowiedzi Komorowskiego, z których wynika, że nie ma on przemyślanej propozycji dla środowisk kultury i unika jednoznacznych deklaracji. Z jednej strony marszałek uznał za słuszny postulat zwiększenia nakładów pa