EN

21.11.2023, 12:49 Wersja do druku

Kameralny Strach czyli sielski piknik w sadzie

„Strach się bać" Maliny Prześlugi w reż. Punch Mamy (Laury Słabińskiej-Grzędy). Pisze Anita Nowak.

fot. mat. teatru

Strach na wróble nie tylko ratuje, lub jak w przypadku naszego „Kameralnego Stracha”, ma ratować, drzewka owocowe i innego typu plony przed inwazją ptaków, ale poprzez malowniczość swej postaci, bywa też inspiracją dla artystów. Zwłaszcza tych najmłodszych. Stąd, idąc na spektakl we foyer mijamy przepiękną wystawę strachów wykonanych przez młodych widzów. Choćby tylko dlatego nie można nie  odwiedzić w najbliższym czasie emanującego bajką obiektu przy ul. Grodzkiej w Bydgoszczy.

Ale jest też powód inny, ważniejszy! Sam spektakl oparty na tekście znanej młodym widzom z wielu współczesnych, utworów dramatycznych Maliny Prześlugi; poruszających zawsze aktualne, ważne a często i trudne tematy, jak choćby umieranie dziecka w „Pręciku” czy problemie akceptacji inności w sztuce „Dziób w dziób”.

Bydgoska inscenizacja obfitującego w komediowe akcenty dramatu „Strach się bać”, to rzecz o konieczności pogodzenia się z własną osobowością, charakterem, nie przebieraniu się na siłę w cudze szaty, bo one nie zrobią z nas kogoś, kim byśmy chcieli być, czy też kim inni chcieliby nas widzieć. I tak właśnie jest z naszym Strachem, w którego postać wciela się tu aktorsko świetny Leszek Andrzej Czerwiński. Budzenie przerażenia w innych nie leży w naturze jego bohatera. Wędrując z arcyciekawie prezentowaną przez Julię Rzepecką Kawką w świat, szuka wzorców dla odgórnie wyznaczonej mu roli. Niestety nikt, ani lęk budzący jako Lekarz Nikodem Bogdański, ani agresywny Paweł Klowan, jako Trzmiel, który cały czas chce się bić, ani nawet Potwór  z Bagien w niesamowitym wykonaniu Łukasza Przykłockiego, nie są w stanie przekazać mu pożądanych dla strachów cech. Chcąc nie chcąc musi pozostać łagodny i wraz z całą plejadą postaci, w tym stadem  ptaków, na końcu urządzić sobie sielski piknik w sadzie.

Pomimo że wszystkie sceniczne straszydła są tu bardzo osobliwie, czasem niczym postaci z horroru przez  Dariusza Panasa przedstawione, nie budzą w odbiorcach tak wielkiej grozy, jak bez żadnych strasznych rekwizytów czy kostiumów, aktorsko bardzo wiarygodnie pokazani kłócący się w pobliżu dziecka rodzice, Magdalena Bochan-Jachimek i Filip Łach.

Jest w spektaklu wiele efektownie ogrywanych rekwizytów, jak wyolbrzymiona do wielkich rozmiarów strzykawka o imieniu Gertruda, megafon. Echa granego przez Michała Rybaka czy animowanych symboli sennych potworów czy rozkładająca się na części monstrualnych rozmiarów włochata łapa, unoszona przez grupę kilku aktorów.

Wizje scenicznych obrazów są tu oryginalne i efektowne. W wielu z nich, gwoli wywołania w widzach dreszczyku emocji, dominuje czerń i biel. Dotyczy to abstrakcyjnych projekcji multimedialnych Przemysława Żmiejko czy kostiumów aktorów tańczących w rytm żywej muzyki Filipa Sternala w ciekawych układach choreograficznych Arkadiusza Buszko.

„Kameralny Strach” został przez znaną z wielu ciekawych realizacji w jej aktualnie rodzimym Baju - Punch Mamę, czyli Laurę Słabińską- Grzędę także tu bardzo sprawnie skomponowany. Urozmaicony muzyczno- tanecznymi przerywnikami, spektakl biegnie wartko, a czas spędzony na widowni mija szybko. Nawet dorosłym; do których adresowanych jest tu wiele aluzji. Tego „Stracha” nie trzeba się bać. A tak ze względów artystycznych, jak i dydaktycznych, warto się z nim jak najszybciej spotkać.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak