EN

18.11.2021, 11:05 Wersja do druku

Joanno, czy Ty jeszcze żyjesz?

 „Strefa szeptów” Joanny Grabowieckiej, performance w ramach  projektu „Szczeliny” w  Instytucie im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu.  Pisze Zofia Brzozowiec.

Premiera performance’u Joanny Grabowieckiej pt. „Strefa szeptów” miała miejsce w ramach projektu „Szczeliny”, organizowanego przez Instytut im. Jerzego Grotowskiego we Wrocławiu.

To sensualna opowieść- podróż po świecie natury, zmysłów i emocji. Grabowiecka postanawia odejść w nim od swojej tradycyjnej roli reżyserki, wcielając się jednocześnie w główną bohaterkę. Wychodzi jej to bardzo dobrze- jest autentyczna i wiarygodna. Zdecydowanie pomaga jej w tym tematyka występu, opierająca się na osobistych przeżyciach- śmierci ojca, narodzinach dzieci, karierze zawodowej. Performerka zaprasza widza do swojego świata, pokazuje pozycję kobiety-artystki na dzisiejszej scenie, chce podzielić się swoimi skomplikowanymi stanami emocjonalnymi. Będąc w roli niezwykle emocjonalnej, w pewnym sensie metafizycznej, stale skupia na sobie uwagę, co sprawia że nie schodzi z pozycji głównej bohaterki performance’u.

Artystka zaprasza do pomocy 3 inne aktorki, które w spektaklu nazywane są Kobietami Mocy. W rolę Śmierci- towarzyszki żałoby i przemijania wciela się Anja Franczak. Jej postać znacząco wyróżnia się na tle pozostałych. Jest bardzo dynamiczna, wyrazista i ciekawa. Porusza się w sposób zdecydowany, jednocześnie mocno przerysowany. Dodaje jej to jednak charakteru- postać grana przez Franczak zdecydowanie najbardziej zwróciła moją uwagę. W opozycji do niej stoi Katarzyna Auli Barszczewska, ubrana w białą szatę, odgrywająca Życie- towarzyszkę narodzin. Jej postać jest niezwykle istotna- wygłasza ważne słowa, wprowadzając główną bohaterkę do świata sprzed jej narodzin. Pełni rolę opiekunki tego, co na Ziemi, ma być iskrą nadziei podczas kryzysu egzystencjalnego Grabowieckiej. Na tle swojej „oponentki” wypada jednak zdecydowanie mniej wyraźnie, momentami nawet rozmywając się w tle akcji na scenie.  

Trzecią Kobietą Mocy jest tzw. Sound Healer, Odrodzenie, którego odtwórczynią jest Iwona Sikora. Przez zdecydowaną część występu jest ona umiejscowiona poza głównym miejscem akcji. Nie sprawia to jednak, że jest niezauważalna. Aktorka jest odpowiedzialna za dźwięk na żywo. Siedząc, podświetlona niewielką ilością światła, wykonuje melodie oraz pojedyncze dźwięki. Używa wszelkiego rodzaju instrumentów, począwszy od dzwonków, przed kołatki, grzechotki, kończąc na gongu. Jej rola jest dla mnie zdecydowanym faworytem jeśli chodzi o całokształt występu. Muzyka tworzy tę sztukę. Nadaje sensualności, przenosi ją na kompletnie inną płaszczyznę. Jest nieodłącznym, nierozerwalnym ogniwem, sprawiającym, że ceremonia, którą odgrywa Grabowiecka ma wydźwięk. Sikora doskonale kreśli tę warstwę performance’u- współgra z akcją, przenika się z emocjami głównej bohaterki, momentami sprawiając wrażenie zjednoczonej z jej psychiką.

Autorka urozmaica swoją sztukę poprzez instalację wideo wyświetlaną w tle. Jest to zabieg, który zawsze uznaję za plus, ponieważ uatrakcyjnia akcję, pozwala spojrzeć na poruszany wątek w inny sposób i czasem ułatwia interpretację. W przypadku „Strefy szeptów” pogłębia kwestię zjednoczenia z naturą i życia w zgodzie z nią. Autorka uwypukla to przede wszystkim podczas symbolicznej ceremonii, która jest finałowym punktem performance’u. Oświadcza wtedy, że nareszcie żyje, i zmieniając swoją szatę przechodzi do boskiego świata. W ceremonii biorą udział wszystkie aktorki. To one są podporą dla głównej bohaterki i pomagają jej w przemianie. Zabierają ze sobą widownie, czyniąc ją na chwilę współwystępującymi. Interakcja nie jest jednak nachalna. Budzi raczej same pozytywne odczucia i zostawia uśmiech na twarzy.

Scenografia performance’u nie jest skomplikowana- opiera się na niewielkiej liczbie drobnych rekwizytów, ściśle związanych z naturą. Są one dobrze przemyślane, świetnie wkomponowują się w klimat sztuki. Podobne odczucia mam do kostiumów- lekkie, zwiewne suknie, budzą skojarzenia leśnych rusałek, czy bogiń mitologicznych. Są zasługą Olgi Turczak. Tło przedstawienia jest dobrze dopełnione, ale jednocześnie nie odwraca uwagi od najważniejszego elementu- głównej bohaterki.

„Strefa Szeptów” to bardzo ciekawe połączenie performance’u z teatrem. Dobrze zagrane postacie, fantastyczna muzyka na żywo, klimatyczna charakteryzacja i scenografia czynią performance udaną premierą. Tematyka poruszana przez Grabowiecką i sposób jej przedstawienia współgrają z hasłem przewodnim „Szczelin”, co sprawia, że występ jest ciekawą pozycją, wartą obejrzenia (chociażby dla samej warstwy dźwiękowej!). Umiejscowienie „Strefy Szeptów” w programie projektu to zdecydowanie dobry wybór poczyniony przez Instytut Grotowskiego.

Źródło:

Materiał nadesłany