EN

27.01.2023, 13:42 Wersja do druku

Język, który wyzwala

„[…] specyficzny język daje mi możliwość opowiadania w teatrze o dyskryminacji, różnych formach przemocy i opresji, o niepewności i poszukiwaniu sensu, a jednocześnie ukazywania tego z perspektywy młodych ludzi, którzy są w nadwrażliwej fazie życia. To, co wyzwala mnie jako dramatopisarkę, to właśnie język, którym mogę się posługiwać” – z Diną Vukelić, chorwacką dramatopisarką, rozmawia Gabriela Abrasowicz.

fot. Andrea Divic/mat. CSD

Gabriela Abrasowicz: Jesteś rozpoznawalną i cenioną młodą chorwacką dramatopisarką, a twoją twórczość uznano w kraju za ważną dla rozwoju i edukacji publiczności oraz inicjowania dyskusji na istotne tematy społeczne. Istotne przede wszystkim dla pokolenia, do którego sama należysz. Co zainspirowało cię do pisania dramatów dla młodych dorosłych?

Dina Vukelić: Dramaty dla młodych dorosłych są dla mnie intrygujące właśnie dlatego, że odzwierciedlają palące problemy naszego społeczeństwa, a dzieje się to poprzez bezpośredni język, ładunek emocjonalny i zaangażowanie. Problemy te są charakterystyczne dla młodego pokolenia, ale obnażają też pewne struktury społeczne dorosłych, dojrzałych ludzi. Pisząc teksty przeznaczone dla moich rówieśników, nie wytyczam międzypokoleniowej granicy, nie oddzielam tego od świata osób w średnim i starszym wieku. Uważam, że to pułapka, w którą często wpadają twórcy. Mam świadomość powagi i delikatności problemów, które trapią młode pokolenie, ale wiem również, że rozpoznają je wszyscy, niezależnie od wieku. W pewnym sensie każdy z nas nosi w sobie kruchą, wrażliwą wersję siebie z wczesnej fazy dorastania i stawiania pierwszych kroków w dorosłość. Nic dziwnego, że seriale takie jak „Euforia” cieszą się aż taką popularnością, mimo że ich główną grupą docelową są nastoletni widzowie i widzki. Szkolne uniwersum jest doskonałą reprezentacją całego systemu społecznego, złożonych relacji międzyludzkich, sposobów kształtowania tożsamości i budowania poczucia przynależności lub wyobcowania – jak w przypadku Chorwacji, w posttranzycyjnym i konserwatywnym społeczeństwie. Ten specyficzny język daje mi możliwość opowiadania w teatrze o dyskryminacji, różnych formach przemocy i opresji, o niepewności i poszukiwaniu sensu, a jednocześnie ukazywania tego z perspektywy młodych ludzi, którzy są w nadwrażliwej fazie życia. To, co wyzwala mnie jako dramatopisarkę, to właśnie język, którym mogę się posługiwać.

Jak operowanie takim językiem wpisuje się w krajobraz dramatopisarski dominujący w Chorwacji?

Zajmowanie się tematyką problemów dotyczących młodych dorosłych wymaga bezpośredniości, co czasem kłóci się z chorwacką mentalnością i sposobem postrzegania pisarstwa dramatycznego jako subtelnego i powściągliwego. Starałam się zmienić stylistykę moich wypowiedzi artystycznych, żeby reagować natychmiast i w bezpretensjonalny sposób wyartykułować zaobserwowane problemy. Młoda publiczność jest bardzo spontaniczna w wyrażaniu swoich potrzeb i domaga się niezafałszowanego przekazu, bez cenzury, bez ukrywania trudnych stanów emocjonalnych, bez łagodzenia rzeczywistości. Od strony artystycznej interesujące wydaje mi się przełożenie buntowniczego życia młodych ludzi na język dramatyczny, który jest intrygujący jeszcze na innym poziomie – stylistycznym, składniowym, semantycznym. Język młodych ludzi to mianowicie język, do którego przenikają sposoby komunikacji z portali społecznościowych, bogaty w nawiązania do popkultury, neologizmy, a jego składnia jest czasem rozdarta i rozbita jak stan ducha jego użytkowników.

Jakie zjawiska chcesz zazwyczaj podkreślić w swojej twórczości lub, inaczej rzecz ujmując, jakie problemy najbardziej dokuczają tobie i twoim rówieśnikom?

W dramatach często poruszam kwestię odroczonego dorastania, co jest konsekwencją chorwackiej sytuacji społeczno-ekonomicznej. Młodzi ludzie nie mogą znaleźć stałego źródła utrzymania i własnego lokum, dlatego wielu z nich nadal mieszka z rodzicami. Nasze środowisko, naznaczone korupcją, konserwatyzmem i rozkładem kulturowym, jest wyzwalaczem depresji i niepokoju. Moi rówieśnicy i rówieśniczki nieustannie znajdują się na granicy między pragnieniem samounicestwienia a buntem wobec systemu, który nie przynosi im rozwiązania umożliwiającego osiągnięcie egzystencjalnej stabilizacji i wyrażenie własnej (zróżnicowanej) tożsamości czy zamanifestowanie oporu.

W twoich dramatach poruszane są tematy takie jak samobójstwo, zaburzenia zdrowia psychicznego, przemoc, konsekwencje wojny i tranzycja, trudna sytuacja socjoekonomiczna… To dość negatywne, pesymistyczne sceny. Jaki jest cel ich prezentowania, dlaczego zdecydowałaś się na taką strategię?

Zamysłem jest chęć zmierzenia się z mroczną, nieprzyjemną stroną nas samych i naszego społeczeństwa, a to często może być niekomfortowe nie tylko dla widzów czy widzek, lecz także dla uczestników procesu artystycznego. Generalnie rzecz ujmując, lubimy uciekać przed napływem wrażliwości i szczerości, więc niektórzy aktorzy sugerowali na przykład, żebym w końcu napisała coś nieskomplikowanego i lekkiego, dzięki czemu poczują radość z gry na scenie. Myślę, że to błędna droga, bo nawet do trudnych i drażliwych tematów można podejść z lekkością, ironią, cynizmem czy elementami satyry. W rzeczywistości dopiero połączenie gatunków lub wyjście poza ramy gatunkowe daje pełne i prawdziwe ujęcie świata, który nie jest wyłącznie mroczny, tak jak też nie jest wyłącznie wesoły czy zabawny. Nie interesuje mnie eskapizm, a właśnie krytyka eskapizmu i społeczeństwa spektaklu, krótkotrwałej i szalenie wciągającej rozrywki oraz reprodukcji przyjemnych treści, które nigdy nie sprzeciwiają się panującym strukturom społecznym i kulturowym. Również dyrektor pewnego teatru miejskiego powiedział mi, że problemy pokoleniowe i portale społecznościowe nie mają znaczenia w teatrze, więc powinnam skupić się raczej na grupie docelowej składającej się z, cytuję, „gospodyń domowych, które zmagają się z rozterkami miłosnymi i ratami kredytu”, co uważam za wyjątkowo uwłaczające i poniżające. To prawda, że ​​istnieją uprzedzenia do niewygodnych tematów, ale to właśnie mobilizuje mnie do ich krytycznego i bezkompromisowego opracowania.

A co ze zderzeniem świata rzeczywistego i wirtualnego?

Jednym z aspektów życia, którego nie pomijam w swoich dramatach, jest ten wirtualny. Uważam, że w czasach, kiedy jesteśmy praktycznie stale przyklejeni do ekranów i pozwalamy, żeby technologia przytłaczała nas na każdym kroku, nie należy bagatelizować wpływu wirtualnego świata na naszą tożsamość. Wciąż słyszę hasło: „nie ma cię w Internecie, to nie istniejesz”, dlatego ważne jest dla mnie uchwycenie w tekście równoległego życia, które prowadzimy w sieci, wtargnięcia jego elementów do naszych codziennych wzorców i nawyków. W takim chaosie naprawdę trudno jest zachować stabilność, co stanowi spore wyzwanie szczególnie dla młodych ludzi, którzy jeszcze nie znaleźli swojej drogi. Staram się oddać głos pokoleniu, które jest zaniedbywane, które nie może dorosnąć i które ze względu na sytuację społeczną odnajduje sens życia dopiero poza granicami Chorwacji, na Zachodzie. Moją pracę motywuje zatem opór wobec tradycyjnych prądów, które ignorują młodych ludzi lub ich marginalizują. Młodzi pisarze i pisarki również muszą być słyszalni, między innymi ze względu na rozwój młodej publiczności i konieczność wykorzystania szansy na dokonanie pozytywnej zmiany w społeczeństwie.

Jaka rzeczywistość jest dla ciebie punktem wyjścia w procesie twórczym? Wewnętrzna, zewnętrzna czy może raczej rzeczywistość wirtualna?

W swojej pracy staram się być uczciwa wobec samej siebie i to stanowi, jak sądzę, punkt wyjścia wszelkiej ekspresji artystycznej i kreacji. Kiedy udaremniają mi to na przykład czynniki zewnętrzne, czuję, że osiągnięty rezultat nie przekłada się na wartościową i sensowną pracę, która odzwierciedla jakiś aspekt mojego życia. Punkt wyjścia jest więc zawsze osobisty: może to być poczucie niesprawiedliwości, nierówności, ucisku. Ale tak naprawdę inspiracje są wszędzie, poczynając od mojego najbliższego otoczenia i losów obserwowanych przeze mnie jednostek, które próbują odnaleźć swoją drogę i buntują się przeciwko systemowi, poprzez represyjno-kontrolujące siły społeczne umożliwiające różne formy przemocy, po sieci społecznościowe, które sprawiają, że nasza tożsamość jest bardziej płynna i niestabilna niż kiedykolwiek wcześniej.

Czy teksty kultury także są dla ciebie źródłem inspiracji?

Inspirują mnie klasyczne utwory dramatyczne i literackie, a także seriale i filmy, a nawet gry wideo, komiksy i anime, do których lubię odwoływać się w moich tekstach poprzez cytaty lub na poziomie strukturalnym. Sztuka „Dnevna doza mazohizma” [„Dzienna dawka masochizmu”]została zainspirowana sytuacją z jednej z najbardziej intrygujących według mnie powieści, czyli książki „Poszerzenie pola walki” Michela Houellebecqa, w której pisarz bezkompromisowo analizuje świat outsiderów, kreśląc paralele między rynkiem miłości i kapitalizmem. Mój dramat „Krotka se buni” [„Łagodna się buntuje”] i słuchowisko na jego podstawie powstały na motywach opowiadania „Łagodna” jednego z moich ulubionych autorów – Fiodora Dostojewskiego. Starałam się poprzez radiofoniczną ekspresję odwrócić perspektywę i oddać głos siedemnastolatce, która popełniła samobójstwo, osadzając ją we współczesnym środowisku kapitalizmu i konsumpcji. „Moderni oblici patnje” [„Nowoczesne formy cierpienia”], dramat opracowywany obecnie w Gradsko dramsko kazalište Gavella [Miejskim Teatrze Dramatycznym im. Branka Gavelli] w Zagrzebiu w reżyserii Daria Harjačeka, bazuje na opowieści o niezdrowych relacjach rodziców i dzieci, przepaści międzypokoleniowej i makiawelicznym podejściu do świata, w którym koneksje i znajomości są ważniejsze niż tradycyjne wartości humanistyczne. Zwracam uwagę na fakt, że wszystko to wpływa na młodych ludzi, którzy stają się zrezygnowanymi i biernymi obserwatorami własnego życia. Impulsem do pracy nad tą sztuką były z kolei manifesty inceli, sfrustrowanych młodych mężczyzn żyjących w mimowolnym celibacie, którzy nie mogą spełnić się w miłości, ale też na poziomie zawodowym czy interpersonalnym.

Nie uciekasz od prowokacyjnych tematów. Ostrze twojej krytyki dosięga również opresyjny katolicyzm. Sztuka „Muke sv. Sanje” [„Cierpienia św. Sanji”] nie została do tej pory wystawiona. Czy opór środowiska słabnie?

„Muke sv. Sanje” to mój dramat dyplomowy, który nie doczekał się jeszcze inscenizacji. Na obronie spotkał się z niezwykle pozytywną oceną profesorów i promotorów, a następnie dałam go do przeczytania kolegom, którzy zachęcili mnie do wystawienia sztuki. Szczególnie ucieszyła mnie reakcja pisarza i mojego ulubionego satyryka, z którym miałam okazję pracować nad sztuką „Bilježnica Robija K.” [„Notatnik Robiego K.”], Viktora Ivančicia. Dostrzegł w mojej sztuce satyryczny potencjał i zdopingował mnie nie tylko do tego, żeby znaleźć sposób na opracowanie sceniczne tego utworu, lecz także do dalszego pisania na ten temat. Wciąż nie znalazłam teatralnego kontekstu dla tego dramatu, ale mam nadzieję, że go odnajdę, bo problem, który tam poruszyłam, jest wciąż aktualny. Dramat opowiada o dziewczynie, która znajduje ukojenie w radykalnym pojmowaniu katolicyzmu i fiksacji na Jezusie. Jednocześnie Sanja manifestuje swoje wyparte pragnienia i prawdziwe „ja” –wybrzmiewa to w podglądactwie i drobnych obsesjach sprzecznych z wyznawanymi wartościami religijnymi. To postać, wobec której czuję ogromną empatię i zrozumienie, ponieważ jest młodą kobietą, która próbuje wyzwolić się z opresji, ale nie ma dość siły, żeby przyznać się do własnych słabości i złudzeń, dlatego kurczowo trzyma się tradycyjnego i autorytarnego rozumienia świata oraz przemocowych schematów. Dramat o Sanji to ciąg monologów balansujący na granicy groteski, komizmu i tragizmu. Dodam, że ważnym punktem odniesienia podczas kreacji tej postaci była dla mnie sztuka „Przebudzenie wiosny” Franka Wedekinda. Mam nadzieję, że pewnego dnia Sanja ożyje na scenie. Jak dotąd publiczność miała okazję poznać tę bohaterkę tylko w pewnym stopniu dzięki pandemicznemu spektaklowi „MONOVID-19”[1] w reżyserii Anicy Tomić w Zagrebačko kazalište mladih [Zagrzebskim Teatrze Młodych].

W niektórych twoich tekstach pojawiają się też młodsi bohaterowie – zagubieni w okresie dojrzewania. Świetnym przykładem jest dramat „Ako kažeš, gotov si!” [„Jeśli powiesz, to już po tobie!”] grany z powodzeniem w zagrzebskim Teatrze Miejskim Gradsko kazalište „Žar ptica” [Teatrze Miejskim „Żar – Ptak”]. Czy tego typu teksty piszesz w jakiś inny, szczególny sposób?

Tekst „Ako kažeš, gotov si!” powstał z inicjatywy dyrektora teatru „Žar ptica” Draga Utješanovicia oraz reżysera Krešimira Dolenčicia, którzy zaprosili mnie do współpracy, czyli do napisania sztuki o problemie przemocy rówieśniczej w szkole. Cały proces był dla mnie wymagający, ekscytujący i dynamiczny, ponieważ nawiązaliśmy owocną współpracę z młodzieżą i psychologami z Poliklinika za zaštitu djece i mladih Grada Zagreba [Polikliniki Ochrony Dzieci i Młodzieży w Zagrzebiu], a także ze świetnymi, zaangażowanymi w proces młodymi aktorami i aktorkami. Zespół podsunął mi myśl, żebym napisała cztery powiązane ze sobą historie o znęcaniu się w środowisku szkolnym, osadzone w kontekście okrutnego reality show. W tkankę tekstu wplotłam też wiele własnych doświadczeń. Pracując nad tą sztuką, zdałam sobie sprawę, że problem zastraszania jest często lekceważony, ponieważ przemoc jest znormalizowana i zazwyczaj nierozpoznana. Niestety, język przemocy staje się akceptowalny i wrasta w naszą codzienność, przez co trudno go zidentyfikować. Postawiłam sobie za cel, że głos młodych ofiar musi zostać usłyszany. W spektaklu ukazujemy różne formy dyskryminacji, zniewagi, szantaż, groźby, przemoc fizyczną i cyberprzemoc. Ofiarami stały się tu z różnych, nieuzasadnionych, powodów: chora na łuszczycę dziewczyna, która chce być akceptowana pomimo swojej fizycznej „niedoskonałości”, bardzo wrażliwy chłopiec, który nie stroni od łez, co kontrastuje z otaczającymi go patriarchalnymi wzorcami, nastolatka, która sens życia widzi wyłącznie w lajkach, popularności i materializmie, a w końcu uczennica, która daje się wykorzystywać, żeby nie wylądować na liście najbrzydszych dziewczyn w szkole. Projekt spotkał się z wielkim odzewem młodej widowni. To daje ogromną satysfakcję, zwłaszcza że znalazł on swoje miejsce w mainstreamowym repertuarze, gdzie sztuk o tematyce młodzieżowej jest u nas zawsze zbyt mało. Premiera spektaklu odbyła się w 2019 roku i nadal jest on regularnie grany, zdobył kilka nagród i wyróżnień, ale największe uznanie stanowi reakcja młodych ludzi, którzy uświadamiają sobie, na czym polega i jak przejawia się bullying, doskonale analizują bohaterów i wykazują wobec nich empatię.

W wielu twoich tekstach od razu widać, że interesują cię nowatorskie rozwiązania formalne. Na przykład: nowe media są tematem obecnym w twojej twórczości, ale też sposobem przedstawienia danego problemu i środkiem artykulacji. Czy twoim zdaniem młodzi widzowie doceniają takie pomysły?

Nowe media to dla mnie zarówno interesujący materiał tematyczny, czyli budulec, jak i narzędzie, które wykorzystuję do konstruowania moich tekstów. Cechą charakterystyczną nowych mediów jest to, że nieustannie nas dekoncentrują, fragmentaryzują nasze tożsamości, umożliwiają tworzenie alternatywnych bytów, przy okazji utrzymując nas w ciągłym napięciu i niepokoju – w oczekiwaniu na nowe powiadomienie lub wiadomość. Sposób, w jaki doświadczamy świata za pośrednictwem ekranu, ciągłe scrollowanie, sprawdzanie wiadomości, powierzchowne czytanie treści, którymi jesteśmy bombardowani, mnogość dyskusji, grup i platform w sieci… To wszystko z pewnością zmienia dynamikę naszych prawdziwych relacji i nieuchronnie odrywa nas od rzeczywistości. Dlatego w świecie obniżonej koncentracji intryguje mnie zadanie odzwierciedlenia wewnętrznych stanów moich bohaterów, na których, podobnie jak na nas, mają wpływ sieci społecznościowe i technologia. Z jednej strony powstaje nadmiar informacji, z drugiej strony skutkuje on brakiem spójności treści, a co za tym idzie – rozproszeniem uwagi i deficytem w zakresie realnego poczucia wspólnoty. Ciekawią mnie kakofoniczne cyfrowe głosy, które różnymi sposobami staram się wpleść w moje teksty. Równie zajmujące jest dla mnie obserwowanie, jak świat wirtualny zmienia naszą rzeczywistość. Na przykład w „Moderni oblici patnje” [„Nowoczesnych formach cierpienia”] bohaterka-boomerka odkrywa Facebooka i w jej życiu dokonuje się wówczas przełom. W „Dnevna doza mazohizma” [„Dziennej dawce masochizmu”] podążamy linią narracyjną młodej influencerki, która do tego stopnia pragnie zwrócić na siebie uwagę na portalach społecznościowych, że donosi o czyimś samobójstwie. Natomiast w „Ako kažeš, gotov si!” pojawia się motyw cyberprzemocy. Staram się więc uwzględniać takie wątki na wielu płaszczyznach i wierzę, że młoda publiczność chce to zobaczyć na scenie jako coś rozpoznawalnego, żywego i bliskiego.

Wyjaśniłaś już specyfikę języka w dramatach dla młodych dorosłych. A jak udaje ci się oddać w swoich tekstach język nastolatków? Czy jakoś specjalnie to badasz?

Oprócz dramaturgii ukończyłam również lingwistykę i można bez przesady powiedzieć, że język jest moją specjalizacją, pasją i ramą, przez którą obserwuję świat. Język młodych ludzi jest dla mnie szczególnie fascynujący, ponieważ ciągle się zmienia, pełno w nim idiomów, neologizmów i innowacji, a jego składnia bywa rozbita i pokiereszowana. Badam ten język poprzez bezpośrednią pracę z młodzieżą. Na przykład, wraz z choreografką i reżyserką Aną Kreitmeyer na potrzeby spektaklu dla nastolatków „Duga”[2] [„Tęcza”], który traktuje o nierówności płci (z naciskiem na refleksję dotyczącą statusu dziewcząt), rozmawiałyśmy z docelową publicznością, badałyśmy ich rozumienie świata i tożsamości. Uwzględniłyśmy też doświadczenia towarzyszące nam podczas interpretacji tego literackiego klasyka. Nie ukrywam, że ważny jest dla mnie aspekt badawczy i język cyfrowy, czyli język portali społecznościowych – Twittera, Instagrama, Facebooka, Reddita i nie tylko. Ten sposób komunikacji jest specyficzny ze względu na swoją bezpośredniość, zwięzłość i żartobliwość. Memy, gify, emotikony, statusy, tweety i różne formy cyfrowej ekspresji dają duże pole manewru – można je transponować na poziom bogatego i różnorodnego języka dramatu. W badaniach językoznawczych analizowaliśmy język młodych ludzi, a więc przede wszystkim język mediów społecznościowych, umieszczając go w kontekście subkultur i ich nawyków. Jednak w badaniach terenowych i badaniach nad tekstem dramatycznym kluczową rolę odgrywa element doświadczalny, a mianowicie bezpośrednia komunikacja z młodzieżą, ich feedback na temat tekstu i spektaklu oraz wszelkie sugestie dotyczące autentyczności takiej formy wypowiedzi artystycznej. Zarówno jako autorka, jak i lingwistka nigdy nie przestanę interesować się rozwojem języka jako żywej materii, która silniej niż kiedykolwiek podlega wpływowi slangu, neologizmów i idiomów powstałych właśnie z powodu przechodzenia do wirtualnych światów równoległych.

Zakładam, że chorwaccy dramatopisarze i dramatopisarki, którzy tworzą dla młodych i sami reprezentują młode pokolenie, są bardzo obiecujący i aktywni, ale tylko niektórym z nich udaje się w końcu zadomowić na rodzimej scenie kulturalnej i stać się autorami i autorkami o ugruntowanej pozycji. Jak scharakteryzowałabyś tę sytuację? Czy w Chorwacji młoda osoba pisząca sztuki teatralne, zajmująca się istotnymi kwestiami społecznymi, ma szansę przebić się do świata teatru?

Podczas studiów wystawienie moich tekstów na deskach teatralnych wydawało mi się czymś odległym, a nawet niemożliwym. Jednak dzisiejsza sytuacja pokazuje zapotrzebowanie na sztuki młodych autorów i autorek. Miałam to szczęście, że kilka moich dramatów doczekało się realizacji w formie spektaklu lub słuchowiska. Kiedy mówię „szczęście”, to naprawdę mam na myśli uśmiech losu, bo inscenizacja tekstu zależy od szeregu czynników zewnętrznych. Wierzę w to, że każdy utwór dramatyczny ma swoją drogę i swoje przeznaczenie, że w końcu trafi do właściwych rąk, czyli do rąk tych osób, które zechcą się nim poważnie zająć. Mimo niepewności na scenie kulturalnej staram się zachować optymizm i dalej tworzyć, ponieważ właśnie to silne pragnienie prowadzi do nowych form współpracy i do urzeczywistnienia określonych zamierzeń.

Czy radio odgrywa w twoich dążeniach istotną rolę?

Tak, to medium jest dla mnie niezwykle istotne. Dramski program Hrvatskog radija[3] [Program Dramatyczny Chorwackiego Radia] jest z pewnością swoistą przystanią dla młodych twórców i twórczyń. Słuchowiska radiowe i moja dotychczasowa praca w radiu, która rozpoczęła się jeszcze w czasach studenckich, są dla mnie niezmiernie ważne, ponieważ umożliwiają mi postawienie kroku naprzód w ekspresji dramatycznej, to znaczy eksplorację obrazów dźwiękowych i środków radiofonicznych w procesie pisania.

Powiedziałaś kiedyś, że dramaturgia była dla ciebie idealnym kierunkiem studiów, ponieważ obejmuje pisanie – preferowany przez ciebie sposób twórczej ekspresji – a jednocześnie pozwala ci zajmować się innymi obszarami związanymi ze sztukami scenicznymi i mediami. Jaki jest zakres twoich obowiązków i zadań w niezależnym Teatrze „Empiria”, który założyłaś z innymi artystkami w 2021 roku?

Przyznaję, że przed Teatrem „Empiria” nie miałam zbytniego kontaktu ze sceną niezależną, ponieważ pracowałam głównie w instytucjach. W „Empirii” otworzył się więc przede mną świat zupełnie nowych możliwości. Dzięki dyrektorce artystycznej Ivie Srnec Hamer dowiedziałam się wiele o funkcjonowaniu, wyzwaniach i statusie sceny niezależnej, która daje duże poczucie wolności i szansę na wypróbowanie nowych opcji. Oprócz podstawowej dla mnie pracy dramatopisarskiej i dramaturgicznej rozwinęłam również umiejętności produkcyjne, organizacyjne i logistyczne, począwszy od napisania projektu do przetargu aż po wszystkie fazy wcielania go w życie. Praca ze sceną niezależną jest niebywale przydatnym doświadczeniem dla artystów, bo stymuluje nie tylko kreatywność, lecz także myślenie o projektach z finansowego i operacyjnego punktu widzenia, oraz daje pełny obraz przedsięwzięcia. Uczy tym samym zaradności i umacnia zdolność przystosowywania się do różnych warunków – na przykład do ograniczeń pandemicznych, kiedy zaczynaliśmy swoją działalność, a potem do trudności związanych z zarządzaniem finansami, obecnością w mediach, koprodukcjami i administracją. Myślę, że dramatopisarze naprawdę mogą wnieść istotny wkład w pracę organizacji, w tym teatru instytucjonalnego, i to na różnych poziomach, przede wszystkim tak wykorzystując swoją wiedzę i umiejętności, żeby teatr mógł funkcjonować w sposób przemyślany na poziomie konceptualnym. Wyznaczają oni określony kierunek działania i pomagają przetrwać teatrowi w dość niesprzyjających okolicznościach, w środowisku, w którym sztuka i kultura wciąż są marginalizowane. Wkroczenie w świat produkcji było więc dla mnie ważnym momentem, ponieważ umożliwiło mi maksymalne wykorzystanie potencjału dramaturgicznego. Niektórzy profesorowie na studiach powtarzali nam, że dramaturgii nie da się jednoznacznie zdefiniować, a kompetencje producenta i dramaturga przeplatają się. To ważny czynnik refleksji nad procesem i konkretnymi rozwiązaniami dla projektów oraz głównej linii tematycznej, która jest realizowana w teatrze.

W twoim życiu zawodowym (które zazębia się zapewne z życiem prywatnym) dostrzec można zatem pewien punkt zwrotny. Czy impulsem do zorganizowania tej nowej przestrzeni artystycznej – Teatru „Empiria” – była kondycja chorwackiego teatru zaangażowanego dla młodzieży?

W pewnym momencie pojawiła się konieczność uruchomienia organizacji artystycznej skoncentrowanej na treściach i formach, których brakuje nie tylko w sferze instytucjonalnej, lecz także na scenie niezależnej. Wraz z reżyserką teatralną i producentką Ivą Srnec Hamer założyłyśmy Teatr „Empiria” w 2021 roku, w czasie pandemii. Inicjatywa zrodziła się z chęci wolności tworzenia, prowadzenia badań, zaangażowania zarówno młodych współpracowników, jak i nowej publiczności teatralnej. Odczuwałyśmy palącą potrzebę stworzenia przestrzeni do innego spojrzenia na teatr i nowe media, na proceduralność pracy, eksperymenty, edukację poprzez performans i działania interaktywne. Dzięki wsparciu innych organizacji i artystów udało nam się wcielić w życie kilka interdyscyplinarnych projektów.

Na czym polegają te projekty?

Naszym pierwszym przedsięwzięciem była koprodukcja z festiwalem Eurokaz, spektakl na motywach „Umorne priče” [„Udręczone opowieści”] Antuna Gustava Matoša, zorientowany na kryzys tożsamości i losy młodych ludzi w kontekście obiecanej europejskiej utopii. Następnie uruchomiliśmy projekty edukacyjne: „Lektira koja ne živcira” [„Lektura to nie bzdura”] oraz „Lik je online” [„Bohater jest online”] z zamiarem aktualizacji i reinterpretacji klasyki literackiej w krótkich interaktywnych performansach, przeznaczonych do prezentacji w szkołach. Te dwie powiązane tematycznie akcje dały nam możliwość przybliżenia najmłodszym dzieł klasyków poprzez transponowanie ich do formy teatralnej lub nowych mediów (wideoblog), jednocześnie angażując uczniów w spektakl i dialog jako aktywnych uczestników. Taki model okazał się niezwykle skuteczny podczas gościnnych występów w małych miejscowościach, w których oferta kulturalna jest bardzo uboga. Później nawiązaliśmy pierwszą międzynarodową współpracę z macedońskim niezależnym teatrem „Presvrt” [„Przewrót”]. Wspólnie zrealizowany autorski spektakl „Smiling D”, poruszający problem depresji spowodowanej sytuacją społeczno-polityczną w dwóch krajach byłej Jugosławii – Chorwacji i Macedonii Północnej. Pokłosiem badań, improwizacji i dyskusji są cztery hybrydowe segmenty bazujące na storytellingu, w których bohaterowie zmagający się z depresją są przedstawieni w różnych trudnych i przytłaczających okolicznościach społecznych. Chorwacka publiczność miała dzięki temu okazję poznać parę znakomitych macedońskich aktorów: Nataliję Teodosievą i Darko Ristovskiego. Nasze projekty opierają się nie tylko na wymianie osobistych doświadczeń, które zamieniamy w fikcję, ale również na współpracy z ekspertami i innymi organizacjami, takimi jak Udruga invalida rada Grada Zagreba [Stowarzyszenie Niepełnosprawnych Pracowników Miasta Zagrzebia], a nasza praca jest zorientowana na integrację społeczną nieuprzywilejowanych grup i na oddanie głosu tym, których głosu nie słychać, zarówno na płaszczyźnie społecznej, jak i artystycznej. Duży projekt Kreatywnej Europy T.O.U.C.H. (Theatre Outreach: Unraveling Connections in Humans), prowadzony obecnie z naszymi partnerami: Centar za pozitivan razvoj dece i omladine „Cepora” [Centrum Pozytywnego Rozwoju Dzieci i Młodzieży „Cepora”] z Serbii i Associazione „Uniamoci Onlus” [Stowarzyszeniem „Uniamoci Onlus”] Włoch, w którym stosujemy metodę teatru forum i inkluzji różnych defaworyzowanych grup w proces performatywny, a następnie we wspólną produkcję teatralną, ma na celu wzmocnienie pozycji osób w niekorzystnej sytuacji, które poprzez udział w spektaklu mogą wyartykułować swoje problemy. „Empiria” koncentruje się na kontakcie z młodymi osobami bezrobotnymi w Chorwacji. Uważam, że należy poświęcić temu zagadnieniu więcej miejsca i zachęcić wspólnotę do zaangażowania się w konstruktywny dialog w celu znalezienia rozwiązania.

A jaki jest skład waszego zespołu?

Po zaledwie kilkunastu miesiącach istnienia Teatr „Empiria” powiększył swój podstawowy skład zespołu autorsko-produkcyjnego o nowe osoby: dramaturżkę Dorę Golub, technolożkę teatru lalek, scenografkę i kostiumografkę Tončicę Knez oraz komparatystkę i polonistkę Monikę Cegnar Jurjević, która uczestniczy w pracach produkcyjnych, logistycznych i marketingowych. Naszą działalność wspiera też wielu wolontariuszy reprezentujących różne profesje.

Zakładam, że, jak wiele podobnych organizacji, jesteście mobilni i jednak niezwiązani z jedną konkretną przestrzenią?

„Empiria” rezyduje w zagrzebskim Centar mladih „Ribnjak” [Centrum Młodych „Staw”] z projektem „Digitalno sama” [„Cyfrowo sama”], monodramem, który tematyzuje wpływ sieci społecznościowych i mediów na postrzeganie kobiecego ciała i tożsamości. Kierowniczka centrum Pavlica Bajsić Brazzoduro wykazała również duże zainteresowanie naszą ekologiczną inicjatywą performatywną „Šteta bacit” [„Szkoda wyrzucić”], która poprzez szereg działań podnosi świadomość na temat problemu odpadów scenicznych oraz ich racjonalnego i świadomego wykorzystania, zmiany przeznaczenia, a także wymiany i darowizn wśród artystów i organizacji. Niedawno odbył się pierwszy teatralny pchli targ pod hasłem „Od sieci do wymiany”, na którym każdy mógł przekazać zbędne dekoracje, rekwizyty i kostiumy lub przejąć inne, które zostaną wykorzystane w nowych spektaklach. Rozwiązuje to dwa problemy: kłopot z magazynowaniem nadmiaru materiałów, ale też z ograniczeniem środków finansowych, uniemożliwiającym zakup nowych elementów scenografii. Ponadto Centar za kulturu „Trešnjevka” [Centrum Kultury „Trešnjevka”] udostępniło nam salę na warsztaty aktorskie i prezentację spektaklu w ramach projektu T.O.U.C.H., a Centar za kulturu „Maksimir” [Centrum Kultury „Maksimir”] zaoferowało nam miejsce na próby i nagranie cyfrowego projektu „Lik je online”. Korzystamy również z pomieszczeń w centrum kultury niezależnej „Pogon Jedinstvo”, gdzie realizowaliśmy przedstawienia „Umorne priče” i „Smiling D”.

Jakie dalsze możliwości otworzyła przed waszym zespołem (i przed tobą osobiście) współpraca z Macedonią Północną?

Współpraca z Macedonią Północną nastąpiła dość nieoczekiwanie, ale powiedziałabym, że była nam pisana. Grupa młodych aktorów przy wsparciu producenta Petara Antevskiego w niezależnym teatrze „Presvrt” wybrała mój dramat „Dnevna doza mazohizma”. Do realizacji spektaklu zaproszono włoskiego i znanego w regionie postjugosławiańskim reżysera Lucę Cortinę. Wspólne działania z Macedonią Północną z pewnością będą kontynuowane w kilku formach. Jedną z nich jest festiwal Empirion, w ramach którego planujemy stworzyć platformę wymiany międzynarodowej, występów gościnnych, a także warsztatów i kursów mistrzowskich, które przybliżą chorwackiej publiczności macedoński teatr – bogaty, innowacyjny i funkcjonujący na godnym pozazdroszczenia poziomie. Ponad rok temu przemieszczałam się często między Chorwacją a Macedonią. Odwiedzając regularnie ten bliski memu sercu kraj, spotykałam wielu interesujących i wyjątkowych artystów, oglądałam ich produkcje, które zaimponowały mi bezpośredniością i zachwyciły ładunkiem emocjonalnym. Tam poznałam nadzwyczaj utalentowaną młodą reżyserkę Hanę Milenkovską. Okazało się, że mamy podobne spostrzeżenia dotyczące zmian społecznych, a wiele jej uwag wykorzystałam podczas pracy nad tekstem „Kralj samopomoći” [„Król samopomocy”], konkretnie jego oryginalnej i niezrealizowanej w Chorwacji wersji.

Jest kilka wersji tej sztuki? Wyjaśnij, proszę!

Wyjaśnię tylko, że spektakl „Darian, hrvatski kralj samopomoći” [„Darian, chorwacki król samopomocy”] został włączony do repertuaru zagrzebskiego Kazalište Kerempuh [Teatru Kerempuh]. Powstał on w drodze kompromisu na podstawie dramatu napisanego przez mnie na zamówienie, bardzo zmodyfikowanego, uładzonego i oddalonego od pierwotnej propozycji. Tylko niektórzy koledzy mieli okazję przeczytać „oryginał”, wśród nich dramatopisarka Dora Golub, dramatopisarz Ognjen Obradović oraz pisarze Damir Karakaš i Viktor Ivančić, którzy przesłali mi uskrzydlające uwagi na temat jego wartości, co było dla mnie niezmiernie budujące, gdy tekst był odrzucany w teatrach. Postanowiłam wyeksponować w nim figurę złotoustego oszusta-guru, który dla korzyści finansowych próbuje wciągnąć do swojego kultu grupę naiwnych nieszczęśników. Wykorzystałam tu motywy zapożyczone ze „Świętoszka” Moliera i „Trzech sióstr” Antona Czechowa. Hana Milenkovska po lekturze tekstu od razu chciała nad nim pracować. Odkryła w nim potencjał performatywny i możliwość stworzenia cyberpunkowego, krytycznego i feministycznego obrazu społeczeństwa. Nie zraziło jej to, za co tekst był piętnowany, a więc jego polityczny czy pamfletowy charakter, a także brak klasycznie rozumianej fabuły, przez co w Chorwacji nie wystawiono go w podstawowej formie.

Funkcjonujecie zatem w chorwacko-macedońskiej sieci?

To usieciowienie utorowało nam nową drogę do sceny niezależnej i organizacji pozarządowych, takich jak: Operacija Grad, Platforma Kooperativa i Asocijacija „Jadro” [Stowarzyszenie „Jadro”]. Dzięki nim uczestniczyłam w programie edukacyjnym „Liquid Frameworks, Solid Institutions” w Ochrydzie, podczas którego zdobyłam wiele cennych doświadczeń i nawiązałam znajomości o przełomowym znaczeniu. Pozwoli mi to rozszerzyć współpracę nie tylko z artystami z Macedonii Północnej, lecz także z innych krajów regionu i Europy.

Tego ci z całego serca życzę.

Tłumaczenie: Gabriela Abrasowicz

Dina Vukelić – ukończyła studia na kierunku językoznawstwo i literatura porównawcza na Filozofski fakultet [Wydziale Filozoficznym] i dramaturgię na Akademija dramske umjetnosti u Zagrebu [Akademii Sztuki Dramatycznej w Zagrzebiu]. Jako dramaturżka współpracowała z kilkoma zagrzebskimi teatrami. W Dramski program Hrvatskog radija [Programie Dramatycznym Chorwackiego Radia] były prezentowane jej utwory, m.in. „Dnevna doza mazohizma”, 2018[„Dzienna dawka masochizmu”]. Jej dramaty są nagradzane i wyróżniane w konkursach (np. ASSITEJ), tłumaczone (głównie na język macedoński i francuski), publikowane oraz wystawiane na deskach teatrów, m.in. w 2022 roku przedstawienie dla dzieci „Duga” [„Tęcza”] Dječje kazalište Dubrava [Teatr dla Dzieci Dubrava]. Realizacja sceniczna „Moderni oblici patnje”[„Nowoczesne formy cierpienia”]planowana jest na 2023 rok. Jako scenarzystka współpracowała z Dječji program HRT [Dziecięcym Programem Chorwackiej Radio-Telewizji] i stacją RTL. Jest autorką scenariuszy filmów krótkometrażowych. Współzałożycielka Teatru „Empiria”.

Gabriela Abrasowicz – doktorka nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa, slawistka. Autorka książek „Dramat ciała. Ciało w dramacie. Twórczość serbskich i chorwackich dramatopisarek w latach 1990–2010”i„(Trans)pozycje idei w postjugosłowiańskim dramatopisarstwie oraz teatrze (1990–2020). Perspektywa transkulturowa”, a także artykułów poświęconych analizie dramatopisarstwa i produkcji teatralnej w krajach byłej Jugosławii z perspektywy antropologii ciała i transkulturowości. Zajmuje się przekładem chorwackich, serbskich i bośniackich tekstów dramatycznych na język polski. Pracuje z dziećmi i młodzieżą jako terapeutka w jednym z wrocławskich ośrodków specjalistycznych.


[1] Cykl dramatów, różnych autorek i autorów, w tym „Cierpienia Świętej Sanji podczas kwarantanny” Diny Vukelić, został udostępniony w przekładzie na język polski na stronie Instytutu im. Mieczysława Hertza. Autorką przekładów jest Gabriela Abrasowicz. Zob. MONOVID-19, http://instytuthertza.pl/monovid-19 (dostęp: 4 stycznia 2023).

[2] Opowiadanie autorstwa chorwackiego pisarza i nauczyciela Dinka Šimunovicia (1873–1933).

[3] Dramski program Hrvatskog radija jest bez wątpienia matecznikiem autorów i autorek sztuk, również tych dla młodych odbiorców. To tam dokonuje się często pierwsza eksploracja tekstu, a słuchacze mogą poczuć przedsmak spektaklu (bywa, że z danym utworem zapoznają się na kilka lat przed premierą sceniczną). Na podstawie tekstów dramatycznych powstają regularnie słuchowiska emitowane podczas kilku audycji, na przykład w sekcji Radio atelje [Radiowe Atelier] (przyp. G.A).

Fragment pochodzi ze sztuki Diny Vukelić „Muke sv. Sanje” [„Cierpienia św. Sanji”].

Autorką tłumaczenia jest Gabriela Abrasowicz.

Część pierwsza: Kim jest Sanja i dlaczego się modli?

Sanja zwraca się do figurki Jezusa Chrystusa. Sanja jest po dwudziestce, ma surowy wyraz twarzy, jest ładna, ale zachowuje się dość powściągliwie. Połowa pokoju należąca do Sanji jest prawie pusta. Druga część należy do Barbary – wszystko jest tu porozrzucane. Ubrania – na wszystkie strony, na podłodze – szkolny plecak; i są tu też elementy kultury popularnej w postaci plakatów i pamiątek. Pośrodku pokoju znajduje się duże okno z widokiem na mieszkanie w sąsiednim budynku. W tym mieszkaniu czasami pojawia się sylwetka Mężczyzny z naprzeciwka, o którym wciąż nic nie wiemy. Wiemy tylko, że każde jego pojawienie się jest dla Sanji i Barbary niemal świętym momentem w ich zwykłym dziewczęcym życiu. To samo okno pełni funkcję ekranu ukazującego wirtualne działania sióstr – ich aktywność w mediach społecznościowych. Sanja wypowiada swoje słowa jako modlitwę do Jezusa Chrystusa. Jest sama, zatopiona w półmroku pokoju, absolutnie skoncentrowana.

SANJA: Wszystko uporządkowałam. Buty stoją równo w rządku, rzeczy ze stołu są pochowane, w szafie ubrania poukładane w stos, dywany odkurzone, szyby wyczyszczone, starłam nawet kurz z półki mojej siostry, bo sama nigdy tego nie robi. Wyczyściłam też ten trudno dostępny róg przy suficie, przez który nie mogłam zasnąć, bo nie mogę zasnąć, jeśli się do Ciebie nie zwrócę i jeśli nie zetrę kurzu. To nie jest dziwne, wszyscy tak mają, widziałam to w grupie na Facebooku, wiele osób nie może zasnąć, jeśli wszystko nie jest uporządkowane, to normalne. Teraz każda rzecz jest na swoim miejscu. Dziękuję Ci. Bez Ciebie nie mogłabym zrobić tego wszystkiego. Pracować i utrzymać wszystkiego na swoim miejscu. Niewielu pracuje. Niewielu, nawet tak młodych. I zaraz po szkole średniej. Nie zawsze chciałam tej pracy, ale to Ty mną pokierowałeś i znalazłam spełnienie w służbie w szpitalu. Niezbadane są ścieżki Pana. Moja mama i Ty chcieliście, żebym ratowała ludzi i właśnie to robię. Jestem szczęśliwa. Wybacz, powinnam Ci częściej dziękować, ale Ty i tak przecież wiesz wszystko. W pewnym momencie może to wyglądało tak, jakbym Cię zaniedbywała. Jeszcze raz przepraszam, ale moja siostra nie lubi, kiedy rozmawiamy. Ona woli, żebyś był schowany w szafie i nie chce Cię oglądać. Kiedyś, jak złamałeś się na pół, nawet jej powieka nie drgnęła. Nie chciała też pożyczyć mi kleju, żebym naprawiła uszkodzenia. Raz zdjęła Cię ze ściany i włożyła do pudełka z dekoracjami świątecznymi. Wyobraź sobie – niby przez przypadek. Wiem, że to było zamierzone. Śmiała się, że noszę Twoje zdjęcie na breloku do kluczy, jakby to było coś dziwnego. Ona ma Ryana Goslinga na swoim pulpicie i według niej to jest super. Według mnie – nie. Obejrzałam kilka filmów, w których grał, ale nie jestem nim specjalnie zafascynowana. Nie jestem taka jak ona, żebym miała ściągać krzyże ze ścian i zachwycać się hollywoodzkimi aktorami. Moim przeznaczeniem jest coś większej wagi. Dlatego zostałam pielęgniarką. Rozmawialibyśmy częściej, gdyby jej tu nie było. Kto wie, gdzie się teraz podziewa. (Sprawdza na Facebooku. Pojawiają się zdjęcia Barbary: widzimy Barbarę pozującą przed lustrem w klubie, Barbarę pozującą ze zdrowym smoothie, pod którym jest napisane #detox, Barbarę pozującą w legginsach na OM jodze, Barbarę na kilku identycznych selfie) Nie obchodzi mnie, gdzie jest. W ogóle mnie nie obchodzi. (Dalej sprawdza Facebooka, prawie spanikowana, szukając jakichkolwiek śladów aktywności Barbary na jej profilu. Znajduje status: Moje variatki i ja imprezujemy 4#YOLO) Nie wiem, co się dzisiaj dzieje z ludźmi. Tak niewielu jest szczęśliwych. Ludzie odbierają sobie życie, skaczą z budynków, podcinają żyły i… Ona ma przezroczystą koszulkę. (Wyłącza Facebooka po tym, jak spostrzega, że Barbara ma na sobie beżową, prześwitującą koszulkę) Ja jestem szczęśliwa, ale ci ludzie… Nawet ludzie z grupy „Katolicki Czwartek” nie są szczęśliwi. Chciałam się z nimi podzielić moją miłością do Ciebie. Nie jestem przecież samolubna, ani trochę. Chcę się dzielić miłością. Kocham tych ludzi, ale wydaje mi się, że, wybacz mi, jeśli się mylę, oni nie rozumieją Cię tak jak ja. Jak więc mogę to wyrazić? Ich relacje z Tobą są powierzchowne. Po prostu wypowiadają słowa modlitwy, tak naprawdę ich nie czując. Podczas modlitwy patrzą jedni na drugich. Niektórzy z nich przyszli do Ciebie, ponieważ zwyczajnie zastąpili jeden nałóg innym. Mislav palił crack, a teraz przyszedł do Ciebie. Nina miała aborcję i teraz przyszła do Ciebie. Nikt tego nie wie, oprócz mnie. I Ciebie. Nie mówię, że nie powinieneś ich przyjąć. Musisz, na tym przecież opiera się Twoja dobroć. (Żegna się w panice) Poczułam szczególną więź. Ojciec Łukasz też to zauważył. Zauważył, że jest we mnie coś innego. Coś specjalnego. Podchodzę do niego, a on od razu mówi: „Sanja, nie musisz mi nic mówić”. Dziwię się. Powtarza: „Jesteś tu z miłości”. Chcę, żeby inni ludzie zrozumieli to, co sobie uświadomiłam. Niektórzy nie mogą tego pojąć. Na przykład dziś rano. Wstaję jak zwykle, wcześnie, o piątej trzydzieści. Jadę tramwajem, obserwując młodą, co najmniej siedem lat młodszą, dziewczynę. Marznie w spódniczce tak krótkiej, że ​​musiała się przykryć kopertówką. Wraca z wieczornego wyjścia, kiedy ja idę do pracy. Pozwól jej zrozumieć, jaka jest grzeszna. W szpitalu pomagam, jak tylko mogę. Chciałabym udowodnić ludziom, dla których nie jesteś istotny, że z Tobą byłoby im lepiej, szybciej by się wyleczyli i zaakceptowali życie. Jeden pacjent się powiesił, wszystko dlatego, że nie miał Ciebie. Był agnostykiem. Ześlij pokój jego duszy. Nie mam jeszcze odwagi, żeby rozmawiać o Tobie z każdym, ale czasami umieszczam status na Facebooku i dedykuję Ci piosenkę. Inni nie wykorzystują Facebooka do mądrych rzeczy, do ratowania życia i zapobiegania samobójstwom. Moja siostra kupiła mamie kota tylko po to, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie i opublikować „selfiki” na „Fejsie”. Ona nawet nie zdaje sobie sprawy, co robi. Myśli, że moje życie jest puste, tylko dlatego, że wszystko jest tak, jak powinno być, i że żyję dobrem i miłością. W ogóle nie może tego pojąć. Pozwól jej zrozumieć, jak bardzo się myli. Mam tylko jedno życzenie na koniec: uratować moją siostrę przed złem. Dziękuję Ci za wszystko. Amen.

Barbara jest licealistką. Wygląda młodzieńczo, atrakcyjnie i uwodzicielsko jak Lolita. Barbara ściąga legginsy i rzuca je na łóżko. Sanja patrzy na nie z obrzydzeniem, ledwie ośmielając się ich dotknąć.

BARBARA: Napisałaś „bóg” małą literą.

SANJA: Zabierz legginsy.

BARBARA: Ci z twojej grupy powiedzieli mi, że miałaś wystąpienie i że napisałaś „bóg” małą literą. Trzy razy. Myślałaś, że nikt nie zobaczy notatek.

SANJA: Barbara, zabierz legginsy.

BARBARA: Wiem, co myślisz. Wyglądam w nich tak, jakbym była goła.

SANJA: Są brzydkie. Kiedy masz je na sobie, to wszyscy na ciebie patrzą.

BARBARA: Lubię je nosić na WF-ie, kiedy mamy gimnastykę.

Barbara wykonuje lubieżne ruchy jak Miley Cyrus.

BARBARA: Ty nie chcesz, żeby na ciebie patrzyli.

Sanja ją ignoruje. W oknie Mężczyzna z naprzeciwka; niejasny zarys pozwala stwierdzić, że jest to mężczyzna po trzydziestce, elegancko ubrany, potencjalnie atrakcyjny. Sanja udaje, że go nie widzi i że nie ma to dla niej najmniejszego znaczenia, chociaż zauważyła go kątem oka.

BARBARA: A ten tam?

Barbara podchodzi do okna. W przeciwieństwie do Sanji nie chowa się, ale opiera się o okno i przeczesuje palcami długie włosy. Kontynuuje rozmowę z Sanją, która patrzy w kierunku Mężczyzny.

BARBARA: Mężczyzna z naprzeciwka.

SANJA: Myślę, że pracuje w ministerstwie. Zawsze jest w garniturze.

BARBARA: To nic nie znaczy.

SANJA: Ma służbowe auto.

BARBARA: Chcesz, żeby na ciebie patrzył?

SANJA: Rzadko tam jest.

BARBARA: Wiesz, kiedy go nie ma.

SANJA: On mnie nie obchodzi.

BARBARA: No a co niby robisz, kiedy nie śpisz?

Sanja milczy. Mężczyzny z naprzeciwka nie ma już w oknie.

Źródło:

Materiał nadesłany

Link do źródła

Wątki tematyczne