Był wszechstronnym artystą teatru i filmu, a poza tym był bliskim przyjacielem – mówi PAP aktor Jerzy Radziwiłowicz o zmarłym aktorze Jerzym Stuhrze. Artysta zmarł w wieku 77 lat.
Jak podkreślił w rozmowie z PAP Jerzy Radziwiłowicz, informacja o śmierci Stuhra to "bardzo przykra wiadomość". "Jest to bardzo bolesne, ponieważ odchodzą przyjaciele. Będzie bardzo smutno bez niego" – dodał.
"Jurka znam od dziesięcioleci. Razem przyszliśmy do Starego Teatru lata temu i od tej pory byliśmy sobie bliscy. Spektakl, który zrobiliśmy z Andrzejem Wajdą, czyli +Zbrodnia i kara+, którą graliśmy z dwieście pięćdziesiąt razy razem, bardzo nas do siebie zbliżył" – wspominał.
Aktor podkreślił, że bardzo dobrze wspomina pracę ze Stuhrem. "Oprócz tego, że był świetnym aktorem, był również niezwykle lojalnym partnerem na scenie" - dodał.
Przypomniał także, że aktorstwo było tylko jednym z pól działalności Jerzego Stuhra. "Był człowiekiem nieograniczonym. Również reżyserował filmy, był świetnym kabareciarzem, za młodu prowadził +Spotkania z balladą+. Był wszechstronnym artystą teatru, filmu, a poza tym bliskim przyjacielem" – powiedział Radziwiłowicz.
Aktor wskazał także na ostatnią rolę Jerzego Stuhra, jaką była postać Stanisławskiego w spektaklu "Geniusz" wystawianym na scenie Teatru Polonia w Warszawie. "To była wspaniała, wstrząsająca rola. Oglądałem to z niezwykłym wzruszeniem, ponieważ takiego Stuhra jeszcze nigdy nie widziałem wcześniej. Było to związane m.in. z tym, że miał pewne trudności natury zdrowotnej. Dało to jednocześnie niezwykły, wzruszający, efekt" – powiedział Jerzy Radziwiłowicz.