EN

26.08.2020, 19:33 Wersja do druku

Jej portret: Krystyna Janda

Nikt nie pozostaje obojętny wobec ikony polskiej kultury. Krystynę Jandę jedni uwielbiają, innych denerwuje jej sposób bycia, przebojowość i bezkompromisowość. Aktorka jest wulkanem energii. Założyła Fundację Krystyny Jandy na Rzecz Kultury, w ramach której działają dwa teatry. Gra rocznie w 300 spektaklach, reżyseruje, śpiewa, wydała kilka płyt i książek, publikuje felietony w kobiecych pismach, i prowadzi od dwóch dekad dziennik internetowy.

fot. Karolina Wilk

W lipcu 2020 w Och -Teatrze odbyła się kolejna premiera spektaklu w reżyserii Krystyny Jandy. „Wspólnota mieszkaniowa”Jiříego Havelki to komedia o społeczności mieszkającej w jednym domu. Zebranie wspólnoty ujawnia różne poglądy i śmieszności ludzkich charakterów. W spektaklu oglądamy współczesną Polskę jak w soczewce – rasizm, brak szacunku do drugiego człowieka, homofobia, przemoc, niezrozumienie. W obsadzie plejada polskich gwiazd. Spektakl okazał się sukcesem. Nic w tym dziwnego, bo Krystyna Janda to kobieta skazana na sukces.

Nic nie zapowiadało, że Krystyna Janda będzie aktorką. Urodziła się i wychowała w Starachowicach. W dzieciństwie uczęszczała do szkoły muzycznej. Potem uczyła się w studium baletowym Operetki Warszawskiej i Liceum Plastycznym. Marzyła, żeby studiować w Akademii Sztuk Pięknych. Koleżanka poprosiła ją, żebym towarzyszyła jej podczas egzaminu. Przypadek sprawił, że została aktorką.

„Na egzamin do szkoły szła moja koleżanka, ja jej tylko towarzyszyłam. Kiedy po kilku godzinach oczekiwania okazało się, że koleżanka się nie spodobała, wbiegłam tam i zrobiłam okropną awanturę! Zaczęłam strasznie krzyczeć, a dosłownie chwilę później jeden z egzaminatorów zapytał, czy mogłabym pokazać nogi. W tej całej złości nawet się nie zastanowiłam, o co on mnie pyta, odsłoniłam kawałek i krzyknęłam „Proszę, takie mam nogi!”. Usłyszałam tylko „Niezłe, powinnaś zdawać” , wspominała aktorka w jednym z wywiadów.

Nie przypominała typowej studentki. W ogóle się nie malowała. Farbowała włosy na czerwono i chodziła tylko w spodniach. Profesor Janina Romanówna, która uczyła aktorkę, powiedziała jej kiedyś: „Idź, umaluj się, bo wyglądasz, jakbyś przed chwilą rzygała. Kto będzie się z tobą chciał całować?”.

Szkołę teatralną Krystyna Janda wspomina z rozrzewnieniem:

„Szkoła była dla mnie nowym lądem, żyłam jej życiem. Najbardziej lubiłam zajęcia. Bardzo miło wspominam te u profesorów: Jerzego Kaliszewskiego, Aleksandra Bardiniego i Jana Kreczmara” , mówiła aktorka w wywiadzie.

POCZĄTKI KRYSTYNY JANDY

Jeszcze w czasie studiów zadebiutowała jako aktorka rolą Maszy Kułyginy w „Trzech siostrach” Czechowa w reż. Aleksandra Bardiniego. Jej talent docenił także Andrzej Łapicki obsadzając ją w… męskiej roli Doriana Graya w spektaklu „Portret Doriana Graya” Oscara Wilde’a.

Przełomem w jej karierze artystycznej była rola Agnieszki w „Człowieku z marmuru” w reż. Andrzeja Wajdy z 1976 r. Reżyser wypatrzył Jandę podczas próby w teatrze i zaprosił na zdjęcia próbne. Aktorka stworzyła jedną z najlepszych ról w polskim kinie. Nerwowa, z nieodłącznym papierosem w ustach, nosząca dżinsową kurtkę, Agnieszka Krystyny Jandy, odsłaniająca prawdę o czasach stalinowskich, stała się symbolem ówczesnego młodego pokolenia nie pogodzonego z systemem, w jakim mu przyszło żyć.

Na studiach w szkole teatralnej aktorka poznała swojego przyszłego męża, Andrzeja Seweryna, który był już wtedy znanym aktorem, wykładowcą. Para pobrała się, a związek zaowocował narodzinami ich córki Marysi. Niestety, małżeństwo nie przetrwało próby czasu.

Zaraz po studiach, aktorka została zaangażowana do warszawskiego Teatru Ateneum, w którym spędziła jedenaście lat. Jedną z najważniejszych ról stworzonych na scenie przy ul. Jaracza, była postać Rity w spektaklu „Edukacja Rity” Willy Russella w reż. Andrzeja Rozhina. Rolą Krystyny Jandy zachwycili się krytycy i publiczność, a spektakl zagrano 400 razy.

„Weszłam do zespołu Teatru Ateneum, gdzie też pracował mój ówczesny mąż. Nie było to najlepsze posunięcie, lubił mnie i cenił dyrektor Warmiński, ale nie lubiła jego żona i pierwsza aktorka teatru, Aleksandra Śląska. Prawie nie „skosztowałam” dużego repertuaru”, wyznaje aktorka w wywiadzie.

fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska

Wielkim sukcesem okazała się rola piosenkarki Antoniny Dziwisz w „Przesłuchaniu” w reż. Ryszarda Bugajskiego. Bohaterka filmu, grana przez Krystynę Jandę, zostaje aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa i torturowana, po to, by jej zeznaniami można było obciążyć jej znajomego. Za te rolę artystka otrzymała w 1990 r. Złotą Palmę na Festiwalu Filmowym w Cannes za najlepszą rolę kobiecą.

W latach 80. minionego stulecia, z sukcesem, aktorka grała w kolejnych produkcjach filmowych, m.in.: „Mefisto”, „Golem” czy serialu telewizyjnym „Modrzejewska”, w którym zagrała główną rolę.

WSZYSTKIE MONODRAMY KRYSTYNY JANDY

Krystyna Janda kontynuowała również współpracę z Andrzejem Wajdą, z którym zrealizowała kolejne filmy, m.in.: ”Bez znieczulenia”, „Dyrygent”, „Człowiek z żelaza”. Andrzej Wajda towarzyszył aktorce prawie całe zawodowe życie, był jej mentorem, serdecznym przyjacielem, bardzo bliskim człowiekiem.

„Andrzeja uwielbiam, podziwiam. On mnie zrobił na początku. Nie tyle jako aktorkę, on mnie stworzył jako Polkę. Jako społecznego człowieka, obywatelkę. Ja się u Wajdy urodziłam, na planie, jako Janda obywatelska. To on wypuścił mnie na wolność: jako człowieka, kobietę, aktorkę”, wyznaje aktorka.

To właśnie na planie jednego z filmów Andrzeja Wajdy, Krystyna Janda poznała operatora filmowego Edwarda Kłosińskiego, który został jej drugim mężem. Para kupiła przedwojenną willę w podwarszawskim Milanówku, a na świat przyszli ich synowie Adam, a potem Jędrzej.

Debiutanckim monodramem Krystyny Jandy była „Biała Bluzka”, oparta na opowiadaniu Agnieszki Osieckiej. To historia Elżbiety nie mogącej sobie poradzić z osobistym życiem i Polską lat stanu wojennego.

Premiera „Białej bluzki” odbyła się w marcu 1987 roku, podczas Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Kolejne spektakle grane były w warszawskim Teatrze Ateneum i gościnnie na scenach polskich miast. Przedstawienie szybko zyskało status „kultowego”, a Krystyna Janda otrzymała za tę rolę liczne nagrody. W 2010 roku, aktorka powróciła do tego tytułu, przygotowując nową wersję spektaklu, który do tej pory znajduje się w repertuarze Och -Teatru.

Z czasem, spektakle jednego aktora, stały się znakiem rozpoznawczym Krystyny Jandy, która w ciągu swojej kariery wystąpiła w dwunastu monodramach.

Jedną z aktorskich wizytówek Krystyny Jandy jest tytułowa rola w monodramie „Shirley Valentine” Willy Russella. Kiedy w 1990 roku, aktorka przygotowywała ten spektakl, wiele osób jej odradzało występ w tej bulwarowej sztuce, której bohaterką jest „kura domowa”, postanawiająca zmienić swoje życie. Monodram szybko zyskał status kultowego. Kobiety po obejrzeniu spektaklu zmieniały swoje życie, a studenci o przedstawieniu pisali prace dyplomowe. Spektakl nie schodzi z afisza od trzydziestu lat, i wciąż się cieszy olbrzymim powodzeniem. Pomimo zagrania 1000 przedstawień tego tytułu, Krystyna Janda uwielbia grać ten spektakl.

Ważnym monodramem w karierze aktorki był spektakl „Danuta. W.”który powstał na kanwie książki Danuty Wałęsy „Marzenia i tajemnice”, opracowanej przez Piotra Adamowicza. W odważnej autobiografii autorka opowiada o życiu u boku Lecha Wałęsy i codzienności w komunistycznym kraju. Krystyna Janda znana z ekspresyjnego sposobu grania, tym razem na scenie była wyciszona. Przedstawienie stało się wydarzeniem artystycznym.

„Zapiski z wygnania” to najnowszy monodram Krystyny Jandy przygotowany wspólnie z Magdą Umer w pięćdziesiątą rocznicę wydarzeń marcowych. Spektakl oparty na wspomnieniowej książce Sabiny Baral, dwudziestoletniej emigrantki roku 1968, która wyjechała razem z rodzicami, został obsypany nagrodami i spotkał się z uznaniem publiczności. Ubrana na czarno aktorka, na pustej scenie Teatru Polonia, opowiada wstrząsającą historię młodej dziewczyny, która musi znosić antysemickie naciski.

W 1987 roku artystka związała się ze stołecznym Teatrem Powszechnym, w którym przez blisko trzydzieści lat stworzyła szereg niezapomnianych ról w repertuarze klasycznym, komediowym i współczesnym. Na scenie przy ul. Zamoyskiego była „gwiazdą”, zachwycała publiczność tytułową rolą w „Medei”, Gizelą w „Dwoje na huśtawce”, czy rolą Marthy w „Kto się boi Virginii Woolf?”.

W Teatrze Powszechnym artystka zagrała większość swoich monodramów: „Shirley Valentine”, „Kobieta zawiedziona”, „Maria Callas”, „Marlene” spektakli które przez wiele lat przyciągały na warszawską Pragę tłumy wielbicieli Krystyny Jandy. Na praskiej scenie aktorka zadebiutowała również jako reżyser teatralny, przygotowując w 1992 roku śpiewogrę „Na szkle malowane”. Spektakl okazał się wielkim teatralnym przebojem. W 2005 roku Krystyna Janda, w wyniku napiętej sytuacji w Teatrze Powszechnym, opuściła tę scenę.

TEATR WIDZĘ MÓJ OGROMNY

Choć jest „Gwiazdą”, przez pół roku do aktorki, z propozycją pracy, nie odezwał się żaden z dyrektorów warszawskich teatrów. Aktorka planowała kupić dom w Toskanii, w którym pół roku by mieszkała, a drugie pół roku spędzała w Polsce, pracując. Z pomocą przyjaciół zaczęła szukać dla siebie do grania małej sceny. Znajomy znalazł jej salę dawnego kina Polonia. Krystyna Janda postanowiła razem z mężem i córką zbudować tu teatr, i powołali do życia Fundację Krystyny Jandy na Rzecz Kultury. Aby kupić kino, aktorka sprzedała warszawskie mieszkanie i wydała wszystkie oszczędności. W 2006 roku premierą „Stefcia Ćwiek w szponach życia” zainaugurowano działalność Teatru Polonia. Cztery lata później aktorka otworzyła Och-Teatr, który mieści się w dawnym kinie Ochota.

fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska

Dziś, oba teatry to kombinat artystyczny, prężnie działające sceny, na których odbywa się rocznie ponad 900 spektakli (!) i 10 premier. Kolejne premiery, w których gra plejada najlepszych polskich aktorów, stają się wydarzeniami artystycznymi i przyciągają tłumy widzów spragnionych rozrywki na wysokim poziomie.

W 2008 roku Krystynę Jandę spotkała życiowa tragedia. Zmarł jej mąż, Edward Kłosiński, który pomagał jej budować i rozwijać teatr. Aktorka ze wszystkim została sama, ale nie poddała się. Rok po Jego śmierci aktorka nakręciła „Tatarak” w reż. Andrzeja Wajdy, według opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Pod wpływem tych wydarzeń Andrzej Wajda zmienił scenariusz filmu. Fabułę odnoszącą się do opowiadania, przerywają wzruszające monologi Krystyny Jandy, która w pustym pokoju opowiada o odchodzeniu swojego męża. Film dedykowano Edwardowi Kłosińskiemu, który zmarł na raka płuc osiem miesięcy przed rozpoczęciem zdjęć. Powstał bez wątpienia jeden z najbardziej niezwykłych obrazów w historii polskiego kina.

„To, tę rolę, ten film uważam za swoje największe osiągnięcie, zawodowe także”, wyznała w jednym z wywiadów Krystyna Janda.

Od małego była osobą przebojową, mówiącą co myśli. Kiedyś poszła do nauczyciela chemii, żeby ją zwolnił ze swoich zajęć, bo powiedziała mu, że musi iść do kina na „Szalonego Piotrusia”, że to jest ostatni seans w Warszawie. Nauczyciel zgodził się.

Po wyborach parlamentarnych w 2015 roku, aktorka zaczęła mocno angażować się w sprawy polityczne. Na swoim profilu facebookowym i w wywiadach krytycznie wypowiada się na temat działalności obecnego rządu PIS.

„Dookoła cyrk niegodziwości, festiwal głupoty, podłości, złej woli i nienawiści. Ten rząd, ta władza, jakby na złość, jakby szkłem po szybie, wciąż, każdego dnia. Małość, małostkowość, pycha, tromtadrackość, cały czas. Nie rozumiem. I mi żal tych lat, tego czasu na straty” – pisze aktorka na blogu.

Ze względu na te poglądy, codziennie, spotyka się z falą hejtu, zarówno ze strony popierających obecny rząd obywateli, jak i polityków Prawa i Sprawiedliwości. Aktorka pojawia się również na antyrządowych protestach. Artystka została także matką ogólnopolskiego strajku kobiet. Po tym jak na swoim profilu facebookowym zamieściła link do materiału o strajku islandzkich kobiet, i napisała „To tylko taka propozycja, niestety wśród kobiet nie ma za grosz solidarności”, przeciwniczki zaostrzenia przepisów aborcyjnych masowo wyszły na ulicę.

KRYSTYNA JANDA I TEATR

Krystyna Janda ostatnio w wywiadach często podkreśla, że w tej chwili najbardziej lubi grać w farsach, oraz komediach, i je reżyserować. Występy w lekkich sztukach to dla aktorki, dwie godziny zapomnienia i radości, odskocznia od politycznej, brutalnej rzeczywistości.


Krystyna Janda ma na koncie blisko 200 ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych. Gra, prowadzi teatry, reżyseruje, śpiewa, pisze felietony. Nigdy nie zwalnia, jej kalendarz wypełniony jest po brzegi. Rano próba w teatrze, tysiące spraw, zarządzanie Fundacją, wieczorem spektakl na drugim końcu Polski.

Za swoje rolę otrzymała liczne nagrody i wyróżnienia, które można obejrzeć w holu Teatru Polonia. Ciągle stawia sobie nowe wyzwania. Nie lubi marnować czasu. W 2015 roku powstała sygnowana jej nazwiskiem linia kosmetyczna. Ostatnio Krystyna Janda znalazła się na 5 miejscu w zestawieniu Top 10, Rankingu najcenniejszych polskich marek kobiet 2020.

Aktorka jest pogodzona z życiem:

„Uważam, że moje życie jest udane i szczęśliwe. Lubię je. (…) Lubię ludzi, życie, ale bez sztuki go sobie nie wyobrażam. Uważam, że dzięki niej moje życie jest tak ciekawe, nie na marne, mam wrażenie, że w tym co robię jest cień posłannictwa i to ma dla mnie wielkie znaczenie”. Polubić siebie, to najważniejsze. I uśmiechać się, myśleć pozytywnie, optymistycznie, wierzyć, że ze wszystkimi problemami można sobie jakoś poradzić. Lubić świat, lubić ludzi i siebie”, mówi aktorka.

Nazywana „Dobrem narodowym” aktorka, nie zwalnia tempa. Sierpień spędza na planie serialu TVN „Królestwo kobiet”. Wkrótce rozpocznie również próby do nowej roli w spektaklu „Aleja Zasłużonych” na scenie Och-Teatru. Premiera w grudniu. Największym wyzwaniem dla Krystyny Jandy jest teraz jednak utrzymanie stabilności finansowej teatrów, które ucierpiały z powodu pandemii koronawirusa.

Tytuł oryginalny

Jej portret: Krystyna Janda

Źródło:

strefalifestyle.pl
Link do źródła